KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

15:03

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

Pewnie teraz zastanawiasz się co to jest KAMISHIBAI i o co w ogóle tutaj chodzi? Przyznam się, że jeszcze niedawno też się nad tym zastanawiałam. Wszystko zaczęło się od bardzo ciekawej książki, która trafiła w moje ręce. Książki, która nie zawiera tekstu, a jedynie obrazy. 

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

Kamishibai to wywodzący się z Japonii teatr ilustracji/obrazu. W tłumaczeniu słowo "kami" oznacza papier, natomiast "shibai" to po prostu sztuka. Historia opowiadana jest za pomocą ilustrowanych papierowych plansz umieszczonych w specjalnym parawanie. Kamishibai jest więc niezwykle oryginalnym połączeniem książki ilustrowanej z teatrem. 

Mały Teatr Ilustracji to duet, który tworzą Ania i Henryk. Oboje zafascynowani Kamishibai opowiadają dzieciom barwne historie. Księżyc” to opowieść obrazkowa o przyjaźni i marzeniach, osadzona w świecie pełnym magicznych stworzeń i cudacznej roślinności. 

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

Wewnątrz tekturowego pudełka znajdziecie 27 bogato ilustrowanych kart, oraz postać głównego bohatera do złożenia. Każda karta na odwrocie ma miejsce na stworzenie swojej własnej historii obrazkowej. Książeczkę można "opowiadać" już najmłodszym dzieciom, natomiast starsze na pewno chętnie opowiedzą ją nam. Najfajniejszy w niej jest fakt, że każdy może ją opowiedzieć po swojemu co czyni ją naprawdę niepowtarzalną. Z pewnością jest to książka, która rozwija wyobraźnię i może stać się świetnym prezentem pod Choinkę.

Na dowód jej wyjątkowości spójrzcie na te karty... Czyż nie są piękne?

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

A tutaj do złożenia główny bohater i jego książkowi towarzysze.

KAMISHIBAI czyli Mały Teatr Ilustracji przedstawia: Księżyc

Tak wyglądają "plecy" kart. Na każdej umieszczony jest numer co ułatwia ułożenie historii w razie rozsypania. 


Mój syn ma co prawda 8 lat, ale taka książka jest dla niego nowością, dlatego wzbudziła jego ciekawość. Fajnie, że nie musimy trzymać się tekstu, tylko możemy opowiedzieć coś swojego. Książka naszym zdaniem godna polecenia, a możecie ją kupić tutaj. A jak Wam się podoba? 
Stoliczku nakryj się - zapraszam do kuchni na słodkie czarowanie.

02:03

Stoliczku nakryj się - zapraszam do kuchni na słodkie czarowanie.

Mikołajki to wyjątkowy czas dawania prezentów, który rozpoczyna u nas w domu świąteczne przygotowania. Zawsze oprócz prezentów kupionych w sklepie staram się przygotować coś samodzielnie. Są to różności od świątecznych ozdób czy drobnych gadżetów, skończywszy na słodyczach. Tym razem trafiło na czekoladowe muffinki, które wszyscy uwielbiamy. 

Oryginalny przepis znalazłam prawdopodobnie w internecie, ale szczerze powiedziawszy było to tak dawno, że nie pamiętam dokładnie. Wprowadziłam kilka modyfikacji i aktualnie przepis prezentuje się tak jak poniżej. Wykonanie jest dziecinnie proste i każdy sobie z pewnością poradzi.

Składniki Muffinek - 24 sztuki:
  • 300 g masła,
  • 300 g czekolady (dowolnej, u nas najlepiej sprawdza się mleczna, czasem mieszam ją z gorzką)
  • 600 g mąki
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 5 łyżek kakao
  • 1,5 szklanki cukru
  • łyżka cukru waniliowego
  • 4 jajka
  • 340 ml mleka 
Nie będę ukrywać, że takie muffinki to mega bomba kaloryczna, dlatego nie robimy ich zbyt często. Głównie jest to okres świąteczny i np. urodziny - czyli te dni kiedy człowiek pozwala sobie na więcej niż zwykle :)


Nasz muffinowy zestaw prezentuje się tak: 


Jeśli chodzi o przygotowanie jest tak łatwe, że dziecko sobie z nim poradzi. W jednej misce łączymy wszystkie suche składniki (mąkę, proszek do pieczenia, sodę, kakao, cukier i cukier waniliowy), następnie wszystko dokładnie mieszamy. Masło roztapiamy i studzimy.


Czekoladę kroimy na kawałeczki. Ja wolę takie większe - później są dobrze wyczuwalne w cieście. 


W drugiej misce mieszamy mleko i jajka.


Teraz wszystkie składniki łączymy razem. Do sypkich składników dodajemy mleko z jajkami, następnie dodajemy ostudzone masło, oraz czekoladę. Po każdym dodanym składniku mieszamy kilkukrotnie. Ciasto ma być lekko grudkowate, ale bez widocznej surowej mąki. Masę wykładamy do papilotek i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni C. W zależności od wielkości papilotek ciasto nakładam do 1/2 lub 3/4 ich wysokości, nigdy do pełna. Pieczemy ok. 25 minut do czasu aż muffiny urosną, na wierzchu pojawi się skorupka, a wetknięty patyczek będzie suchy. 


By wszystko miało jeszcze bardziej magiczny klimat warto zadbać o odpowiednie zaprezentowanie wypieków. W tym celu zaopatrzyłam się w spersonalizowaną paterę - tak by każdy wiedział, że te czary to właśnie ja. Patere możecie zamówić w sklepie MY GIFT DNA a ten konkretny model znajdziecie tutaj


Oto nasze gotowe muffinki. Czyż nie prezentują się uroczo?



Zabawa w fotografowanie tak mi się spodobała, że chyba częściej będę pokazywać się Wam w takiej formie. Niestety pochmurny dzień sprawił, że nawet moja jasna kuchnia stała się ponura, stąd zdjęcia nie wyszły tak jak miały wyjść :( Nie mniej jednak zabawa była świetna.



 Na koniec gdyby jeszcze ktoś miał wątpliwości pokażę Wam moje czary. Dodam, że patera na żywo prezentuje się super, a na gościach robi wrażenie nawet jak postawicie na niej zwykłe ciasteczka.


Lubicie muffinki? Czy może macie jakieś inne ulubione słodkie co nie co?