PODKŁAD L’OREAL TRUE MATCH – NOWA WERSJA

01:40

PODKŁAD L’OREAL TRUE MATCH – NOWA WERSJA

Jakiś czas temu otrzymałam do sprawdzenia nowy podkład L'Oreal True Match. Podkład już stał się kultowy i jest uwielbiany przez wiele z nas - myślę, że się ze mną zgodzicie. Pojawił się on w ostatnim czasie na wielu blogach i jest przez wiele osób polecany. Czy rzeczywiście jest taki niezwykły? Czy różni się czymś od innych podkładów? Te i inne szczegóły pozwoliłam sobie sprawdzić. Zapraszam na podsumowanie.


Podkład wielokrotnie kusił mnie podczas zakupów, nigdy jednak nie miałam okazji poznać się z nim bliżej. Z racji przetłuszczającej się cery z problemami wybierałam podkłady dość ciężkie, matujące a ten do nich nie zależał. Przynajmniej nie w tamtym okresie. Teraz moja cera nieco się uspokoiła, więc mogę z powodzeniem sięgnąć po coś lżejszego, dlatego ucieszyłam się kiedy trafił w moje ręce nowy podkład L'Oreal. Jego formuła została poprawiona i naprawdę zasługuje na pochwałę!




Podkład z pewnością nie jest przeznaczony do cery mieszanej i tłustej, kiedy chcemy ukryć co nie co. Według producenta jest to podkład "idealnie dopasowujący się do koloru i struktury skóry. Zawiera mineralne pigmenty. Idealnie dopasowuje się do odcienia i tonacji skóry. Kremowa konsystencja bardzo łatwo się rozprowadza dla idealnego krycia bez efektu maski". Według mnie jest to podkład uniwersalny, który nie zadowoli tylko bardzo wymagających użytkowniczek szukających podkładów mających wszystko w jednym. 


Podkład rozprowadza się bez zarzutu, nie jest zbyt lejący ani zbyt suchy. Nie podkreśla suchych skórek/zmarszczek i ma odpowiednie krycie. Chociaż zdarzają mi się dni, kiedy chce ukryć więcej, wtedy sięgam po podkłady typowo matujące... True Match stapia się z cerą, nie tworzy maski i daje ok.4 godziny idealnego matu. Później trzeba tylko lekko przypudrować nosek i można dalej pracować. 



Używam odcienia 3.R/3.C Beige Rose (ten pośrodku) i jestem bardzo zadowolona. Podkład wygląda naturalnie i estetycznie. Skóra nabiera blasku i promienieje, dlatego lubię używać go na co dzień. Na specjalne okazje mam niezawodne podkłady Clinique Even Better oraz Revlon Colorstay, które mają lepsze krycie, oraz matują na dłużej. Pozostałe dwa odcienie - jeden za jasny, drugi za ciemny oddałam w dobre ręce, które tak jak ja są z niego bardzo zadowolone. Plusem jest również opakowanie z pompką, które zapewnia komfort i higienę. 

Podsumowując: Jeśli szukasz lekkiego podkładu na co dzień, który będzie "dobrze leżał" to polecam True Match od L'Oreal! 
Jesienna paletka NYX Bronze Smokey Look Kit

00:15

Jesienna paletka NYX Bronze Smokey Look Kit

Witajcie! Za oknem mamy piękną jesień - no przynajmniej w godzinach południowych, kiedy świeci słoneczko wtedy jest naprawdę bardzo przyjemnie. Jesień to przede wszystkim kombinacja różnych odcieni brązu, dokładnie tak samo jak w przypadku paletki NYX, którą chciałam Wam dzisiaj przedstawić.

Paletka towarzyszy mi już dłuższy czas, nie zawsze jednak nasze relacje były ciepłe i przyjacielskie. Początkowo nie mogłam się z nią zaprzyjaźnić, jednak kiedy poznałam ją bliżej stała się moją podstawową paletką na co dzień - zwłaszcza jesienią. 


Cena: ok. 39,90 zł
Dostępność: Salon NYX, sklepy internetowe

Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że paletka ma niewielkie rozmiary, ma to swoje wady i zalety. Na pewno sprawdzi się jako paletka podróżna, ponieważ zmieści się spokojnie w kosmetyczce, a w środku ma lusterko, aż 9 cieni i 2 błyszczyki do tego dwa aplikatory. Jedyny minus, który mi akurat nie przeszkadza to rozmiar cieni - są to naprawdę malutkie kwadraciki.

Cienie w paletce różnią się między sobą. Pierwszy górny rządek to cienie matowe, lekko suchawe. Najmniej napigmentowane ze wszystkich. Mamy wśród nich ciepły, lekko miedziany beż, lekką brzoskwinkę i podobny do pierwszego rdzawy beż. 

Środkowy rządek jest najciekawszy, cienie są lepiej  napigmentowane niż pozostałe, są bardziej kremowe, dobrze się nakładają i rozcierają. Są błyszczące, perłowe i bardzo ładne. Mamy tutaj miedziany, jasny złotawy beż i lekko różowawy beż. 

Trzeci rządek to cienie raczej suche średnio napigmentowane z dodatkiem drobnego brokatu. Na szczęście nie jest go dużo i nie wyglądamy śmiesznie świecąc się. Tu mamy chłodnawy, ciemny brąz, ciepły brąz i kolejny rudy.

 Swatche są ułożone dokładnie tak jak cienie w paletce.



Paletka spełnia swoją funkcję jak należy, cieni jest dużo, a paletka jest mała. Wiadomo nie wszystkich da się zadowolić, komuś nie będą odpowiadać kolory innym rozmiary. Lubię ją za ten wybór brązów, które są moimi ulubionymi, cienie są wystarczająco trwałe wiec dlaczego miałabym być niezadowolona?!. Paletka jest mini, więc spokojnie mogę zabrać ją ze sobą wystarczy włożyć ją do torebki. 

A Wy macie może którąś paletkę z tej serii? Jak Wam się podobają?