Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy

03:51

AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy

Krem dostałam gratis przy okazji zakupów kosmetycznych. Fajnie, bo mogłam przetestować kolejny nowy kosmetyk. Golden Ceramides to seria stworzona przez markę AA. Jest to kompleksowy zestaw kremów, które zawierają kosmetyczne złoto i zainspirowane są działaniem zabiegu sonoforezy kosmetycznej. Krem kosztuje mniej niż 30 zł, niby niewiele, ale czy warto go kupić?

AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy

    Seria Golden Ceramides zawiera INTGC3 - inteligentny system multilipidowy, który zapewnia doskonale wnikanie substancji aktywnych i ich precyzyjne działanie we wszystkich warstwach skóry. Najważniejsze składniki aktywne kosmetyków linii Golden Ceramides to złoto, ceramidy, oligopeptydy i kwas hialuronowy. Dzięki nim skóra odzyska jędrność, sprężystość oraz młodzieńczy blask.

    W skład serii Golden Ceramides wchodzą:
    • odżywczy krem przeciwzmarszczkowy na dzień
    • aksamitny krem przeciwzmarszczkowy na dzień
    • krem intensywnie regenerujący na noc
    • krem intensywnie wygładzający na noc
    • kapsułki młodości
    • złoty eliksir młodości
    • odżywczy krem wygładzający pod oczy
    • bogaty krem-maska odbudowująca
    AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy

    Krem zamknięty jest w złotej tubce o pojemności 30 ml. To sporo jak na krem pod oczy, wydaje mi się, że standardową pojemnością dla tego typu kosmetyków jest 15 ml. Tubka zakończona jest dziubkiem, a aplikacja kremu jest bardzo wygodna. Konsystencja jest aksamitna, kremowa i treściwa, dzięki czemu krem nie spływa podczas aplikacji. Przy takiej pojemności i fajnej konsystencji produkt wystarcza na bardzo długo. Zapach jest przyjemny i prawie nie wyczuwalny, ja w ogóle nie zwracam na niego uwagi.

    AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy

    Według mnie działanie kremu jest bardzo łagodne. Na razie nie jestem w stanie stwierdzić czy redukuje zmarszczki wokół oczu, bo tak naprawdę ich nie mam. Wiem jednak, że skóra jest nawilżona, rozświetlona i jaśniejsza. Spojrzenie staje się jak by radośniejsze, a skóra wokół oczu jest świeża i promienna. Po nałożeniu kremu nie dzieje się nic złego, nie występuje podrażnienie czy zaczerwienienie. Dla mnie to wystarczające działanie, jeśli jednak szukacie redukcji zmarszczek to wydaje mi się, że ten krem może być za słaby. 


    Znajcie ten krem? Jak u Was się sprawdził?


    Colyfine Redox multifunkcyjny krem na  dzień -  hit czy kit?

    00:52

    Colyfine Redox multifunkcyjny krem na dzień - hit czy kit?

    Ostatnio mam szczęście trafiać na kosmetyki, które okazują się być skuteczne. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam krem Redox od Colyfine. Chociaż krem jest na rynku od dawna to osobiście nie znam osób, które używają lub znają ten krem. A szkoda. 

    Colyfine Redox multifunkcyjny krem na  dzień

    Zgodnie z tym co twierdzi producent jest to wyjątkowy krem przeznaczony dla osób lubiących luksus - mających wysokie wymagania i ceniących jakość. Jego skład opiera się na naturalnych składnikach, które są super skuteczne. Tuż po nałożeniu kremu otrzymujemy natychmiastowy efekt liftingu i wygładzenia. Skóra jest nawilżona, zregenerowana, ujędrniona i wygładzona. Krem przywraca skórze idealny balans likwidując stres oksydacyjny. Jednym słowem według producenta ma być to cudowny produkt. 

    Kluczowe składniki kremu:

  • Dysmutaza ponadtlenkowa
  • Matrykiny (Matrixyl 3000®)
  • Kolagen
  • Kwas hialuronowy
  • Olej arganowy
  • Wit. C
  • Wit. E
  • Alantoina


  • Kompleksowa pielęgnacja Redox składa się z kremu:

  • na dzień - SILNIE NAWILŻONA, ODŻYWIONA, MŁODA i ZDROWA CERA Likwiduje stres oksydacyjny, Przeciwzmarszczkowy
  • na noc - SILNA REGENERACJA, ODŻYWIENIE i UKOJENIE Likwiduje Stres Oksydacyjny, Odmładza i Uelastycznia
  • Vitaminowego - Tryskaj witaminową świeżością, przywróć naturalne procesy twojej skórze. 


  • Colyfine Redox multifunkcyjny krem na  dzień

    W przeźroczystym słoiczku zamkniętym srebrną, lustrzaną zakrętką znajdziemy biały, dosyć gęsty żel-krem.  Konsystencja jest kremowa, ale bardzo lekka i wchłania się wręcz natychmiast. Coś w rodzaju aksamitnej mgiełki. W słoiczku zapach kremu jest delikatny i mało wyczuwalny, na skórze mam wrażenie, że w ogóle nie pachnie. Krem nie pozostawia tłustego filmu, nie roluje się i nie zapycha nawet problematycznej skóry. Z powodzeniem nadaje się pod makijaż, oraz jako krem na noc. Opakowanie ma pojemność 50 ml, ale dzięki lekkiej konsystencji jest wydajny. Cena standardowa to 79,99 zł, nie znalazłam aktualnie żadnej promocji na ten krem, ale jeśli interesuje Was wersja Vitaminowa to w Hebe jest za 54,99 zł, znajdziecie go tutaj.

    Colyfine Redox multifunkcyjny krem na  dzień

    Najbardziej podoba mi się w nim efekt jedwabistej skóry tuż po nałożeniu. To bardzo przyjemne uczucie. Dodatkowo czuć, że skóra jest nawilżona, odżywiona, elastyczna i wygładzona. Zanim zaczęłam go stosować moja skóra zaczęła tracić jędrność, czułam, że za chwilę pojawią się zmarszczki. Po tygodniu stosowania kremu moja skóra znów odzyskała swój blask, przestała być ziemista, poszarzała i zmęczona. Krem działa jak kompres na zmęczoną skórę i nie wywołuje u mnie pieczenia ani zaczerwienienia. Myślę, że jest to świetny krem, który skutecznie ogranicza starzenie się skóry. Powinien doskonale sprawdzić się przy cerze dojrzałej, więc będzie świetnym prezentem dla mojej siostry. Przy okazji pisania tego postu rzuciłam okiem na opinie w internecie i są one bardzo dobre. Więc jeśli jeszcze go nie znacie to polecam!


    A Wy jakich kremów używacie? 


    Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii - kosmetyczny hit za 10 zł?

    01:27

    Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii - kosmetyczny hit za 10 zł?

    Chociaż na co dzień jestem uzależniona od testowania kosmetycznych nowości, są kosmetyki do których wracam regularnie. Jedynym z nich jest niewątpliwie maska drożdżowa na porost włosów od Babuszki Agafii. Maska po raz pierwszy trafiła w moje ręce lata temu kiedy zaczynałam moją kosmetyczną przygodę. Potem co jakiś czas zapraszałam ją na gościnne występy w moje łazience. Spokojnie można powiedzieć, że jest to kosmetyk kultowy o którym słyszała chyba każda osoba zapuszczająca włosy.

    drożdżowa maska Babuszki Agafii

    Maska zamknięta jest w sporym (300ml) pojemniku z solidnego plastiku. Etykieta kolorystycznie pasuje mi do drożdżowej maski, całość ładnie się komponuje. Konsystencja jest dosyć rzadka i szkoda, że maska nie jest zamknięta w tubie lub opakowaniu z pompką co było by bardziej higienicznym rozwiązaniem niż słoiczek. Kto wie może kiedyś to się zmieni. Minusem maski może być zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu - trzeba przyznać jest dosyć specyficzny, coś w stylu słodkich ciastek zalatujących drożdżami - dla mnie jest ok. Jeżeli chodzi o cenę to jest bardzo niska,  maskę możemy dostać za ok.10 zł. Widziałam ostatnio w sklepach internetowych oferty nawet za 8 zł. Jak za taki produkt to naprawdę niewiele.

    drożdżowa maska Babuszki Agafii
    W składzie maski znajdziemy wiele dobroczynnych składników. Listę otwierają drożdże piwne, które wzmacniają włosy przyśpieszając ich wzrost. Oprócz nich znalazł się tutaj sok brzozowy, oman wielki, mącznica lekarska, ostropest plamisty oraz oleje z zimnego tłoczenia: olej z kiełków pszenicy, olej z nasion białej porzeczki, olej z orzeszków cedrowych, olej z owoców dzikiej róży. Większość tych substancji działa wzmacniająco na włosy, zapobiegając ich wypadaniu. To sprawia, że włosy stają się silne, błyszczące i jest ich więcej. Dodatkowo w składzie nie znajdziemy silikonów ani parabenów.

    Zgodnie z zaleceniami produkt należy trzymać na całych włosach przez około 1-2 min. Jednak u mnie lepiej sprawdziła się kiedy stosowałam ją tylko u nasady (nakładanie jej na całe włosy po prostu mija się z celem). Potem podczas spłukiwania delikatnie polewam głowę wodą by maska spłynęła niżej, masuje włosy, trzymam chwilę i dopiero spłukuję całość. Dzięki temu maski wystarcza na dłużej niż gdybym używała jej na całą długość włosów. 

    Maska jest lekka i nie obciążą włosów nawet z tendencją do przetłuszczania. Włosy po użyciu są pełne blasku, nawilżone, gładkie i dobrze się układają. Regularne stosowanie wzmacnia włosy, pobudza ich wzrost oraz zmniejsza wypadanie. Oprócz tego włosy stają się gęste, ponieważ maska stymuluje wzrost baby hair. U mnie niestety widać to najlepiej po szybko pojawiających się odrostach.

    drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii

    Lubicie tę maskę? A może znacie inne godne polecenia?

    Kojący żel aloesowy Be Beauty z Biedronki - czy dorównuje światowym liderom?

    11:01

    Kojący żel aloesowy Be Beauty z Biedronki - czy dorównuje światowym liderom?

    Miniony rok nie był łatwy. Pandemia częściowo zamknęła nas w domu oraz zmieniła nasze codzienne przyzwyczajenia i nawyki. Jednym z nich jest dezynfekcja i częste mycie dłoni. Niestety przez to moja skóra się przesuszyła i potrzebowała dobrego nawilżenia, więc jak tylko zobaczyłam żel aloesowy i to 99% w Biedronce to od razu go kupiłam. 

    żel aloesowy z biedronki

    Dla niewtajemniczonych dodam tylko, że Be Beauty to marka własna sieci Biedronka. Czasami wśród kosmetyków trafiają się buble, ale są wśród nich takie, które naprawdę warto polecić. Chociażby ze względu na niższą cenę od ich markowych odpowiedników 

    Wróćmy do naszego aloesu. Żel Be Beauty zamknięty jest w zielonej, przeźroczystej butelce o pojemności 200 ml. Kształtem przypomina liść aloesu i jest łudząco podobny do innego myślę, że kultowego już żelu marki Holika Holika. W składzie oba produkty mają aloes na pierwszym miejscu, ale na tym ich podobieństwa się kończą. Warto wspomnieć, że produkt jest Vegan Friendly, więc z powodzeniem mogą sięgnąć po niego weganie. Niestety żel z Biedronki zawiera składniki, które mogą powodować reakcje alergiczne. Na szczęście u nas nie wystąpiły, a stosowały go od czasu do czasu również moje chłopaki z AZS. 

    żel aloesowy z biedronki

    Żel ma lekką konsystencję i przyjemny, delikatny zapach. Przeglądając internet natknęłam się na opinie mówiące o tym, że śmierdzi. Myślę, że bardziej chodzi o to, że ma specyficzny zapach. Plusem żelu jest wchłanianie, które jest bardzo szybkie. Przy pierwszej aplikacji syn wylał mi dosyć sporo produktu na dłoń i byłam w szoku, że tak szybko się wchłonął pozostawiając delikatny, ale nie klejący film. Bardzo mi się to spodobało. W kremach do rąk wchłanianie trwa dużo dłużej, a i ręce pozostają często śliskie i klejące. Bardzo tego nie lubię, bo utrudnia mi to pracę. 

    żel aloesowy z biedronki

    Aloes idealnie sprawdzi się w pielęgnacji całego ciała, a także włosów. Ja stosowałam go głównie na suche dłonie i końcówki włosów pozostawiając go na nich przez około pół godziny tuż przed myciem. Natomiast pozostali członkowie rodziny stosowali żel praktycznie do całego ciała. Jednak było to raczej stosowanie od czasu do czasu, a nie codziennie. Na pewno produkt fajnie się sprawdzi podczas upałów przynosząc ulgę poparzonej skórze. Na podstawię naszych doświadczeń mogę powiedzieć, że  przynosi ukojenie suchej i swędzącej skórze. Nie wywołuje alergii i nadaje się dla całej rodziny. Jeśli będę miała okazję to z pewnością kupię go ponownie. 

    Żel w cenie standardowej (14,99 zł) jest kilka złotych tańszy od żeli innych znanych marek. Jednak warto szukać promocji. Czasami można trafić na niezłą okazję. W kosmetykach Be Beauty fajne jest to, że można je kupić w sklepach Biedronki na terenie całego kraju. 

    Na koniec dobra rada: podczas zakupów chociażby w internecie warto porównać sobie pojemność opakowania i zawartość aloesu w produkcie. Może się okazać, że pojemność jednego produktu to 250 ml, a drugi ma tylko 200 ml dlatego jest tańszy. Tak samo bywa z zawartością aloesu, w jednym produkcie będzie go 99%, a w innym np. 95%. 

    żel aloesowy z biedronki

    Stosujecie żele aloesowe? Macie swój ulubiony? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.

    BeGlossy "Sweater Weather" - zawartość pudełka + test kosmetyków

    03:07

    BeGlossy "Sweater Weather" - zawartość pudełka + test kosmetyków

    Jesień już dawno odeszła w niepamięć, a wyjątkowo w tym roku za oknem zapanowała prawdziwa zima. Nie wiem czy u Was też, ale u mnie temperatura spadła sporo poniżej zera. Ostatnia taka zima była chyba 4 lata temu. Klimat idealny by zarzucić ciepły sweterek, a tak się składa, że październikowe pudełeczko BeGlossy idealnie wpasowało się do tej aury. Grafika na kartoniku wygląda bowiem jak ciepły sweterek, a hasło przewodnie brzmi "Sweater Weather" - według mnie kompozycja idealna na zimę. 

    beglossy październik

    W pudełku znalazło się 7 produktów, z tego 6 w wersji pełnowymiarowej, jedna próbka i słodki prezent. 


    AA Super Fruits & Herbs - peeling do mycia ciała

    Fakt, że moja skóra jest problematyczna sprawia, że uwielbiam peelingi. Zarówno te do ciała jak i twarzy, dlatego obecność tego produktu ucieszyła mnie. Peeling to nic innego jak żel z drobinkami peelingującymi. Ładnie wygląda, a zapach jest słodki i owocowy czyli to co lubię najbardziej. Nie jest to jakiś super zaawansowany produkt, ale na co dzień będzie jak znalazł. 

    aa peeling

    Skarb Matki - żel do mycia rąk

    Mój młodszy syn od razu wiedział, że to kosmetyk dla niego. Nie musiałam mu nic mówić i już od pierwszego "spotkania" przeszedł do testowania. Niewątpliwie plusem produktu jest wygodne i ładne opakowanie, które spodoba się najmłodszym i zachęci do używania. Żel posiada delikaty zapach, ale jest w nim dosyć mocno wyczuwalny zapach alkoholu. W końcu produkt posiada go w stężeniu ponad 60%. Na szczęście skóra po użyciu nie jest wysuszona, a to dla mnie ważne. Skóra dziecka jest bowiem bardzo delikatna i o wysuszenie jej nie trudno. Niewątpliwie jest to produkt, który każdy powinien mieć pod ręką, ale bardziej jest on dla dorosłych i dużych dzieci. Chodzi mi bowiem o zawartość alkoholu, który podczas aplikacji może szczypać i powodować dyskomfort. O ile mi to nie przeszkadza, mój czterolatek bardzo tego nie lubi i wcale mu się nie dziwię. Ostatecznie więc wzięłam żel dla siebie, a syn dostał żel bez alkoholu. Nie zapominajmy, że żelu używamy w wyjątkowych okolicznościach, a podstawową walką z wirusami jest po prostu dokładne mycie rąk.

    skarb matki żel antybakteryjny


    Botanic Skinfood - multifunkcyjny krem do twarzy i ciała

    Krem zawiera aż 98% składników naturalnych, w tym składniki superfoods. Przeznaczony jest do twarzy i ciała, ale ja jestem chyba starej daty i wolę rozgraniczać produkty, a może wynika to z tego, że moja skóra na twarzy jest tłusta, a na ciele sucha. W każdym bądź razie nie stosuję tych samych kosmetyków do różnych części ciała, dla mnie inny krem jest do twarzy, a inny do ciała. 

    Wracając do kremu to zamknięty jest w czarnej tubie delikatnie ozdobionej aplikacją liścia i porzeczki. Prezentuje się bardzo elegancko. Tuba zamknięta jest czarną, "kanciastą" zakrętką, która pasuje do całości i jest wygodna w użyciu, ponieważ nie ślizga się podczas "kręcenia". Zapach jest przyjemny słodki i owocowy, przypomina zapach porzeczki. Konsystencja jest tłusta, ale lekka i szybko się wchłania pozostawiając delikatny film na skórze. Tak jak producent zapewnia dobrze sprawdza się w miejscach suchych takich jak kolana czy łokcie, ale na suche pięty to już się nie nadaje. Produkt jest wydajny i taka mała tubka 50 ml starcza na więcej niż się może wydawać. 

    Botanic Skinfood multifunkcyjny krem


    Nivea - peeling do ust w sztyfcie

    Staram się peelingować usta systematycznie. Używam do tego celu różnych produktów i spośród nich forma sztyftu jest chyba najwygodniejszym sposobem aplikacji. Drobinki ukryte w szmince są delikatne i dobrze się rozpuszczają. Usta po aplikacji są gładkie i miękkie. Zdecydowanie mniej się wysuszają. Jednak nie za działanie pokochałam ten produkt, a za jego cudowny zapach. Taka mieszanka ogórka i aloesu. Dla mnie bomba. Moim chłopakom też spodobał się ten zapach, więc mąż i starszy syn też mają i używają.  

    Nivea peeling do ust

    Nivea peeling do ust


    Pierre Rene - błyszczyk do ust COVER GLOSS

    Błyszczyków nie używam na co dzień, bo wolę matowe wykończenie ust. Jednak zdarza mi się "zabłysnąć". Jeśli szukacie dobrze kryjącego produktu, dającego intensywny kolor to ten błyszczyk będzie idealny. Konsystencja jest treściwa i bardzo dobrze kryje, a kolor jest intensywny. Dobrze się rozprowadza, nie skleja, nie grudkuje po wyschnięciu. Usta po nałożeniu stają się mega gładkie i błyszczące. Szkoda tylko, że nie trafił mi się jakiś nudziak.

    Pierre Rene błyszczyk do ust COVER GLOSS

    Pierre Rene błyszczyk do ust COVER GLOSS

    Shehand - maseczka do paznokci i skórek

    Fajny produkt, którego byłam bardzo ciekawa. Niestety produkt okazał się totalnym bublem. Po nałożeniu na palce nakładki w ogóle nie przylegały i ciągle się zsuwały. Nie byłam w stanie nic robić, bo musiałam trzymać dłonie z palcami skierowanymi w górę. Wytrzymałam tak może 10-15 minut i wyrzuciłam nakładki do kosza. Myślę, że producent powinien pomyśleć o tym, żeby maseczka miała postać rękawiczek, nakładek zakończonych gumeczką lub przynajmniej dostępnych w różnych rozmiarach (w tym dla mniejszych dłoni). Ten rozmiar uniwersalny to mam wrażenie jest przeznaczony dla męskich dłoni. Szkoda.

    Shehand maseczka do paznokci i skórek

    Shehand maseczka do paznokci i skórek


    W boxie znalazły się również dwa prezenty. Maska intensywnie regenerująca do włosów od Biovax Botanic oraz miętowa czekolada deserowa Chocolissimo. Serię Botanic bardzo lubię, a maskę znałam już wcześniej. Jest to maska intensywnie regenerująca przeznaczona do włosów takich jak moje - potrzebujących wzmocnienia i odbudowy. Jej skład jest w 97% naturalny. Zapach może nie jest moim ulubieńcem, ale samo działanie jest na plus. Co do czekolady to trafiła mi się miętowa, niestety nie przepadam za takim smakiem. Na szczęście mojej mamie sprawiła wiele przyjemności.


    Biovax Botanic


    Ogólnie zawartość ciekawa i różnorodna. Mamy tu peeling i krem do ciała, żel antybakteryjny, peeling i błyszczyk do ust, oraz maseczkę do paznokci i skórek. Niestety nie znalazł się wśród nich produkt, który wywołał u mnie zaskoczenie i przerósł by moje oczekiwania. Na szczęście kosmetyki, które się tu znalazły nie zmarnowały się, bo używam ich na co dzień. Dla mnie jest to zawartość lepsza niż np. szampon i odżywka do włosów. Szkoda tylko, że maseczka okazała w moim wypadku bublem, bo bardzo byłam jej ciekawa. 

    A jak Wam spodobała się ta zawartość? Może używacie, któregoś z tych kosmetyków na co dzień? 


    Szampon w kostce - czy działa? Jak go używać? Plus mój ulubieniec Biovax malina moroszka

    14:29

    Szampon w kostce - czy działa? Jak go używać? Plus mój ulubieniec Biovax malina moroszka

    Szampon w kostce to nietypowa forma kosmetyku, która w ostatnim czasie zyskuje na popularności. Ma to z pewnością związek z coraz większym zainteresowaniem nurtem zero waste i less waste. Sama również wykorzystuję szampon w kostce ograniczając tym samym produkcje plastikowych opakowań. Zastanawiasz się jak go używać i czy szampon będzie odpowiedni do Twoich włosów? Czym różni się szampon w kostce od mydła do włosów? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej. 



    Czym jest i co zawiera szampon w kostce?

    Szampon w kostce to nic innego jak zwykły szampon w formie stałej. Oba produkty działają tak samo - oczyszczają włosy i skórę głowy, a także pielęgnują. Wszystko zależy od dodanych składników aktywnych. Warto zwrócić uwagę, że szampon w kostce jest bardziej ekologicznym rozwiązaniem niż jego płynny odpowiednik. Taką kostkę możecie kupić luzem czy zapakowaną w papierowe opakowanie. Nie generujemy więc plastikowych odpadów.

    Bazą myjąca w szamponach w kostce najczęściej są detergenty myjące Sodium Cocoyl Isethionate, Decyl Glucoside, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Lauryl Sulfate. Znajdziemy w nich również składniki nawilżające i odżywcze np. pantenol, masła, oleje, ekstrakty roślinne czy glinki mineralne.

    Czy szampon w kostce to mydło do włosów w kostce?

    Z pozoru mogłoby się wydawać, że to ten sam produkt. Jednak różnica między nimi jest znacząca, choć nie widoczna na pierwszy rzut oka. Różnią się bowiem składem, oraz pH. 

    Szampon w kostce posiada kwaśne pH, czyli zbliżone do pH skóry głowy. Włosy po umyciu dobrze się układają, są gładkie i błyszczące. Nie wymagają już dodatkowych zabiegów.

    Natomiast mydło do włosów ma odczyn zasadowy, który zmienia oczyn pH skóry głowy, dlatego po myciu potrzebne będzie jej zakwaszenie. Włosy po myciu są szorstkie, matowe i porowate, więc po myciu trzeba je spłukać np. popularną płukanką z octu jabłkowego (z powodzeniem wykonasz ją sama w domu). Długotrwałe stosowanie mydła może prowadzić do przesuszenia skóry głowy, a nawet łupieżu.

    Jeśli zastanawiasz się, który z nich wybrać polecam na początek szampon w kostce. Jest łatwy w użyciu i bezpieczny dla włosów. Nie wymaga stosowania dodatkowo płukanki zakwaszającej. 

    Wady i zalety szamponów w kostce

    Zacznę może od zalet, bo ich jest zdecydowanie więcej:

    • produkt ukierunkowany na ekologię - nie tylko  mydło może być produktem naturalnym (biodegradowalnym), ale również jego opakowanie. Przeważnie jest tekturowe, czasem metalowe, ale możemy kupić sam produkt bez opakowania,
    • zajmuje dużo mniej miejsca niż tradycyjna plastikowa butelka oraz nie stwarza ryzyka wylania - idealnie nadaje się w podróż,
    • bardzo wydajny, dobrze się pieni, (jedna kostka może wystarczyć nawet na 50 myć),
    • łatwe stosowanie,
    • nie generuje odpadów - wykorzystujesz go do samego końca. Tu na pewno nic się nie zmarnuje.
    • nie zawiera mydła, oraz ma naturalny i prostu skład - nie zawiera np.SLS, SLES, parabenów,
    Wady szamponu w kostce:
    • dostępność - niestety ciężko kupić go w sklepach stacjonarnych, dużo większy wybór oferują sklepy internetowe,
    • wysoka cena produktu - szampon w tradycyjnej postaci kupimy już za ok. 10 zł, ceny szamponów w kostce zaczynają się od ok. 20zł. Warto więc polować na promocje,
    • wymaga odpowiedniego przechowywania - kostkę należy osuszyć po każdym myciu i przechowywać z dala od wody, 
    Jak stosować szampon w kostce?

    Popularne są trzy metody:
    • tzw. metoda kubeczkowa - całą kostkę lub jej część potrzebną na jedno mycie zanurzamy w kubeczku z ciepłą wodą. Wody do kubeczka dajemy tyle ile będzie nam potrzebne na jedno mycie, ilość tą trzeba dopasować do siebie i swoich włosów.  Potrząsamy do uzyskania piany, to znak, że nasz szampon jest gotowy do użycia. Jeśli wrzuciłyście całą kostkę, teraz należy ją wyjąć i odłożyć do wyschnięcia. Przygotowaną mieszanką myjemy skórę głowy, polewając powstałym szamponem i masując do wytworzenia piany. Zaletą tej metody jest możliwość dodania do szamponu różnych substancji pielęgnujących,
    • spienianie kostki w dłoniach - osobiście tą metodę lubię najbardziej (nie chce mi się bawić z kubeczkiem). Pocieram zmoczoną kostkę w dłoniach, aż do wytworzenia piany i stopniowo przenoszę ją na skórę głowy. Gdy wytworzę odpowiednią ilość piany, by pokryć całą głowę przystępuję do masażu. 
    • pocieranie kostką włosów - moczymy włosy i przesuwamy kostką po skórze i u nasady włosów. Dokładnie jak podczas mycia ciała mydłem. Nasze włosy nie lubią tarcia, stąd ta metoda jest najmniej polecana.
    Jak przechowywać szampon w kostce?

    Warto pamiętać, że szampon w kostce wymaga odpowiedniego przechowywania. Po każdym użyciu kostkę należy odłożyć do wyschnięcia. Może być to mydelniczka lub małe pudełeczko. Ważne by kostka nie leżała w miejscu mokrym czy bardzo wilgotnym. Stały kontakt z wodą powoduje rozmaczanie kostki i wymywanie szamponu. 

    Jak widzisz szampon w kostce to nic skomplikowanego. Jeśli zastanawiasz się teraz jaki wybrać, to może sprawdź moją propozycję:

    Biovax malina moroszka + olej z róży

    Ostatnio przypadły mi do gustu produkty Biovax z serii Botanic. Nie wiem jak to się stało, ale nagle w moich zbiorach pojawiło się dużo kosmetyków z tej serii. Wyrosły dosłownie jak grzyby po deszczu. Ostatnio pisałam o suchym szamponie, a dzisiaj chciałam podzielić się z Wami opinią na temat szamponu w kostce Malina moroszka z olejem z róży. 


    Skład szamponu jest w 100% wegański, a większość składników jest pochodzenia naturalnego i posiada certyfikat ECOCERT. Skład nie jest zły, nie zawiera substancji szkodliwych, za to bogaty jest w ekstrakty roślinne. Warto wspomnieć, że opakowania wolne są od plastiku.



    Malina moroszka posiada właściwości nawilżające włosy. Zawiera witaminy A, E i C,  dzięki którym stymuluje włosy i wzmacnia ich wzrost. Baicapil poprawia kondycje meszków włosowych, stymulując wzrost włosów. Zawarty w składzie skrzyp polny poprawia kondycję włosów, wzmacniając je. Aloes natomiast odżywia i nawilża. Niestety szampony mają ze skórą i włosami krótki kontakt, więc substancje pozytywne nie mają czasu się wchłonąć. 

    Co ważne, szampon Biovax nie jest mydłem tylko szamponem, nie wymaga więc stosowania płukanek. Zapach szamponu jest bardzo trwały, delikatny i przyjemny. Według mnie jest to zapach owocowo - kwiatowy (zdecydowanie czuć maliny i róże). W pudełeczku pachnie delikatnie, ale już podczas mycia jest zdecydowanie intensywniejszy. 
    Kostka jest spora (82g), poręczna i dobrze leży w dłoni. Nadaje się więc idealnie do mycia metodą spieniania w dłoni. Szampon dobrze się pieni, nie ma problemu z wypłukaniem go z włosów. Włosy po użyciu są miękkie, błyszczące i puszyste. Czuć, ze są oczyszczone, mniej się przetłuszczają niż po użyciu szamponu w tradycyjnej postaci. Po użyciu nie musze stosować odżywki, bo włosy dobrze się rozczesują i układają. 

    Cena standardowa szamponu to ok.20 zł, jednak na promocji możemy kupić go nawet za połowę tej ceny. Jak dla mnie szampon, który warto sprawdzić. 



    A co Wy sądzicie o szamponach w kostce? Znacie? Stosujecie? Czy unikacie tego typu produktów i wolicie klasyczną wersję?


    Be Glossy Coral Essence - zawartość pudełka + test kosmetyków

    09:19

    Be Glossy Coral Essence - zawartość pudełka + test kosmetyków


    Coral Essence BeGlossy wrzesień 2020

    Jesień trwa w najlepsze, w kalendarzu mamy już drugą połowę listopada. Za oknem jednak tego nie widać. Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest ładne słoneczko i 15 stopni w cieniu. Jak na tę porę roku bardzo przyjemnie. Idealnie do tej aury pasuje wrześniowe pudełko BeGlossy "Coral Essence". Zawartość pudełeczka została już dokładnie sprawdzona, więc pojawia się na blogu.

    Muszę przyznać, że pudełeczko w tym miesiącu jest fajnie zgrane kolorystycznie. Wewnątrz znajdziemy 7 kosmetyków, w tym aż 6 jest pełnowymiarowych oraz jedna miniaturka. Zdecydowanie zawartość tego boxa dużo bardziej przypadła mi do gustu niż wersja z poprzedniego miesiąca, którą możecie zobaczyć tutaj.




    1. AA Super Fruits&Herbs - żel do mycia ciała dynia i jaśmin, produkt pełnowymiarowy


    Ten produkt to hit tego pudełka i spodobał mi się już "od pierwszego spojrzenia". Ma ładne opakowanie i kolor, wszystko dopełnia przyjemny zapach. Taki nie do końca określony, (nie wiem czym pachnie, ale jaśmin to nie jest). Zapach jest słodki i może trochę z orientalną nutą. Skład jest całkiem przystępny, znajdziemy w nim różne ekstrakty roślinne. Żel dobrze się pieni, niestety ma dosyć wodnistą konsystencje i wylewa się go dużo podczas mycia. Po użyciu skóra jest oczyszczona, przyjemna w dotyku i ładnie pachnie. Niektóre żele powodują u mnie wysuszenie skóry, zwłaszcza na nogach w tym wypadku nic niepokojącego nie wystąpiło. Butelka ma pojemność 500 ml, a cena to tylko ok.11 zł.  Zdecydowanie żel zasługuje za całokształt na ocenę 5/5.



     
    2. Marion Golden Skin Care - odmładzająca maska na twarz, produkt pełnowymiarowy

    Lubię hydrożelowe maski, ale raczej rzadko po nie sięgam. Przeważnie jestem w ruchu kiedy nakładam maskę, a niestety hydrożelowa maska jest ciężka i po prostu spada z twarzy. Jednak ten rodzaj maski jak żaden inny daje przyjemne uczucie chłodzenia, ukojenia ale i łagodzenia. Produkt zapakowany jest w ładny kartonik, którego szata graficzna mówi "mniej znaczy więcej". Wewnątrz znajduje się torebka z maską zanurzoną w sporej ilości serum, które można sobie wykorzystać wklepując np. w dekolt. Co do samej maski to ma złoty kolor, który dodatkowo sprawia, że zabieg wydaje się bardziej luksusowy. W trakcie zabiegu jak i po nim nie wystąpiło u mnie żadne podrażnienie, ani zaczerwienienie. Po zdjęciu maski skóra była mokra od serum, ale po wklepaniu stopniowo się wchłonęło nie pozostawiając lepkiej warstwy. Efektu odmłodzenia nie zauważyłam, ale za to skóra stała się rozświetlona i poczułam zastrzyk energii. Jak za taką cenę (8 zł) to bardzo fajna maska. 





    3. Gliss Split Ends Miracle - ekspresowa odżywka w sprayu, produkt pełnowymiarowy

    Lubię maski bez spłukiwania, chyba bardziej niż te klasyczne do spłukiwania. Są lżejsze i moje włosy się po nich nie przetłuszczają tak szybko. Między innymi dlatego bardzo się cieszę, że w mojej wersji pudełka znalazła się taka odżywka. W poprzednim miesiącu był szampon z tej serii, więc mogę je stosować razem dla lepszego efektu. Nie są to kosmetyki naturalne, ale zarówno szampon jak i odżywka nie zrobiły na mojej głowie nic złego. Odżywka pachnie przyjemnie i z powodzeniem mogłabym jej używać jako mgiełki do włosów. Nie skleja, nie obciąża, ułatwia rozczesywanie. Bardzo fajny produkt dla mało wymagających włosów. 




    4. Maybelline Lifter Gloss - błyszczyk "008 Stone"

    Chociaż błyszczyków i pomadek mam tyle, że starszy mi chyba do końca życia to ciągle mi mało. Lubię mieć dużo różnych odcieni, tak by zawsze wybrać ten właściwy. Już samo opakowanie przyciąga wzrok i po raz kolejny sprawdza się zasada "mniej znaczy więcej". Cieszę się bardzo, że jest to odcień zbliżony do nude, a nie jakiś słodki róż. Konsystencja gęsta, zapewnia dobre krycie. Aplikator jest wygodny, więc produkt łatwo się nakłada. To mój drugi ulubieniec tego pudełka. 




    5. Biodermic Dermocosmetics = serum kolagenowe, miniatura

    Z opisu producenta wynika, że jest to rewolucyjne serum dające błyskawiczny efekt. Szkoda, że to tylko próbka, bo z opisu wydaje się całkiem ciekawe. Serum ma postać przeźroczystego żelu, który po nałożeniu tworzy lepką warstwę. Na szczęście ta znika ekspresowo. Aż byłam zdziwiona, że tak szybko się wchłania. Niestety minusem jest zapach, który dla mnie nie jest przyjemny, a może po prostu jest zbyt intensywny. Skóra już po nałożeniu produktu staje się wyraźnie gładsza i miła w dotyku. Chętnie sprawdziłabym produkt przy systematycznym stosowaniu, być może moja skóra zachowałaby młody wygląd na dłużej.



    6. Glazel Visage - sypki cień Glamour 15, produkt pełnowymiarowy

    Pamiętam, że Glazel było lata temu obecne w BeGlossy. Ich cienie są naprawdę dobre. Nie będę ukrywać, że kocham złoto i to co się błyszczy, dlatego ten cień trafia w moje gusta. Po nałożeniu jest kremowy o perłowym wykończeniu. Bardzo dobrze nadaje się do rozświetlania. Jest trwały i dobrze napigmentowany. Myślę, że odcień jest bardzo uniwersalny i na pewno go wykorzystam. 

    7. Lirene - rajstopy w sprayu, produkt pełnowymiarowy 

    Zdarza mi się może dwa razy w roku użyć rajstop w sprayu. Zwłaszcza kiedy potrzebuję mieć opalone nogi na wiosnę. Niestety produkt nadaje się do ciemnej karnacji i początkowo myślałam, że jest dla mnie za ciemny. Po aplikacji jest lekko pomarańczowy, ale po dokładnym roztarciu skóra wygląda jak muśnięta słońcem. Ładnie pachnie i dobrze kryje. Myślę, że może awaryjnie gdzieś go wykorzystam. 


    Podsumowując zawartość wrześniowej edycji jest super. Co prawda nie są to jakieś luksusowe i unikalne kosmetyki, ale z pewnością będą wykorzystane. A jak Wam podoba się ta zawartość? Znacie te kosmetyki czy może są dla Was nowością?



    Suchy szampon - jak go stosować? Czy warto go kupić? Jaki wybrać? Szampon L'Oreal, Biovax, Niuqi

    07:12

    Suchy szampon - jak go stosować? Czy warto go kupić? Jaki wybrać? Szampon L'Oreal, Biovax, Niuqi

    Suchy szampon - na pewno już o nim słyszałaś. Jest to jeden z tych kosmetyków, który potrafi uratować nasze dobre imię. Czasem zdarza się wyjście kiedy chcemy dobrze wyglądać, a nie mamy czasu na mycie włosów. Właśnie wtedy pomoże suchy szampon.

    suchy szampon

    Moja przygoda z suchymi szamponami rozpoczęła się lata temu od marki Batiste. Były to czasy kiedy nie było jeszcze wersji szamponów dla brunetek.  Potem stopniowo sprawdzałam kolejne marki, które zaczęły wprowadzać suche szampony do swoich ofert. Aktualnie jest ich na rynku bardzo dużo. Kuszą ładnymi opakowaniami i cudownymi zapachami, naprawdę jest w czym wybierać. Są nawet specjalne szampony dostosowane do koloru włosów czy takie nadające blask lub super objętość. Obecnie najpopularniejszą marką wśród suchych szamponów jest Batiste. Myślę, że ich największym konkurentem jest L'Oreal, który można kupić nawet w Biedronce i ja naprawdę widzę go wszędzie - być może to zasługa opakowania, które przyciąga wzrok. 

    Jak działa suchy szampon?

    Suchy szampon to produkt do włosów w aerozolu zawierający puder na bazie skrobi, owsa bądź ryżu. Składniki szamponu pochłaniają sebum wraz z zanieczyszczeniami osadzającymi się na włosach w ciągu dnia. Oprócz oczyszczania produkt niweluje nieprzyjemny zapach. W zależności od wersji może zawierać olejki eteryczne, witaminy czy wyciągi z roślin (np. pielęgnacyjny olejek z awokado). 

    suchy szampon

    Jak stosować suchy szampon, aby otrzymać zamierzony efekt?

    Zasada działania suchego szamponu jest dosyć prosta. W skrócie wygląda to tak, że potrząsamy energicznie opakowaniem, następnie rozpylamy produkt krótkimi seriami na rozczesanych włosach. Najlepsza odległość to ok.15-20 cm. Dobrze jest odczekać chwilę  i dopiero wmasować produkt we włosy by zadziałał, wtedy efekt będzie bardziej widoczny - sebum zostanie lepiej wchłonięte. Na koniec trzeba produkt wyczesać z włosów i gotowe. Co prawda nie zastąpi to zwykłego mycia, ale awaryjnie pomiędzy kolejnymi myciami sprawdzi się idealnie. Ważne by nie nałożyć produktu zbyt dużo, wówczas może pojawić się biały nalot, a przy dłuższym stosowaniu nawet łupież.

    Suchy szampon L'Oreal Magic Shampoo Invisible Dry Shampoo Rose Tonic

    Suchy szampon L'Oreal Magic Shampoo Invisible Dry Shampoo Tropical Splash

    Najczęściej sięgam po suchy szampon od L'Oreal. Może to ze względu na dostępność, a może na wersje zapachowe. Sama nie wiem, ale mają w sobie coś co mnie przyciąga. Szampon odświeża fryzurę na kilka godzin. Spokojnie wystarczy na szybkie wyjście, czy nawet 8 godzin spędzonych w pracy, ale na cały dzień już nie. Według mnie jest to czas odpowiedni, przecież szampon ma awaryjnie odświeżać włosy, a nie zastępować ich mycia. Ze względu na moje ciemne włosy często szampony pozostawiają u mnie biały nalot, na szczęście w przypadku szamponów L'oreal nie mam tego problemu. Po aplikacji jest on niewidzialny. W przypadku niektórych produktów Batiste zdarzało się przesuszenie skóry głowy i swędzenie, a nawet pojawiał się łupież, teraz ten problem nie występuje. Myślę, że szampon L'Oreal to produkt delikatniejszy w działaniu. Dodatkowo szampon unosi włosy u nasady i robi to lepiej niż inne szampony. Czytałam na forach, że podobno skleja włosy jak lakier. Nie zauważyłam takiego problemu u siebie, może to wynika z ilości użytego produktu, a może decyduje o tym grubość włosów. 

    Plusem szamponu niezależnie od wersji jest trwały, ale raczej delikatny zapach. Wersja Rose Tonic to różany zapach, który nie jest duszący i babciny. Niestety ja nie jestem jego fanką, więc nie kupię go ponownie. Natomiast Tropical Splash to jest to co lubię. Przyjemna woń egzotycznych owoców od razu poprawia mi humor. 

    Jeśli chodzi o  cenę to w opcji standardowej (ponad 20 zł) produkt jest drogi, warto więc polować na promocje wtedy można go kupić nawet za połowę tej ceny (ok.10 zł). 

    suchy szampon loreal

    suchy szampon loreal

    L'biotica Biovax Botanic - Opuntia oil & Mango 

    Często kiedy robię zakupy w internecie i widzę nowy, ciekawy produkt po prostu dodaję go do koszyka. Tak było w przypadku suchego szamponu Biovax. Bardzo spodobała mi się jego szata graficzna, która jest prze cudnej urody. Podobno jest to szampon do codziennego stosowania, jednak ja stosuję takie produkty tylko awaryjnie. Nic bowiem nie zastąpi mycia włosów w tradycyjny sposób. 

    Szampon pozytywnie mnie zaskoczył. Mam wrażenie, że jego areozol jest mocniejszy niż w innych szamponach przez co produkt lepiej pokrywa włosy i jest wydajniejszy. Włosy po użyciu są odświeżone i pachną obłędnie. Jest to zapach słodkiego mango, soczysty i lekko pudrowy. Tak jak poprzednik unosi włosy u nasady, nie skleja ich oraz nie matowi (nie pozostawia białych śladów). Mam wrażenie, że po jego użyciu włosy nabierają lekkości i dobrze się układają, a efekt utrzymuje się dłużej niż w przypadku innych szamponów. Może nawet to najlepszy suchy szampon jaki miałam. Produkt ma same zalety, a jego jedyna wada to dostępność, niestety nie kupimy go w pierwszym, lepszym sklepie typu Biedronka. Jeśli chodzi o jego cenę to standardowo kosztuje ok. 20 zł, na promocji można znaleźć za ok. 11 zł - 14 zł.

    L'biotica Biovax Botanic suchy szampon


    Niuqi, Suchy szampon o zapachu dojrzałej wiśni


    Co jakiś czas sięgam po kosmetyki z Biedronki. Nie jestem co prawda ich fanką, ale lubię mieć porównanie z innymi markami. Kto wie, może kiedyś odkryje w ten sposób jakiś hit. 

    Z reguły do mojego koszyka trafiają egzotyczne, tropikalne i świeże zapachy. Tym razem postanowiłam wziąć coś innego, ale niestety nie był to dobry wybór. Zapach dojrzałej wiśni jest męczący, nieco pudrowy, przypomina zapach cukierków, a ja liczyłam na coś bardziej orzeźwiającego. Do tego naprawdę długo go czuję, mam wrażenie, że jest ze mną przez cały dzień. Po za tym szampon jak szampon. Odświeża włosy i poprawia ich ogólny stan. Podczas aplikacji trzeba uważać bardziej niż podczas używania np. L'Oreala czy Biovax. Łatwo można przesadzić i niestety pojawią się białe ślady. Muszę przyznać, że szampon mnie nie zachwycił. Może jeszcze skuszę się na wersję mango. Zobaczymy. 
    Niewątpliwie plusem szamponu jest jego niska cena standardowa (9,99 zł), oraz dostępność (kupimy go w Biedronce). Jednak w tego typu produktach dla mnie liczy się coś innego. 

    suchy szampon z biedronki

    Podsumowując wszystkie wymienione szampony spełniają swoją rolę. Jedne lepiej, inne nieco gorzej. Jedyną zasadniczą różnicą pomiędzy nimi jest zapach, który dla mnie osobiście jest ważny. Nie podoba mi się zapach dojrzałej wiśni, ktoś inny może go uwielbiać. Ja lubię mango, a ktoś inny może go nie znosić. W moim odczuciu najlepszy jest Biovax, nieco gorzej wypadł L'Oreal wersja tropikalna, natomiast L'Oreal wersja różana oraz Niuqi nie trafiły w mój gust i razem zamykają stawkę. 

    Używacie suchych szamponów? Czy nie potrzebujecie tego typu kosmetyków? Koniecznie dajcie znać w komentarzu jaki suchy szampon jest waszym ulubionym.
    Wegańskie kosmetyki Love Beauty And Planet - algi morskie i eukaliptus.

    08:31

    Wegańskie kosmetyki Love Beauty And Planet - algi morskie i eukaliptus.

    Dziś chciałam Wam przedstawić nowość marki Love Beauty and Planet. Jest to linia kosmetyków zawierająca w składzie algi morskie i eukaliptus. Przenieśmy się zatem na rajską wyspę...

    Marka Love Beauty and Planet należy do koncernu Unilever i jest dostępna w Polsce od kwietnia zeszłego roku. To co przykuło moją uwagę już na samym początku to opakowania, które wykonane są w 100% z plastiku pochodzącego z recyklingu i nadają się do ponownego przetworzenia. Cieszy mnie ten fakt, ponieważ jest to krok w dobrą stronę. Marka stworzona bowiem została przez ludzi, którzy uważają, że można dbać o urodę jednocześnie szanując środowisko. Dodam jeszcze, że kosmetyki są wegańskie i posiadają certyfikat niezależnej Europejskiej Unii Wegetariańskiej, a zamiast silikonu zawierają organiczny olej kokosowy. To tyle tytułem wstępu przejdźmy zatem do konkretów.

    Kosmetyki, które miałam okazję przetestować to nawilżający szampon i odżywka do włosów, oraz balsam do ciała. Wydaje mi się, że kolorystycznie to najładniejsza wersja z dostępnych linii. Jest cudownie niebieska i zdecydowanie kojarzy się z wakacjami i pięknym oceanem. Niestety algi i ocean nie kojarzą mi się z ładnym zapachem, więc kosmetyki stały na półce i czekały. W końcu doczekały się i pewnego dnia po otwarciu szamponu przeżyłam szok. Okazało się, że zapach jest intensywny, słodki i cudowny. Zupełnie nie taki jakiego się spodziewałam. 

    Co do samych opakowań to są przeźroczyste i widzimy ile produktu mamy wewnątrz. Butelki są miękkie i wygodne w użyciu, dzięki czemu produkt można wykorzystać do ostatniej kropli. Tutaj z pewnością nic się nie zmarnuje. 


    Szampon nawilżający Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

    Szampon ma odpowiednią konsystencje, dobrze się rozprowadza i mocno się pieni. Pomimo intensywnej piany dobrze się wypłukuje. Po umyciu włosy dają się rozczesać nawet bez użycia odżywki. Są gładkie i oczyszczone, a przy tym przyjemnie pachną. Co najważniejsze szampon nie wywołał u mnie podrażnienia nawet przy codziennym stosowaniu.



    Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl betaine, Sodium chloride, Parfum Glycol distearate, Sodium benzoate, Citrid acid, Cocamide mea, PPG-8, Guar hydroxypropyltrimonium chloride, Disodium edta, Cocos nucifera oil, Eucalyptus globulus leaf oil, Glycerin, Macrocystis pyrifera extract, Sodium Hydroxide, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.


    Odżywka nawilżająca Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

    Jeśli chodzi o odżywki to staram się nie stosować ich podczas każdego mycia, bo lubią obciążać moje włosy. Czasem po prostu czuję, że moje włosy jej potrzebują czy też nie. Odzywkę Love Beauty and Planet stosowałam tradycyjnie do spłukiwania (niestety na opakowaniu nie ma informacji na temat stosowania). Włosy po użyciu stawały się bardzo gładkie i błyszczące. Nie były nadmiernie obciążone.



    Skład: Aqua, Cetearyl alcohol, Behentrimonium chloride, Cocos nucifera oil, Parfum, Dipropylene glycol, Benzyl alcohol, 1,2-hexanediol, Disodium edta, Eucalyptus globulus leaf oil, Glycerin, Macrocystis pyrifera extract, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.

    Nawilżający balsam do ciała Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

    Chociaż moja skóra lubi się wysuszać to zdarza mi się zapominać o balsamie. No dobra, pamiętam o nim, ale nie zawsze mam czas by go użyć. Tu się zmobilizowałam, bo chciałam zobaczyć jaki będzie efekt przy systematycznym stosowaniu. Balsam ma przyjemną, lekką konsystencje i szybko się wchłania. Pozostawia na skórze delikatny zapach, który długo się utrzymuje. Skóra po użyciu staje się wyczuwalnie gładsza i odzyskuje naturalny blask.


    Skład: Aqua, Glycerin, Stearic Acid, Glycol stearate, Glycine soja oil, Caprylic/Capric triglyceride, Glyceryl stearate, Triethanolamine, Parfum, Cetyl Alcohol, Sapindus mukurossi fruit extract, Latobacillus/wasabia japonica root ferment extract, Hydroxyethylcellulose, Carbomer, Styrax benzoin gum, Stearamide amp, Disodium edta, BHT, Sodium nitrate, eucalyptus globulus leaf oil, Disodium phosphate, Polysorbate 60, Macrocystis pyrifera extract, Alpha-isomethyl, Ionone, Benzyl cinnamate, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.

    Kosmetyki kupicie np. w Rossmannie, a ceny standardowe prezentują się następująco:
    Szampon 400 ml - 34,99 zł
    Odżywka 400 ml - 34,99 zł
    Balsam do ciała 400 ml- 30,99 zł

    W zasadzie wszystkie kosmetyki przypadły mi do gustu. Spełniają swoje funkcje i nie wywołują u mnie podrażnień, a to już pierwszy dobry znak. Myślę, że sprawdzę w niedługim czasie inne warianty. Jedyny ich minus to fakt, że za taki zestaw trzeba zapłacić 100 zł z groszami... No cóż, nie pozostaje nic innego jak polować na promocje. A Wy stosujecie kosmetyki tej marki?