06:27
Chloé Signature Absolu De Parfum zestaw prezentowy dostępny w Douglas - czy warto wydać na niego 400 zł?
Od czasu do czasu lubię zaszaleć i kupić sobie coś luksusowego. Jako, że niebawem będę mieć urodziny to sprawiłam sobie prezent w postaci perfum Chloé. W Douglas znalazłam zestaw prezentowy z próbkami i śliczną kosmetyczką. Jego cena standardowa to 405 zł. Dużo, ale naprawdę warto!
Jak każda kobieta uwielbiam perfumy, a jeszcze bardziej ich piękne flakoniki. Najlepiej jak piękny zapach jest równie pięknie zapakowany, niestety nie zawsze tak jest. Czasem opakowanie bardzo mi się podoba, ale już jego zawartość nie trafia w moje gusta. W zeszłym roku kiedy przechodziłam koronawirusa straciłam węch na bardzo długo, to było dziwne uczucie i cieszę się, że już wróciło wszystko do normy. Takie życie bez zapachów jest nie tyle uciążliwe co wręcz niebezpieczne, nie poczujemy bowiem ulatniającego się gazu czy dymu z pożaru.
Chloé Signature Absolu de Parfum to wyjątkowa intensywna i jeszcze bardziej nietuzinkowa wersja. Róża damasceńska, obecna w oryginalnej kompozycji, została wzbogacona esencją z róży stulistnej z Grasse. Wanilia i paczula nadają charakteru całej kompozycji. Na stronie Douglas znajdziemy zestaw prezentowy składający się z perfum Chloé Signature Absolu de Parfum o pojemności 50 ml, kosmetyczki oraz 4 próbek, w tym miniatury Chloé NOMADE o pojemności 5ml. Całość zapakowana jest w eleganckie pudełko sygnowane przez Douglas.
Znakiem rozpoznawczym większości zapachów Chloe jest kanciasty flakonik z plisami inspirowany rękawami bluzki tejże marki. Flakon posiada posrebrzaną metalowa płytkę zdobioną ręcznie wiązaną rypsową szarfą w kolorze odpowiednim dla danego zapachu. Wersja Absolu de Parfum dla odróżnienia posiada złote wykończenie, to wyjątkowa wersja, którą marka celebruje 10 rocznicę powstania linii.
Przyznam szczerze, że kupując przez internet w dużej mierze kupuje oczami. W tym wypadku również tak było. Zobaczyłam złoty flakonik na stronie i zakochałam się. Jak przyjechał okazało się, że podoba mi się jeszcze bardziej. Perfumy zapakowane są w elegancki kartonik ozdobiony logo firmy. Flakon wewnątrz pudełeczka ułożony jest na plastikowej podstawce, która wykończona jest miękkim jak by welurowym materiałem, co dodatkowo podkreśla ich wyjątkowość. Sam flakon jest wykonany ze żłobionego szkła, na którym znajduje się przewiązana złotą szarfą metalowa blaszka z logiem Chloe. Całość prezentuje się bardzo elegancko i wygląda świetnie zwłaszcza na toaletce.
Chloe Signature to kompozycja drzewno - kwiatowa, wielowymiarowa, a jej intensywność utrzymuje się przez długi czas. Zapach jest elegancki, intensywny i wyrafinowany. Chociaż nie przepadam za takimi kompozycjami to w tej się zakochałam. Zapach jest wyjątkowo intensywny i oryginalny, ale przy tym nie jest ciężki i mdły. Zdecydowanie jest to zapach kobiety sukcesu, która wie czego chce od życia. Dzięki swej wyjątkowości nadaje się zarówno do stosowania na co dzień, jak i na wieczór. Już niewielka ilość jest doskonale wyczuwalną i to przez długi czas. Ja lubię psikać perfumami ubrania, przez co mam wrażenie, że zapach jest ze mną przez cały dzień. Jeśli szukacie wyjątkowego zapachu to polecam sprawdzić ten.
Znacie ten zapach? Co o nim sądzicie?
03:51
AA Golden Ceramides Odżywczy krem wygładzający pod oczy
Krem dostałam gratis przy okazji zakupów kosmetycznych. Fajnie, bo mogłam przetestować kolejny nowy kosmetyk. Golden Ceramides to seria stworzona przez markę AA. Jest to kompleksowy zestaw kremów, które zawierają kosmetyczne złoto i zainspirowane są działaniem zabiegu sonoforezy kosmetycznej. Krem kosztuje mniej niż 30 zł, niby niewiele, ale czy warto go kupić?
- odżywczy krem przeciwzmarszczkowy na dzień
- aksamitny krem przeciwzmarszczkowy na dzień
- krem intensywnie regenerujący na noc
- krem intensywnie wygładzający na noc
- kapsułki młodości
- złoty eliksir młodości
- odżywczy krem wygładzający pod oczy
- bogaty krem-maska odbudowująca
Krem zamknięty jest w złotej tubce o pojemności 30 ml. To sporo jak na krem pod oczy, wydaje mi się, że standardową pojemnością dla tego typu kosmetyków jest 15 ml. Tubka zakończona jest dziubkiem, a aplikacja kremu jest bardzo wygodna. Konsystencja jest aksamitna, kremowa i treściwa, dzięki czemu krem nie spływa podczas aplikacji. Przy takiej pojemności i fajnej konsystencji produkt wystarcza na bardzo długo. Zapach jest przyjemny i prawie nie wyczuwalny, ja w ogóle nie zwracam na niego uwagi.
Według mnie działanie kremu jest bardzo łagodne. Na razie nie jestem w stanie stwierdzić czy redukuje zmarszczki wokół oczu, bo tak naprawdę ich nie mam. Wiem jednak, że skóra jest nawilżona, rozświetlona i jaśniejsza. Spojrzenie staje się jak by radośniejsze, a skóra wokół oczu jest świeża i promienna. Po nałożeniu kremu nie dzieje się nic złego, nie występuje podrażnienie czy zaczerwienienie. Dla mnie to wystarczające działanie, jeśli jednak szukacie redukcji zmarszczek to wydaje mi się, że ten krem może być za słaby.
00:52
Colyfine Redox multifunkcyjny krem na dzień - hit czy kit?
Ostatnio mam szczęście trafiać na kosmetyki, które okazują się być skuteczne. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam krem Redox od Colyfine. Chociaż krem jest na rynku od dawna to osobiście nie znam osób, które używają lub znają ten krem. A szkoda.
Zgodnie z tym co twierdzi producent jest to wyjątkowy krem przeznaczony dla osób lubiących luksus - mających wysokie wymagania i ceniących jakość. Jego skład opiera się na naturalnych składnikach, które są super skuteczne. Tuż po nałożeniu kremu otrzymujemy natychmiastowy efekt liftingu i wygładzenia. Skóra jest nawilżona, zregenerowana, ujędrniona i wygładzona. Krem przywraca skórze idealny balans likwidując stres oksydacyjny. Jednym słowem według producenta ma być to cudowny produkt.
Kluczowe składniki kremu:

01:27
Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii - kosmetyczny hit za 10 zł?
Chociaż na co dzień jestem uzależniona od testowania kosmetycznych nowości, są kosmetyki do których wracam regularnie. Jedynym z nich jest niewątpliwie maska drożdżowa na porost włosów od Babuszki Agafii. Maska po raz pierwszy trafiła w moje ręce lata temu kiedy zaczynałam moją kosmetyczną przygodę. Potem co jakiś czas zapraszałam ją na gościnne występy w moje łazience. Spokojnie można powiedzieć, że jest to kosmetyk kultowy o którym słyszała chyba każda osoba zapuszczająca włosy.
Maska zamknięta jest w sporym (300ml) pojemniku z solidnego plastiku. Etykieta kolorystycznie pasuje mi do drożdżowej maski, całość ładnie się komponuje. Konsystencja jest dosyć rzadka i szkoda, że maska nie jest zamknięta w tubie lub opakowaniu z pompką co było by bardziej higienicznym rozwiązaniem niż słoiczek. Kto wie może kiedyś to się zmieni. Minusem maski może być zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu - trzeba przyznać jest dosyć specyficzny, coś w stylu słodkich ciastek zalatujących drożdżami - dla mnie jest ok. Jeżeli chodzi o cenę to jest bardzo niska, maskę możemy dostać za ok.10 zł. Widziałam ostatnio w sklepach internetowych oferty nawet za 8 zł. Jak za taki produkt to naprawdę niewiele.

11:01
Kojący żel aloesowy Be Beauty z Biedronki - czy dorównuje światowym liderom?
03:07
BeGlossy "Sweater Weather" - zawartość pudełka + test kosmetyków
Jesień już dawno odeszła w niepamięć, a wyjątkowo w tym roku za oknem zapanowała prawdziwa zima. Nie wiem czy u Was też, ale u mnie temperatura spadła sporo poniżej zera. Ostatnia taka zima była chyba 4 lata temu. Klimat idealny by zarzucić ciepły sweterek, a tak się składa, że październikowe pudełeczko BeGlossy idealnie wpasowało się do tej aury. Grafika na kartoniku wygląda bowiem jak ciepły sweterek, a hasło przewodnie brzmi "Sweater Weather" - według mnie kompozycja idealna na zimę.
W pudełku znalazło się 7 produktów, z tego 6 w wersji pełnowymiarowej, jedna próbka i słodki prezent.
AA Super Fruits & Herbs - peeling do mycia ciała
Fakt, że moja skóra jest problematyczna sprawia, że uwielbiam peelingi. Zarówno te do ciała jak i twarzy, dlatego obecność tego produktu ucieszyła mnie. Peeling to nic innego jak żel z drobinkami peelingującymi. Ładnie wygląda, a zapach jest słodki i owocowy czyli to co lubię najbardziej. Nie jest to jakiś super zaawansowany produkt, ale na co dzień będzie jak znalazł.
Skarb Matki - żel do mycia rąk
Mój młodszy syn od razu wiedział, że to kosmetyk dla niego. Nie musiałam mu nic mówić i już od pierwszego "spotkania" przeszedł do testowania. Niewątpliwie plusem produktu jest wygodne i ładne opakowanie, które spodoba się najmłodszym i zachęci do używania. Żel posiada delikaty zapach, ale jest w nim dosyć mocno wyczuwalny zapach alkoholu. W końcu produkt posiada go w stężeniu ponad 60%. Na szczęście skóra po użyciu nie jest wysuszona, a to dla mnie ważne. Skóra dziecka jest bowiem bardzo delikatna i o wysuszenie jej nie trudno. Niewątpliwie jest to produkt, który każdy powinien mieć pod ręką, ale bardziej jest on dla dorosłych i dużych dzieci. Chodzi mi bowiem o zawartość alkoholu, który podczas aplikacji może szczypać i powodować dyskomfort. O ile mi to nie przeszkadza, mój czterolatek bardzo tego nie lubi i wcale mu się nie dziwię. Ostatecznie więc wzięłam żel dla siebie, a syn dostał żel bez alkoholu. Nie zapominajmy, że żelu używamy w wyjątkowych okolicznościach, a podstawową walką z wirusami jest po prostu dokładne mycie rąk.
Botanic Skinfood - multifunkcyjny krem do twarzy i ciała
Krem zawiera aż 98% składników naturalnych, w tym składniki superfoods. Przeznaczony jest do twarzy i ciała, ale ja jestem chyba starej daty i wolę rozgraniczać produkty, a może wynika to z tego, że moja skóra na twarzy jest tłusta, a na ciele sucha. W każdym bądź razie nie stosuję tych samych kosmetyków do różnych części ciała, dla mnie inny krem jest do twarzy, a inny do ciała.
Wracając do kremu to zamknięty jest w czarnej tubie delikatnie ozdobionej aplikacją liścia i porzeczki. Prezentuje się bardzo elegancko. Tuba zamknięta jest czarną, "kanciastą" zakrętką, która pasuje do całości i jest wygodna w użyciu, ponieważ nie ślizga się podczas "kręcenia". Zapach jest przyjemny słodki i owocowy, przypomina zapach porzeczki. Konsystencja jest tłusta, ale lekka i szybko się wchłania pozostawiając delikatny film na skórze. Tak jak producent zapewnia dobrze sprawdza się w miejscach suchych takich jak kolana czy łokcie, ale na suche pięty to już się nie nadaje. Produkt jest wydajny i taka mała tubka 50 ml starcza na więcej niż się może wydawać.
Nivea - peeling do ust w sztyfcie
Staram się peelingować usta systematycznie. Używam do tego celu różnych produktów i spośród nich forma sztyftu jest chyba najwygodniejszym sposobem aplikacji. Drobinki ukryte w szmince są delikatne i dobrze się rozpuszczają. Usta po aplikacji są gładkie i miękkie. Zdecydowanie mniej się wysuszają. Jednak nie za działanie pokochałam ten produkt, a za jego cudowny zapach. Taka mieszanka ogórka i aloesu. Dla mnie bomba. Moim chłopakom też spodobał się ten zapach, więc mąż i starszy syn też mają i używają.
Pierre Rene - błyszczyk do ust COVER GLOSS
Błyszczyków nie używam na co dzień, bo wolę matowe wykończenie ust. Jednak zdarza mi się "zabłysnąć". Jeśli szukacie dobrze kryjącego produktu, dającego intensywny kolor to ten błyszczyk będzie idealny. Konsystencja jest treściwa i bardzo dobrze kryje, a kolor jest intensywny. Dobrze się rozprowadza, nie skleja, nie grudkuje po wyschnięciu. Usta po nałożeniu stają się mega gładkie i błyszczące. Szkoda tylko, że nie trafił mi się jakiś nudziak.
Shehand - maseczka do paznokci i skórek
Fajny produkt, którego byłam bardzo ciekawa. Niestety produkt okazał się totalnym bublem. Po nałożeniu na palce nakładki w ogóle nie przylegały i ciągle się zsuwały. Nie byłam w stanie nic robić, bo musiałam trzymać dłonie z palcami skierowanymi w górę. Wytrzymałam tak może 10-15 minut i wyrzuciłam nakładki do kosza. Myślę, że producent powinien pomyśleć o tym, żeby maseczka miała postać rękawiczek, nakładek zakończonych gumeczką lub przynajmniej dostępnych w różnych rozmiarach (w tym dla mniejszych dłoni). Ten rozmiar uniwersalny to mam wrażenie jest przeznaczony dla męskich dłoni. Szkoda.
W boxie znalazły się również dwa prezenty. Maska intensywnie regenerująca do włosów od Biovax Botanic oraz miętowa czekolada deserowa Chocolissimo. Serię Botanic bardzo lubię, a maskę znałam już wcześniej. Jest to maska intensywnie regenerująca przeznaczona do włosów takich jak moje - potrzebujących wzmocnienia i odbudowy. Jej skład jest w 97% naturalny. Zapach może nie jest moim ulubieńcem, ale samo działanie jest na plus. Co do czekolady to trafiła mi się miętowa, niestety nie przepadam za takim smakiem. Na szczęście mojej mamie sprawiła wiele przyjemności.
Ogólnie zawartość ciekawa i różnorodna. Mamy tu peeling i krem do ciała, żel antybakteryjny, peeling i błyszczyk do ust, oraz maseczkę do paznokci i skórek. Niestety nie znalazł się wśród nich produkt, który wywołał u mnie zaskoczenie i przerósł by moje oczekiwania. Na szczęście kosmetyki, które się tu znalazły nie zmarnowały się, bo używam ich na co dzień. Dla mnie jest to zawartość lepsza niż np. szampon i odżywka do włosów. Szkoda tylko, że maseczka okazała w moim wypadku bublem, bo bardzo byłam jej ciekawa.
A jak Wam spodobała się ta zawartość? Może używacie, któregoś z tych kosmetyków na co dzień?

14:29
Szampon w kostce - czy działa? Jak go używać? Plus mój ulubieniec Biovax malina moroszka
Szampon w kostce to nietypowa forma kosmetyku, która w ostatnim czasie zyskuje na popularności. Ma to z pewnością związek z coraz większym zainteresowaniem nurtem zero waste i less waste. Sama również wykorzystuję szampon w kostce ograniczając tym samym produkcje plastikowych opakowań. Zastanawiasz się jak go używać i czy szampon będzie odpowiedni do Twoich włosów? Czym różni się szampon w kostce od mydła do włosów? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Szampon w kostce to nic innego jak zwykły szampon w formie stałej. Oba produkty działają tak samo - oczyszczają włosy i skórę głowy, a także pielęgnują. Wszystko zależy od dodanych składników aktywnych. Warto zwrócić uwagę, że szampon w kostce jest bardziej ekologicznym rozwiązaniem niż jego płynny odpowiednik. Taką kostkę możecie kupić luzem czy zapakowaną w papierowe opakowanie. Nie generujemy więc plastikowych odpadów.
Bazą myjąca w szamponach w kostce najczęściej są detergenty myjące Sodium Cocoyl Isethionate, Decyl Glucoside, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Lauryl Sulfate. Znajdziemy w nich również składniki nawilżające i odżywcze np. pantenol, masła, oleje, ekstrakty roślinne czy glinki mineralne.
Czy szampon w kostce to mydło do włosów w kostce?
Z pozoru mogłoby się wydawać, że to ten sam produkt. Jednak różnica między nimi jest znacząca, choć nie widoczna na pierwszy rzut oka. Różnią się bowiem składem, oraz pH.
Szampon w kostce posiada kwaśne pH, czyli zbliżone do pH skóry głowy. Włosy po umyciu dobrze się układają, są gładkie i błyszczące. Nie wymagają już dodatkowych zabiegów.
Natomiast mydło do włosów ma odczyn zasadowy, który zmienia oczyn pH skóry głowy, dlatego po myciu potrzebne będzie jej zakwaszenie. Włosy po myciu są szorstkie, matowe i porowate, więc po myciu trzeba je spłukać np. popularną płukanką z octu jabłkowego (z powodzeniem wykonasz ją sama w domu). Długotrwałe stosowanie mydła może prowadzić do przesuszenia skóry głowy, a nawet łupieżu.
Jeśli zastanawiasz się, który z nich wybrać polecam na początek szampon w kostce. Jest łatwy w użyciu i bezpieczny dla włosów. Nie wymaga stosowania dodatkowo płukanki zakwaszającej.
Wady i zalety szamponów w kostce
Zacznę może od zalet, bo ich jest zdecydowanie więcej:
- produkt ukierunkowany na ekologię - nie tylko mydło może być produktem naturalnym (biodegradowalnym), ale również jego opakowanie. Przeważnie jest tekturowe, czasem metalowe, ale możemy kupić sam produkt bez opakowania,
- zajmuje dużo mniej miejsca niż tradycyjna plastikowa butelka oraz nie stwarza ryzyka wylania - idealnie nadaje się w podróż,
- bardzo wydajny, dobrze się pieni, (jedna kostka może wystarczyć nawet na 50 myć),
- łatwe stosowanie,
- nie generuje odpadów - wykorzystujesz go do samego końca. Tu na pewno nic się nie zmarnuje.
- nie zawiera mydła, oraz ma naturalny i prostu skład - nie zawiera np.SLS, SLES, parabenów,
- dostępność - niestety ciężko kupić go w sklepach stacjonarnych, dużo większy wybór oferują sklepy internetowe,
- wysoka cena produktu - szampon w tradycyjnej postaci kupimy już za ok. 10 zł, ceny szamponów w kostce zaczynają się od ok. 20zł. Warto więc polować na promocje,
- wymaga odpowiedniego przechowywania - kostkę należy osuszyć po każdym myciu i przechowywać z dala od wody,
- tzw. metoda kubeczkowa - całą kostkę lub jej część potrzebną na jedno mycie zanurzamy w kubeczku z ciepłą wodą. Wody do kubeczka dajemy tyle ile będzie nam potrzebne na jedno mycie, ilość tą trzeba dopasować do siebie i swoich włosów. Potrząsamy do uzyskania piany, to znak, że nasz szampon jest gotowy do użycia. Jeśli wrzuciłyście całą kostkę, teraz należy ją wyjąć i odłożyć do wyschnięcia. Przygotowaną mieszanką myjemy skórę głowy, polewając powstałym szamponem i masując do wytworzenia piany. Zaletą tej metody jest możliwość dodania do szamponu różnych substancji pielęgnujących,
- spienianie kostki w dłoniach - osobiście tą metodę lubię najbardziej (nie chce mi się bawić z kubeczkiem). Pocieram zmoczoną kostkę w dłoniach, aż do wytworzenia piany i stopniowo przenoszę ją na skórę głowy. Gdy wytworzę odpowiednią ilość piany, by pokryć całą głowę przystępuję do masażu.
- pocieranie kostką włosów - moczymy włosy i przesuwamy kostką po skórze i u nasady włosów. Dokładnie jak podczas mycia ciała mydłem. Nasze włosy nie lubią tarcia, stąd ta metoda jest najmniej polecana.
