DIY : Jak zrobić własną skarbonkę? + pytanie do Was

14:35

DIY : Jak zrobić własną skarbonkę? + pytanie do Was

Czy macie swoją skarbonkę? Ja ostatnio szukałam czegoś ładnego i wyjątkowego, co by pełniło funkcję nie tylko skarbonki ale i ozdoby. Niestety ceny powalają, a przecież ma to służyć oszczędzaniu, a nie wydawaniu. Zamiast kupować, można ją po prostu zrobić samemu. 


Mam manię chomikowania i wszystko co może się przydać trafia do mojej dużej szafy. Trafiły tam również te ładniejsze pudełka Glossybox i Shinybox. Wiadomo - zawsze mogą się przydać. Kiedyś zrobiłam z nich komodę i trzymałam w niej swoją biżuterię. Teraz przyszła kolej na skarbonkę. 

Najważniejsze czego potrzebujemy to pudełko, może być Shiny lub Glossy box. Ewentualnie możecie użyć innego pudełeczka, które macie pod ręką. Ja wybrałam właśnie te ze względu na ich trwałość. Są wykonane z naprawdę twardej tektury i przetrwają sporo. A już na pewno sporo udźwigną. Oprócz nich potrzebna będzie linijka, ołówek, nożyk i klej na gorąco - że tak powiem niezbędnik każdego majsterkowicza. 




Wykonanie jest banalnie proste. Pierwszym krokiem jest wykonanie otworu na środku pokrywy pudełka, przy pomocy linijki oraz ołówka zaznaczamy środek i wycinamy. Jeśli pokrywa ma jakiś konkretny wzór, to może zdarzyć się tak, że dziurka nie zawsze będzie pożądana na środku. Czasem lepiej będzie wyglądać w innym miejscu, wtedy musimy zaznaczyć otwór wykonując nakłucia w wybranym miejscu od zewnętrznej strony. Następnie wycinamy. 



Otrzymujemy dziurkę, przez którą będziemy umieszczać nasze oszczędności wewnątrz skarbonki. Ja specjalnie zrobiłam mały otwór, tak by przecisnąć przez niego monetę 5-cio złotową - jeśli ona się zmieści pozostałe nominały również się zmieszczą, a otwór nie będzie na tyle duży by coś wypadło ze środka.


By nasz skarbonka nie otwierała się zabezpieczamy jej boki klejem na gorąco. Aby ją później otworzyć, trzeba go będzie rozerwać. Takie zabezpieczenie w zupełności wystarczy.



Tak oto w prosty i tani sposób otrzymujemy ładnie wyglądające pudełko, które tak naprawdę jest naszą skarbonką. Jeśli nie macie "ładniejszej" wersji tych pudełek lub nie pasują Wam do wnętrza wystarczy odrobina wyobraźni, trochę tapety czy papieru do pakowania prezentów i możecie stworzyć to co tylko zechcecie. 


Teraz przyszła kolej na moje pytanie. Dotyczy ono dzisiejszego postu, który jest postem testowym. Mianowice chciałam zapytać co sądzicie o tego typu postach? Chcecie sprytne i tanie rozwiązania, które z powodzeniem możecie wykorzystać u siebie? Jeśli tak to proszę o opinie w komentarzach. Chętnie też dowiem się o czym chcecie przeczytać następnym razem. 



Szumiący miś zbędny gadżet czy niezbędne akcesorium?

14:35

Szumiący miś zbędny gadżet czy niezbędne akcesorium?

Myślę, że Szumisia zna już większość z Was. Jeśli nie z osobistych doświadczeń to przynajmniej z opowiadań innych rodziców. Do stycznia tego roku należeliśmy do grona tych osób, które słyszały na jego temat różne historie, jednak od pół roku jesteśmy szczęśliwymi rodzicami jednego z takich Misiaków. Poznajcie naszą historię. 

szumiący miś szumiś wishbear

Na początek co nie co o samym Misiu. Wishbear to mały pluszowy przyjaciel noworodków i niemowlaków, a także ich rodziców. Wspiera maluszki w spokojnym śnie. Jest to pierwsza szumiąca zabawka w całości stworzona i produkowana w Polsce. Posiada pozytywną Opinię Instytutu Matki i Dziecka dla dzieci z trudnościami w zasypianiu. Misie dostępne są w różnych wersjach kolorystycznych łap - u nas wersja pomarańczowa.

szumiący miś szumiś wishbear

Naszego Wishbear'a kupiliśmy jak tylko urodził się nasz synek. Spodobała mi się ta urocza mordka patrząca na mnie z pudełka i już wiedziałam, że muszę go mieć. Misiak zapakowany jest w kolorowe tekturowe pudełko, więc idealnie nada się na prezent. Wewnątrz pudełka znajdziemy misia, pokrowiec, instrukcje i co najważniejsze "serce szumiącego". 

szumiący miś szumiś wishbear

szumiący miś szumiś wishbear

Poziom szumu można regulować, a niektóre Misie wyposażone są w "CRYsensor" - czujnik wyczuwa płacz dziecka i aktywuje szum. Nasz go nie posiadał. Dźwięk po aktywacji działa przez 40 minut, ale możemy go również wyłączyć sami.

szumiący miś szumiś wishbear

Muszę przyznać, że nasza znajomość nie od razu dobrze się układała. Kiedy nasz synek miał nieco ponad tydzień mam wrażenie, że bał się tego dźwięku. Po włączeniu misia zaczynał jeszcze bardziej płakać. Próbowaliśmy, ale płacz się nasilał. Pewnego dnia szok! Podczas jednej z prób dziecko przestało płakać, jak by je ktoś pilotem wyciszył. Inteligentna mama doszła do tego, że jak Szumiś jest głośniej to maluch się uspokaja. Może Jasiu płakał, bo chciał głośniej? Tego niestety się nie dowiemy, ale dokładnie od tamtej pory Miś musiał zawsze być pod ręką. U nas najlepiej się sprawdzało jak szary przyjaciel leżał przytulony do głowy Jasia lub na jego brzuszku, wtedy działał najskuteczniej. 

szumiący miś szumiś wishbear

Teraz nas synek skończył 5 miesięcy i Miś nadal mu towarzyszy, ale już nie jako uspokajacz, a raczej jako zabawka. Miś oprócz funkcji "szumu" ma również szeleszczące uszy i kolorowe nogi. Na zakończeniach nóg znajdują się magnesy, dzięki nim misia możemy zamontować wszędzie (łóżeczko, pałąk wózka, uchwyt nosidełka czy nasza ręka). My sadzamy go na brzuchu naszego synka, on go łapie nogami i rękami. To dla niego nie tylko doskonała zabawa, ale i forma ćwiczeń. 

Prawdziwi przyjaciele patrzą sobie prosto w oczy :)

szumiący miś szumiś wishbear

Jesteśmy zadowolonymi posiadaczami szumiącego pluszaka i gdybym teraz miała go kupić, zrobiłabym to ponownie. W naszym wypadku okazał się niezbędny i warto go mieć nawet przez kilka miesięcy. Pomógł nam bezboleśnie przetrwać etap kiedy dzieci mają kolki i problemy ze snem. Dzięki niemu nasz synek przesypiał całe noce, budząc się tylko na jedzenie. A jak się u Was sprawdził? Szumienie pomogło? 

PIERWSZY POWIEW WIOSNY: STRÓJ DNIA | LOOK OF THE DAY Pudrowy płaszczyk MOHITO

13:52

PIERWSZY POWIEW WIOSNY: STRÓJ DNIA | LOOK OF THE DAY Pudrowy płaszczyk MOHITO


Witajcie :) Majówka co prawda już za nami, ale nie ma co płakać bo właśnie rozpoczynamy weekend. Trochę się pobawiłam i odpoczęłam przez te kilka dni. Jeśli śledzicie moje konto na Facebook'u to wiecie, że miałam urodziny. W tym roku obchodziłam je po raz pierwszy w statusie "żona". Mój mężczyzna zadbał by ten dzień spędzić tylko we dwoje. Było naprawdę wyjątkowo, nawet pogoda dopisała, po wielu deszczowych dniach wreszcie wyjrzało słońce. Dzięki temu udało się wybrać na spacer w moim ulubionym płaszczyku od Mohito. 






płaszcz / coat - MOHITO | koszula / shirt - H&M | torebka / bag - ZARA  | spodnie / pants -  H&M | szpilki / heels - ALDO | okulary / sunnies - GUESS
Czy ktoś wie gdzie podziała się wiosna? Ja widziałam ją w listopadzie, na dowód załączyłam zdjęcia. P.S. Zdjęcia z brzuszkiem.

13:45

Czy ktoś wie gdzie podziała się wiosna? Ja widziałam ją w listopadzie, na dowód załączyłam zdjęcia. P.S. Zdjęcia z brzuszkiem.

Dzisiaj przychodzę do Was z szybkim postem. Patrząc na to co dzieje się za oknem stwierdzam, że muszę pokazać Wam te zdjęcia. Stylizacja i pogoda iście wiosenna, a zdjęcia zrobione zostały w LISTOPADZIE! Coś tej wiośnie się chyba pomyliło. Przy okazji macie możliwość zobaczyć po raz kolejny moją "piłeczkę" :) 
Stylizacja była i jest jedną z moich ulubionych. Jest mega wygodna i idealnie sprawdza się na co dzień. A Wy co preferujecie na co dzień? Szpilki czy płaskie buty? Spódniczki czy spodnie? 

Zapraszam do oglądania:







Płaszcz: House
Narzutka: znaleziona w internecie
t- shirt i spodnie H&M Mama
Buty CCC

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.II

03:06

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.II

Witajcie w części drugiej :) Osoby, które jeszcze nie miały okazji przeczytać części pierwszej zapraszam -> tutaj. Pozostałych zachęcam do dalszego czytania.

Jak wspomniałam w poprzednim poście miniony rok był dla mnie bardzo intensywny, na szczęście przeżyłam i powracam z nową energią. W skrócie można powiedzieć trzy pogrzeby i ślub. Nie było łatwo, ale to już za nami. Natomiast Nowy Rok nam to wszystko wynagrodził i 4 stycznia urodził się nasz bobas, ale o tym będzie innym razem...

Lipiec 2016

Jak wspomniałam poprzednio udało mi się uzyskać tytuł magistra. Oczywiście dla mnie to za mało, więc w międzyczasie zapisałam się na studia podyplomowe z Zarządzania Systemami Logistycznymi. W lipcu odebrałam dyplom i tym akcentem chwilowo zakończyłam edukację. Jednak wyznaję zasadę, że człowiek uczy się przez całe życie i mam już na oku jeden bardzo interesujący kierunek.




Sierpień 2016

Zdecydowanie sierpień to "nasz" miesiąc. Po wielu latach i przeciwnościach doczekaliśmy się. 13 sierpnia powiedzieliśmy sobie sakramentalne TAK. Całą organizacją zajęliśmy się sami i przyznam szczerze, że była to czysta przyjemność. Temat organizacji ślubu i wesela jest tak obszerny, że z pewnością pojawi się jeszcze nie raz. 




Wrzesień 2016

Wrzesień to jak wiadomo początek roku szkolnego. Akurat tak się złożyło, że mój przedszkolak poszedł do pierwszej klasy. Wiadomo nowe otoczenie, nowe obowiązki. Jak to każda matka obawiałam się. Na szczęście klasa jest mała, wszystkie dzieci dobrze się znają i mają fajną Panią, którą bardzo lubią. Lepiej być nie mogło.




Październik 2016

Jeden z wielu miesięcy kiedy nic się nie działo i nic nie musieliśmy robić. Dzięki temu mogliśmy na spokojnie rozpocząć kompletowanie wyprawki dla naszego nowego członka rodziny.



Listopad 2016

Jeśli kiedyś mieliście okazję szukać dla siebie autka i nie chcieliście by była to pierwsza lepsza "igła" od "Niemca, który płakał jak sprzedawał" to wiecie jakie to trudne. Po miesiącach poszukiwań tego idealnego ostatecznie zdecydowaliśmy się pozostać wierni marce, której ufamy od lat i kupić nasze ciasne ale własne auto. Sukces! W listopadzie wreszcie się to udało.




Grudzień 2016

Święta w tym roku spędziliśmy jak na szpilkach. Termin mojego porodu wyznaczony jest na styczeń, więc tak naprawdę w każdej chwili może nas zaskoczyć. Moja waga dobiła do 67 kg! Wiecie jak wygląda szczupła kobieta z piłką zamiast brzucha? No to patrzcie :)


Kończąc moje wypociny chciałam podziękować Wam za to, że jesteście i byliście ze mną w tych złych i dobrych momentach. Dziękuję przede wszystkim za Wasze wiadomości i miłe słowa :) 

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.I

13:17

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.I

Witajcie. Jakiś czas mnie z Wami nie było, ale już wychodzę na prostą i wracam w internety, nadrabiając zaległości. Przez ten czas działo się tak wiele rzeczy, że czasami brakowało czasu na sen. Nie leniuchowałam – wręcz przeciwnie mój harmonogram był mega napięty. Bywało, że mój dzień zaczynał się bladym świtem o 4:45, a kończył niewiele wcześniej, bo o 2:00 w nocy. W tym czasie zrealizowałam wiele życiowych planów, a moje życie bardzo się zmieniło, można powiedzieć że zaczęłam zupełnie nowy etap. Dotyczy to zarówno podstawowych rzeczy jak wymiana telefonu na sytuacji życiowej kończąc. Jakiś czas temu rozpoczęliśmy 2017 rok i myślę, że to dobra okazja na podsumowanie tego co za nami. Z racji obszerności podsumowanie podzieliłam na dwa posty, w jednym było ciężko się zmieścić.


 Styczeń 2016

Styczeń zapoczątkował zmiany w moim życiu. Jak wiecie w grudniu ścięłam włosy. Wykryto u mnie guzka na piersi, a w tym samym czasie moja ciocia walczyła z nowotworem złośliwym właśnie piersi. Gdy potwierdziło się, że wszystko jest postanowiłam żyć na pełnym gazie i korzystać z każdego dnia. Nigdy nie wiemy czy nie jest on naszym ostatnim.





Luty 2016

Moje przejścia utrudniły mi obronienie pracy dyplomowej w terminie. Na szczęście w lutym nadrobiłam zaległości i oficjalnie stałam się magistrem inżynierem w zakresie logistyki. Z jednej strony byłam mega szczęśliwa, że mam to już za sobą, z drugiej było mi smutno, że muszę się rozstać z uczelnią. Studia były dla mnie czystą przyjemnością. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, a przede wszystkim studiowałam to co sprawiało mi przyjemność. 

W tym miesiącu rozpoczęłam remont, który jak się później okazało nie był taki prosty i trwał baaardzo długo. Śmiałam się, że był to remont w stylu „nasz nowy dom” tylko, że zamiast 5 dni trwał 5 miesięcy z drobnymi przerwami. W lutym udało się zamknąć temat łazienki.


Marzec 2016

W marcu świętowaliśmy Wielkanoc. Osobiście bardzo lubię święta. Myślę, że głównie ze względu na czas spędzony z rodziną i dekoracje, które mogłabym gromadzić i gromadzić. Zawsze znajdę coś ładnego. Czy Wy też tak macie? Myślę, że to u nas kobiet zupełnie normalne. Chociaż kto wie, mogę się mylić… 
Przed świętami udało nam się jeszcze odświeżyć przedpokój. 


Kwiecień 2016

W kwietniu mój przedszkolak świętował 7 urodziny. Tak jak ja jest bykiem i dzieli nas tylko 9 dni. W sumie było by fajnie gdybyśmy mieli urodziny jednego dnia. Według mnie 7 lat to poważna sprawa,  bo tak naprawdę zaczyna się pierwsze poważne życie, kiedy to trzeba wstawać rano, chodzić do szkoły, nosić ciężki tornister i uczyć się. Jak widzę te biedne dzieci to tak sobie myślę, że lepiej jest pracować. 

W temacie remontu odświeżyliśmy pokój mojego synka. Ściany pomalowane zostały nową farbą Dekoral Clean & Color. Pisząc podsumowanie po roku użytkowania mogę powiedzieć, że jestem z niej bardzo zadowolona. W pokoju dziecięcym ściany bardzo szybko się brudzą, wie to każdy kto ma dzieci. Na szczęście farba nadal ma intensywny kolor i dobrze się zmywa, a ściany pozostają czyste.


 Maj 2016 

Jeden z moich ulubionych miesięcy w roku. W maju są w końcu moje urodziny, po za tym ziemia zaczyna żyć zieleniąc się dookoła. W tym roku było jednak inaczej... W przeciągu dwóch tygodni pożegnaliśmy dwie osoby z najbliższej rodziny. Pierwszy raz byłam na pogrzebie dziecka, które za 11 dni obchodziło by swoje pierwsze urodziny. Dalej nie mogę sobie tego poukładać, ale z czasem jest lżej. Będąc z boku na pewno jest łatwiej, nie wyobrażam sobie co w takich chwilach przeżywają rodzice... W naszym wypadku niespodziewana śmierć zbiegła się dokładnie z wiadomością o ciąży.

Remont chwilowo stanął w miejscu, po pierwsze z braku czasu, a po drugie ze względów finansowych - w sierpniu jest nasz ślub i pochłonęło to sporo naszych wydatków. W tym miesiącu udało nam się załatwić nauki przedmałżeńskie i poradnie, które są niezbędne w przypadku ślubu kościelnego. Jeśli chodzi o przygotowania weselne to jest to temat na osobne pisanie. Moje samopoczucie zaczęło się pogarszać. Nawał obowiązków zaczął mnie przerastać. Po za pracą na pełny etat, wychowywaniem synka, zajmuje się domem i organizacją wesela, do tego musiałam ogarnąć jeszcze remont i uczelnie... Z czegoś musiałam zrezygnować i nieco zwolnić.


 Czerwiec 2016

Moje zmęczenie rośnie, a ogólny stan zdrowia się pogorszył, ostatecznie skończyło się L4. Podobno najtrudniejsze są pierwsze miesiące, niestety ja wiem, że w moim wypadku to może potrwać znacznie dłużej. Nie chce mi się nic, czasem nawet wstać z łóżka, ale muszę. Codziennie rano wyprawiam mojego synka do zerówki. 

W tym miesiącu głównie skupiliśmy się na organizacji wesela. W końcu nasz wielki dzień już niedługo. Zaprosiliśmy już wszystkich gości, kupiliśmy garnitur oraz wszelkie dodatki dla Pana Młodego, podjęliśmy ostateczne decyzje co, jak i kiedy. Pozostało tylko czekać, aż goście potwierdzą swoją obecność.



 
Zapraszam Was na drugą część podsumowania w kolejnym poście. Będzie przyjemnie i kolorowo, a tymczasem...   

Wszystkim życzę wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych. Ten kwietniowy, świąteczny czas niech będzie dla Was chwilą wytchnienia i okazją do uśmiechów. A ponadto życzę wesołego jajka, kolorowych pisanek, kicającego zająca oraz mokrego Lanego Poniedziałku. 


Poznaj nowość od GARNIER korygujący krem matujący i walcz z trądzikiem.

04:33

Poznaj nowość od GARNIER korygujący krem matujący i walcz z trądzikiem.

Moja walka z niedoskonałościami trwa już tak długo, że nawet zapomniałam od kiedy. Można by powiedzieć, że od zawsze. W tym czasie zdążyłam sprawdzić już wszystko począwszy od kosmetyków, zabiegów kosmetycznych na terapii hormonalnej skończywszy. Byłam niczym królik doświadczalny, który sprawdzał wszystko po kolei. Przywykłam do tego tak bardzo, że  dalej chętnie sprawdzam nowości, które wpadną mi w ręce. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją nowego kremu GARNIER





Jak zapewnia nas producent Korygujący Krem Matujący to produkt stworzony do walki z głównymi problemami cery trądzikowej, ze skłonnością do niedoskonałości. 

Krem powinien zapewnić nam:

  • Widoczne zwężenie porów,
  • Redukcję niedoskonałości i zaskórników,
  • Zmatowienie skóry,
  • Nawilżenie przez 24h. 










Zanim jednak dowiecie się czy krem się sprawdził, zdradzę Wam co spodobało mi się w tym kremie. Pierwsze co wpadło mi w oko to opakowanie. Wiem kremu nie kupuje się dla opakowania tylko dla zawartości, ale nie oszukujmy się w sklepie to właśnie opakowanie nas przyciąga i ma spory wpływ na nasz zakup. Dla mnie opakowanie kremu jest proste, estetyczne i przede wszystkim czytelne za to plus.



Kolejną ważną sprawą jest higiena. Strasznie nie lubię kiedy jestem zmuszona wkładać palce do opakowania z kosmetykiem, zresztą same wiecie jak jest. Fajnie, że ktoś o tym pomyślał. Krem znajduje się w miękkiej tubce, której zawartość wystarczy po prostu wycisnąć na palec. 

Co do samego kremu to pachnie ładnie, ale powiedziałabym ciut męsko. Jeśli chodzi o konsystencję to jest to lekka emulsja, która naprawdę szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Kosmetyk idealny na dzień pod makijaż. 
Zmatowienie skóry zauważyłam już od razu, z czasem zauważyłam że moja skóra stała się bardziej jednolita, a niedoskonałości mniej widoczne. Szkoda tylko, że witamina E oraz ekstrakt z borówki są na końcu składu. Nie mniej jednak obietnice producenta zostały spełnione i na pewno będę go używać w najbliższym czasie. 



Pojemność: 40 ml
Cena: ok. 19zł
Gdzie kupić? drogerie sieciowe oraz internetowe, niektóre hipermarkety. Z dostępnością nie powinno być problemu.

GARNIER Czysta Skóra i Essentials. Dołącz do testowania i walcz z trądzikiem!

04:25

GARNIER Czysta Skóra i Essentials. Dołącz do testowania i walcz z trądzikiem!

Witajcie! Ostatni czas nie był dla mnie zbyt przyjemny, ale o tym opowiem Wam innym razem. Dzisiaj będzie o testowaniu kosmetyków GARNIER. Otrzymałam je dzięki uprzejmości Pani Magdaleny, której dziękuję za wyrozumiałość i przemiły kontakt. 



W przesyłce znalazły się kosmetyki z serii Czysta Skóra (do cery tłustej ze skłonnością do niedoskonałości) oraz Essentials (do cery suchej i wrażliwej).  

Komplet kosmetyków obejmuje:
  •         Czysta Skóra - BB krem
  •         Czysta Skóra – Płyn micelarny
  •         Czysta Skóra - korygujący krem matujący
  •         Essentials – Nawilżający tonik witaminowy
  •         Essentials – Nawilżające mleczko do demakijażu



Jak wiecie mam cerę tłustą skłonną do niedoskonałości, więc za testowanie zabrałam się od razu. Najbardziej byłam ciekawa kremu  matującego oraz kremu BB, a o tym czy się sprawdziły opowiem Wam już niedługo.



A jeśli tak jak ja macie problemy ze swoją cerą, która jest tłusta i zmaga się z trądzikiem zapraszam Was do wspólnego testowania korygującego kremu matującego z serii Czysta Skóra. Aby go otrzymać dołącz do publicznych obserwatorów bloga i odpowiedz pod tym postem na dwa pytania:




Który owoc nawilża skórę, jednocześnie działając wygładzająco i pomagając zwalczyć zmiany? Oraz czego oczekujesz od idealnego kremu?


Na Wasze odpowiedzi czekam do środy 20.07.2016r. do końca dnia czyli godz. 24:00. Spośród wszystkich odpowiedzi wybrana zostanie najciekawsza, o czym poinformuje Was pod tym postem w piątek 22.07.2016r.


Powodzenia!



Uwaga! Krem korygujący trafia do Pani 

Magdaleny B. 


Czekam do poniedziałku na wiadomość: 

modjus@gmail.com

Lubisz ładne zapachy, a nie chcesz przepłacać? A może tak wybrać odpowiedniki perfum? Zobacz czy warto.

10:18

Lubisz ładne zapachy, a nie chcesz przepłacać? A może tak wybrać odpowiedniki perfum? Zobacz czy warto.

Hejka :) Ostatni czas nie należał do łatwych. Remont stanął w miejscu, a ja byłam chora i przykuta do łóżka. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bo będąc na L4 miałam czas na ogarnięcie kilku spraw weselnych. W tym samym czasie trafiła mi się współpraca z internetową perfumerią Perfumik.pl. Jest to perfumeria oferująca zamienniki perfum. Jak chyba każda z nas uwielbiam ładne zapachy i jak tylko mogę kupuję nowe perfumy. Niestety ceny oryginałów nie są niskie, więc czasem warto pomyśleć o tańszych odpowiednikach. Tylko czy taki wybór się opłaca? 


W ramach współpracy otrzymałam trzy perfumetki. Wybrałam dla siebie zapachy:

   • 054 (inspirowane zapachem GUCCI *ENVY ME*)
Zapach przyjemny, lekki, trochę zadziorny, ale nienachalny w sam raz do pracy, do szkoły. Raczej dla młodych dziewczyn.
Typ: słodko-kwiatowy
Nuta zapachowa: piwonia, jaśmin, chińska śliwka, granat, ananas, pieprz, piżmo, herbata, tek, drzewo sandałowe.

   • 089 (inspirowane zapachem CHLOE* CHLOE*)
Ta kwiatowa, subtelna kompozycja emanuje kobiecością i zmysłowością. Lekki, młodzieńczy zapach w stylu retro, cieszący się bardzo dużą popularnością.
Typ: kwiatowy
Nuta zapachowa: liczi, frezja, peonia, róża, magnolia, lilia,ambra, drzewo cedrowe.

   • 173 (inspirowane zapachem GUCCI* BAMBOO*)
Gucci Bamboo marki Gucci to kwiatowe perfumy dla kobiet. Koncepcja nowego zapachu Gucci to nowoczesna interpretacja ikony marki – bambusa. Silny i elegancki – to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych elementów wzorniczych. Posiada naturalną odporność porównywalną do stali oraz niezwykłą delikatność w dotyku.
Drzewne ciepłe nuty pulsują i w nucie serca, i w głębi kompozycji. 
Intensywny sandałowiec, wanilia tahitańska oraz unikatowe akordy ambry kontrastują z nieodłączną kobiecością egzotycznych kwiatowych nut lilii Casablanca, kwiatów pomarańczy i delikatnego YlangYlang.


Perfumetki są zapakowane w tekturowe kolorowe opakowanka, mają  pojemność 33ml i kosztują 15 zł. To zdecydowanie mniej niż kosztują oryginalne perfumy o pojemności 30ml. 

Długo zastanawiałam się nad wyborem zapachów, ponieważ wybierałam je w ciemno. Zdecydowałam się kierować typem zapachu i wybrać zapachy kwiatowe i słodkie, czyli takie jak lubię. Wybrane zapachy trafiły idealnie w mój gust, a zdecydowanym hitem okazał się nr 054 na który polowałam już od jakiegoś czasu. Perfumetki są małe przez co zmieszczą się w każdej torebce, a ich zapach jest wyjątkowo trwały i utrzymuje się nawet cały dzień. Sięgając po perfumetkę do torebki czy szuflady czuję jej zapach już z daleka. Jestem naprawdę mile zaskoczona i zdecydowanie mogę je Wam polecić. Dodatkowo sklep Perfumik oferuje expresową wysyłkę - ja swoje perfumetki otrzymałam już na drugi dzień! To wszystko sprawia, że otrzymujemy wysoką jakość za niską cenę.




A Wy kupujecie oryginały czy wolicie odpowiedniki? Jakie są Wasze ulubione zapachy? A może jesteście chętni przetestować perfumetki od perfumerii Perfumik?