Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uroda. Pokaż wszystkie posty
Kozieradka na włosy. Olejek przeciwłupieżowy Khadi w walce z łupieżem i wypadaniem.

04:21

Kozieradka na włosy. Olejek przeciwłupieżowy Khadi w walce z łupieżem i wypadaniem.

Czy wiesz, że kozieradka to roślina, która sprawdza się nie tylko w kuchni, kosmetyce ale i w lecznictwie? Obniża poziom cholesterolu i cukru we krwi, radzi sobie z problemami skórnymi oraz pobudza wzrost włosów. Jak dla mnie bomba! Kozieradką zajmiemy się innym razem, dzisiaj przychodzę do Was ze świetnym olejkiem, który miałam okazję testować.



Miałam ostatnio problemy z łupieżem i swędzeniem skóry głowy po użyciu pewnego szamponu - pisałam o tym niedawo. Skóra odchodziła mi płatami, nie był to zwykły łupież, a podejrzewam jakaś alergia. Dlatego zaczęłam szukać sposobu by sobie ulżyć. Tak trafiłam na kozieradkę, a następnie na olejek przeciwłupieżowy Khadi. W ramach współpracy ze sklepem Cuda.pl otrzymałam olejek do testów. Początkowo traktowałam go typowo jako produkt przeciwłupieżowy, który miał mi ulżyć w cierpieniu. Jednak z upływem czasu pojawiły się też skutki uboczne. Coś jak w tej reklamie "uboczne - bo znikają boczki". 



Zacznijmy od początku. Olejek jest kompozycją ajuwerdyjskich ziół i olejków znanych z dobroczynnego wpływu na skórę głowy. Naturalne składniki pielęgnują skórę głowy ze skłonnością do swędzenia i łuszczenia, normalizują wydzielanie sebum oraz niwelują łupież. Dodatkowo wyciąg z kozieradki i gorczycy pobudza wzrost włosów.



Olejek zamknięty jest w szklanej buteleczce z pipetką, dzięki niej produkt nakłada się z łatwością. Aby dobrze rozprowadzić olejek opracowałam sobie swój sposób. Mianowicie: robię przedziałek, skrapiam skórę i włosy odpowiednią ilością olejku (nie za dużo i nie za mało - dołączona pipetka pozwala na dokładne "dozowanie"), następnie wmasowuje olejek i robię kolejny przedziałek. Powtarzam czynności, aż pokryję całą skórę głowy. Na koniec rozprowadzam go na całej długości włosów. 



Olejek staram się mieć na włosach jak najdłużej. Przeważnie nakładam go sobie popołudniami, w dni kiedy wiem, że już z domu nie będę wychodzić i trzymam do wieczora, później po prostu zmywam szamponem. 
Zapach olejku jest typowo ziołowy i raczej dość intensywny. Mój mąż twierdzi, że śmierdzi. Ja natomiast go lubię. Myślę, że to kwestia indywidualna każdego z nas. Jednemu zapach będzie się podobał, innemu nie. 



Jeśli chodzi o działanie to jestem mile zaskoczona. Swędzenie skóry głowy ustało natychmiast, a łupież zniknął z czasem. Mało tego przy dłuższym stosowaniu zauważyłam, że włosy już mi tak nie wypadają i są o wiele mocniejsze - mój 8 miesięczny synek lubi za nie ciągnąć i już żaden włos mu w rączce nie zostaje. Zauważyłam też pewnego dnia przeglądając się w lustrze dokładnie, że nastąpił u mnie wysyp nowych włosów. Tym sposobem olejek stał się moim hitem! 

Olejek możecie kupić tutaj. Za 100 ml zapłacicie ok. 40 zł, ale naprawdę warto.

Co u mnie nowego? ZALANDO ATMOSPHERE RIVER ISLAND MAI PIU SENZA H&M LIGHTINTHEBOX czyli jak robić duże zakupy za niewielkie pieniądze.

06:06

Co u mnie nowego? ZALANDO ATMOSPHERE RIVER ISLAND MAI PIU SENZA H&M LIGHTINTHEBOX czyli jak robić duże zakupy za niewielkie pieniądze.

W dzisiejszym wpisie pokażę Wam kilka nowości, które trafiły głównie do mojej szafy. Instagramowicze mają lepiej, bo niektóre z tych rzeczy już się tam przewinęły. Dlatego nie trać czasu i dołącz do mnie już teraz -> INSTAGRAM. Od razu przyznam się, że moje zakupy są większe, ale dzisiaj pokażę tylko wybrane modele. Jak wpadłam do outletu to brałam do przymierzalni dosłownie wszystko co było w moim rozmiarze. Większość rzeczy oczywiście kupiłam. W sumie uzbierało się kilka par butów, sporo sukienek i trochę dodatków. Tym sposobem kupiłam sporo, wydając niewiele. Pozostałe rzeczy pochodzą z różnych sklepów, których adresy są podane przy zdjęciach. 


Nie od dziś wiadomo, że uwielbiam buty, a zwłaszcza szpilki. Musiałam sobie ulżyć i kupiłam dwie sztuki. Wybór był ciężki. Pierwsze z lewej kupiłam na ZALANDO. Szpilek Ci u nich dostatek! Jeśli chodzi o model, który wybrałam to jest dość popularny - jedyna różnica jaka jest znacząca to cena i kolor. Możemy kupić je już za ok. 100 zł, ale są i modele za 1 000 zł. Niby jedno zero, a robi różnicę. Jeśli chodzi o kolor to jest w czym wybierać - od popularnego czarnego czy czerwonego do srebrnego lub z kwiatowym wzorem. Ja wybrałam klasyczną czerń za 369 zł od Mai Piu Senza. Druga para marki Atmosphere pochodzi z outletu.


W tym roku mamy dwa wesela. Jedno świeżo za nami, na drugie właśnie się szykuje. Na wyprzedaży w sklepie internetowym H&M wyrwałam ostatnią sztukę sukienki w moim rozmiarze, oraz wianek. Sukienka w rzeczywistości okazała się dużo ładniejsza niż na stronie. Zdecydowanie był to udany zakup. Możecie ją jeszcze kupić tutaj.


Klasyczna czarna sukienka to obowiązkowa rzecz jaka powinna znaleźć się w każdej szafie. Wybrałam sukienkę marki NEXT, którą kupiłam w outlecie. Zdecydowałam się na ten konkretny model ze względu na kieszenie, które posiada. 


Bajkowa sukienka, którą również wyczesałam w outlecie. Marka BHS Wedding Collection. To kolekcja przygotowana z myślą o ślubie, czyli coś dla mnie. Aktualną kolekcję możecie zobaczyć tutaj. Oczywiście kupiłam też drugą niemal identyczną w kolorze pudrowego różu marki Kappahl - nie mogłam się powstrzymać. 


Pora na kolejną sukienkę tym razem marki RIVER ISLAND. Koronkowa, dopasowana i bardzo sexowna sukienka mini. Posiada koronkowe plecy i ozdobny złoty zamek. Jest to mój kolejny zakup z outletu. 

Żeby nie było, że samymi ubraniami człowiek żyje w H&M HOME kupiłam poszewkę na poduszkę oraz czarny metalowy kosz. Kończymy właśnie urządzanie naszego pokoju "wielofunkcyjnego", kupujemy jeszcze ostatnie dodatki.


W sierpniu rozpoczęłam dwie współprace. Pierwsza ze sklepem Cuda.pl. Otrzymałam od nich mydełka i balsam do włosów Khadi, na który polowałam już od jakiegoś czasu. 



Druga współpraca ze sklepem Lightinthebox. W sumie otrzymałam 3 sukienki i te boskie buty. Jednak pozostałe ubrania będą owiane tajemnicą i zobaczycie je dopiero w stylizacjach, które pojawią się niebawem. 


Jak Wam się podobają moje nowości? Ja jestem zachwycona. 

Masz problem z atopową skórą? Koniecznie sprawdź ATOPIS - INTENSIVE CREAM, FACE & BODY WASH

04:55

Masz problem z atopową skórą? Koniecznie sprawdź ATOPIS - INTENSIVE CREAM, FACE & BODY WASH

Pierwsze problemy ze skórą pojawiły się u nas jakieś 8 lat temu. Eryk miał wtedy 3 miesiące, a na jego ręce pojawiła się pierwsza sucha plama. Na szczęście okazało się, że to było tylko uczulenie, ale i tak wolałam trzymać rękę na pulsie i większą uwagę przywiązywać do kosmetyków myjących. Tak trafiły w nasze ręce kosmetyki marki NovaClear z serii Atopis. Marka była mi wcześniej znana - miałam okazję sprawdzić serię ACNE do skóry trądzikowej. 


Kosmetyki, które otrzymaliśmy mają delikatną formułę i nadają się do codziennego stosowania. Nie zawierają drażniących substancji chemicznych (formaldehydów, SLS, SLES, silikonów), substancji zapachowych ani barwników. 

Płyn do mycia twarzy i ciała stosuje cała nasza rodzina. Produkt praktycznie się nie pieni, nie pachnie, a co najważniejsze nie wysusza skóry. Bardzo lubię takie produkty - spełniają swoją rolę, bez zbędnych fajerwerków (dodatków). Po umyciu skóra jest miękka, oczyszczona i gładka. 

Kremu do twarzy i ciała używam głównie ja - moja skóra po ciąży jest sucha i podrażniona. Krem jest biały, gęsty i ciężko się rozsmarowuje, dlatego używam go do ciała. Na twarzy użyłam go dwa razy kiedy po demakijażu skóra była czerwona i podrażniona - na szczęście pomogło. Za to w przypadku ciała krem sprawdza się idealnie, dzięki typowo emolientowemu składowi (parafina, wazelina) odżywia skórę pozostawiając ochronny film. Idealnie spisuje się przy skórze bardzo suchej i wymagającej natłuszczenia - w moim przypadku są to nogi. Skóra na nich była sucha, podrażniona i zaczynała się łuszczyć. Obecnie proces ten został cofnięty, a efekty widoczne były już po pierwszym użyciu. Nawilżenie nie jest powierzchowne, a stan skóry widocznie się poprawia. 

Podsumowując: oba produkty łagodzą podrażnienia i zapobiegają powstawaniu nowych, nie wysuszają skóry dbając o jej odpowiednie nawilżenie. Sprawdzają się również przy pielęgnacji wymagającej skóry dzieci. 

Znacie te produkty? Miałyście już okazję je sprawdzić? 






Szampony drogeryjne: mleczna kolekcja NIVEA HAIRMILK kontra GARNIER FRUCTIS Oil Repair 3 Butter

05:54

Szampony drogeryjne: mleczna kolekcja NIVEA HAIRMILK kontra GARNIER FRUCTIS Oil Repair 3 Butter

Całkiem niedawno, bo początkiem tego roku pojawiła się na rynku mleczna kolekcja od Nivea, chwilę później dołączyła do niej seria z olejkami Fructis od Garniera. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym ich nie sprawdziła. Już sama kolorystyka zachęca... Zresztą zobacz sama.


Produkty, które wybrałam są do włosów suchych i zniszczonych. Dodatkowo Nivea jest do włosów grubych (są jeszcze wersje dla włosów cienkich i normalnych), a takich posiadaczką jestem (moje włosy są gęste, grube i kręcone (falujące), zmęczone częstym farbowaniem).


Fructis wzmacniający łączy olejek kokosowy, masło karite oraz 3 odżywcze olejki z: jojoby, orzechów makadamia i migdałów. Według producenta kremowa formuła tworzy ochronną barierę wokół włosów, aby przynieść odżywienie i elastyczność bez obciążania. Do tego pachnie obłędnie. To wszystko zdecydowanie zachęca do zakupu, niestety u mnie nie było tak kolorowo jak by się mogło wydawać. 
Włosy stały się miękkie i gładkie, nie były obciążone i zauważyłam delikatną różnicę w ich stanie. Niestety Fructis to chyba pierwszy szampon, który po kilku myciach wywołał u mnie swędzenie skóry głowy i to takie na maxa. Na szczęście od razu pomogła mi Schauma przeciwłupieżowa, którą miałam pod ręką. Jakiś czas zastanawiałam się dlaczego tak się stało, oraz czy sięgnąć po niego ponownie. Ostatecznie dałam mu drugą szansę i może być, ale nie stosuję go codziennie i raz na jakiś czas używam innego szamponu - tak zapobiegawczo, żeby to wstrętne swędzenie przypadkiem się nie pojawiło. Szkoda, liczyłam że polubimy się.
Co do maski używam jej co kilka myć i spisuje się całkiem dobrze. Duży plus za ładny zapach, który nie tylko umila oczekiwanie, ale utrzymuje się na włosach. Włosy nie przetłuszczają się szybciej, a w dotyku są gładkie i mam wrażenie, że są bardziej puszyste, momentami miałam wrażenie że są przesuszone.

Ocena: 3/5 - dałabym więcej, gdyby nie to swędzenie...


Mleczna kolekcja do włosów grubych jak zapewnia producent ma zapewnić skuteczną regenerację włosów, bez ich obciążania, poprawiając ich kondycję i wygląd. Mleczny szampon delikatnie oczyszcza i wzmacnia od wewnątrz. Proteiny mleka jako substancje aktywne mają zdolność wypełniania ubytków w strukturze włosa i dzięki temu chronią go przed dalszym zniszczeniem. Natomiast Eucerit zamyka strukturę włosa, chroniąc go przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. 
Mleczna kuracja od Nivea mam wrażenie, że jest delikatniejsza od Fructis'a. Już sam zapach jest delikatny, powiedziałabym typowy dla tej marki. Konsystencja jest kremowa, a kolor mlecznobiały stąd mamy wrażenie, że myjemy włosy mlekiem.
Ten zestaw zdecydowanie lepiej sprawdził się u mnie. Przede wszystkim nie wystąpiło żadne podrażnienie. Włosy były w dużo lepszej kondycji niż po użyciu Fructis'a. Odzyskały nawet blask, a w przypadku moich włosów nie jest to częsty widok. Stały się też bardziej sprężyste i dużo lepiej się układają - naturalnie się falują i skręcają. Wydaje mi się, że odzyskały swego rodzaju równowagę. Zdecydowanie mogę Wam je polecić.

Ocena: 4.5/5 


Jeśli zastanawiasz się więc, który szampon i odżywkę wybrać to polecam mleczną kolekcję od Nivea, chociażby dlatego, że jest delikatniejsza dla skóry głowy, a włosy są po niej w lepszej kondycji. Jeśli macie dodatkowe pytania to zapraszam do zadawania ich w komentarzach. 


Miałyście okazję sprawdzić któryś z tych kosmetyków? Jaka jest Wasza opinia na ich temat?

Naturalny peeling z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego. Oczyszczający peeling od Sylveco.

01:50

Naturalny peeling z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego. Oczyszczający peeling od Sylveco.

Masz cerę tłustą? Nie przejmuj się ja też. Zawsze sprawiała mi problemy. Wiadomo - niedoskonałości, rozszerzone pory. Można tak wymieniać bez końca... Dzisiaj przedstawię Ci jeden z moich ulubionych peelingów do twarzy, który radzi sobie z wieloma problemami. 

Naturalny peeling z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego. Oczyszczający peeling od Sylveco.

Zawsze staram się wybierać produkty dobrze złuszczające, oczyszczające i z przyjaznym składem. Dlatego jakiś czas temu zainteresowała mnie marka SYLVECO. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą jest to polski producent kosmetyków naturalnych, powstających z pasji i fascynacji bogactwem otaczającej nas przyrody. Zachęcona opiniami w internecie kupiłam oczyszczający peeling do twarzy z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego.

Naturalny peeling z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego. Oczyszczający peeling od Sylveco.

Skład peelingu jest całkiem przyzwoity: woda, korund, olej sojowy, masło karite, gliceryna, triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego, stearynian glicerolu, naturalny emulgator z oleju kokosowego, olej z pestek winogron, ekstrakt z ziela skrzypu polnego, wosk pszczeli, alkohol cetylowy, alkohol benzylowy, guma ksantanowa, kwas dehydrooctowy, olejek z liści drzewa herbacianego. 


Naturalny peeling z korundem, skrzypem polnym i olejkiem z drzewa herbacianego. Oczyszczający peeling od Sylveco.

Drobinki korundu są maleńkie, ale ostre, naprawdę dobrze oczyszczają skórę, nie podrażając jej i nie powodując wysypu kolejnych "nieprzyjaciół". Przy regularnym stosowaniu zaskórniaki zaczynają znikać i ogólny stan skóry się poprawia. Według mnie nie ma kosmetyków, które dają natychmiastowy efekt, dlatego czasem warto trochę poczekać.

Peeling ma ziołowy, odświeżający zapach - dla wielbicieli eukaliptusa lub olejku herbacianego będzie jak znalazł. Jest bardzo wydajny, dzięki swojej lekkiej konsystencji wystarczy niewielka ilość by dobrze oczyścić twarz.

Bardzo podoba mi się szata graficzna. Peeling jest zapakowany w pudełeczko z metalową zakrętką co przypomina mi jedna z moim ulubionych marek Organique, natomiast tekturowe opakowanie zawiera sporo informacji co znów kojarzy mi się z marką Tołpa.

Jedyny minus jaki stwierdzam to mało higieniczne opakowanie do którego musimy za każdym razem wkładać paluchy. Zdecydowanie jestem zwolenniczką tubek lub opakowań z pompką. 

Podsumowując skóra jest odświeżona, oczyszczona, delikatna, bardzo przyjemna w dotyku, wygląda zdrowo i promiennie. Dodatkowo peeling nie przesusza skóry, nie ściąga jej. To naprawdę świetny produkt, który szczerze polecam. 

Stosowałyście ten peeling? Jak się u Was sprawdził? Może polecicie inne kosmetyki tej marki po które warto sięgnąć?

Podsumowanie czerwca

09:36

Podsumowanie czerwca

Miniony miesiąc należał do udanych. Znalazłam trochę czasu i udało mi się wreszcie uporządkować moje szafy. Posprzątałam również w moich kosmetykach. Czasami jak patrzę na te pudełka pełne kosmetyków to mam wrażenie, że to taka choroba - zbieractwo. Nawet moja mama nazywa mnie „kosmetyczka”. Podejrzewam, że większość z Was ma podobnie. Prawda? Jak każdy mam również swoich ulubieńców i buble, których więcej nie kupię. Przejdźmy zatem do konkretów:

1. Próbki, których mam tak ogromne ilości, że nie jestem ich w stanie zużywać. Głównie doceniam ich zalety kiedy szukam nowego produktu lub wyjeżdżam na wakacje.
Elfa Pharm, O'Herbal, pomadka do ust nawilżająca z aloesem. Pomadka chroni usta i ma filtr przeciwsłoneczny SPF 15. Jednak nie posiada ona jakiś nadzwyczajnych właściwości w postaci wyjątkowego zapachu, smaku czy koloru.  
Tusz do rzęs MacFactor False Lash Effect Fusion, spodziewałam się spektakularnych efektów po przeczytaniu opinii w internecie, niestety rozczarowałam się. Tusz jak dla mnie nie jest wart swojej ceny, jedyny efekt jaki daje to objętość.
Tołpa Dermo Face Hydrativ nawilżający krem-żel odprężający pod oczy. Krem ma nawilżać i łagodzić podrażnienia, rozjaśniając cienie pod oczami - krótko mówiąc stworzony właśnie dla mnie. Niestety nie zauważyłam żadnej poprawy, a nie wiem czy nawet nie było gorzej po stosowaniu tego kremu. Mam wrażenie, że skóra była bardziej przesuszona, a oczy były jak by zmęczone.
Serum Beauty Face Intelligent Skin Therapy Concentrate Hydrating to mój ulubieniec. Konsystencja jest w sam raz, dzięki czemu aplikacja jest bardzo przyjemna. Szybko się wchłania, nie powoduje ściągnięcia skóry. Skóra stała się elastyczna, gładka i miękka. Jedyny minus to mała pojemność.
Tołpa Dermo Face Hydrativ  nawilżające serum odprężające mam co do niego mieszane uczucia. Serum ma wodnistą konsystencję, ale przy tym jest lekkie. Skóra po zaaplikowaniu jest trochę lepiąca. Odrobinę drażni mnie zapach produktu. Jeżeli chodzi o właściwości raczej nie mam mu nic do zarzucenia.
Avon Care Rich Moisture krem uniwersalny, przypomina mi krem Nivea. Zwykły krem, który nie kosztuje dużo i zawsze można go mieć w pogotowiu. Idealny dla całej rodziny. 
Rewitalizujący scrub cukrowy Pat&Rub Żurawina i cytryna. Bardzo polubiłam ten peeling za zapach, taki słodko-kwaśny. Co do samego stosowania to dobrze oczyszczał skórę i pozostawiał ją dobrze nawilżoną, dzięki czemu nie musiałam używać dodatkowo balsamu.  
Soraya hialuronowy mikrozaszczyk serum przeciwzmarszczkowe gwarantujące natychmiastowe wygładzenie. Serum ma postać bezbarwnego żelu o bardzo płynnej konsystencji. Szybko zasycha na skórze i zakleja ją, dając nieprzyjemne uczucie ściągania. Nie redukuje zmarszczek. 


2. Już nie raz wspominałam o tym, że bardzo lubię żele pod prysznic AVON. Używam ich nie tylko jako żeli, ale również jako mydła w płynie. Są tanie i mają wiele wersji zapachowych, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie.
Żel pod prysznic Yves Rocher "Karambola z Malezji" pachnie obłędnie. Żel dobrze myje, a opakowanie jest małe i poręczne, można je zabrać ze sobą w podróż. Polecam. 
Peeling Organic Shop o zapachu belgijskiej czekolady. Z pewnością jest to jeden z pyszniejszych peelingów jakie miałam. Dobrze oczyszcza, ale nie wysusza. Do tego cena ok.10 zł. Jak dla mnie hit!


3. Ziaja, Sopot, Krem brązujący relaksujący - do pielęgnacji twarzy i szyi. Sopot to moja ulubiona seria, która daje fajną opaleniznę. Skóra wygląda na naturalnie opaloną, nie ma efektu marchewki, nie robią się smugi. Krem jest wydajny, ma niską cenę. 
Tołpa Dermo Face, Sebio, Matujący krem korygujący niedoskonałości na dzień. Krem długo się wchłania, przez co na twarzy mamy lepką warstwę, no i z matowieniem też jest słabo. 
Energizujący peeling do twarzy Love Me Green. Konsystencja dość wodnista, ale jest wydajny, dodatkowo ma przyjazny skład. Pachnie bardzo przyjemnie i delikatnie oczyszcza skórę. 
Tołpa, by Mariusz Przybylski, Balsam - olejek do demakijażu twarzy. Zdecydowanie nie odpowiada mi taka forma demakijażu. Nie mogłam się przyzwyczaić do tej tłustej konsystencji. No i nie nadaje się do demakijażu oczu.
Płyn micelarny Avon Nutra Effects. Płyn bardzo dobry, używam go już od jakiegoś czasu i jestem zadowolona. Zmywa makijaż, nie szczypie w oczy i ma przystępną cenę. 
The Secret Soap Store maseczka do twarzy z olejem arganowymMaseczka dobrze nawilża, nie zatyka. Dzięki swojemu składowi - liczne oleje - maska nie podrażnia, a wręcz poprawia stan skóry.
Avon podkład matujący w musie „Idealna cera” to mój ulubieniec od dawna. Podkład ma lekką, puszystą konsystencję, ładnie pachnie i jest to jeden z niewielu podkładów, którego odcień idealnie zlewa się z moją cerą. 
Clarena, Anti Age Line, Kawiorowy peeling do twarzy i dermonaprawczy krem z witaminą U to zdecydowanie kosmetyki godne polecenia. Nie będę się dużo rozpisywać, ale oba kosmetyki działają tak jak mają działać. Plusem jest również to, że są dostępne w małych pojemnościach, które nie tylko nadają się na wyjazd, ale możemy je kupić w celu przetestowania kosmetyku - pełnowymiarowe produkty do tanich nie należą. 



4.Nivea Baby łagodny szampon i płyn do kąpieli 2w1 to płyn, którego używa prawie cała rodzina. Nie tylko do mycia, ale piorę w nim również przybory do kąpania naszego najmłodszego członka rodziny. 
Soraya Lactissima emulsja do higieny intymnej dla kobiet w ciąży. Chyba najgorszy kosmetyk jaki miałam. Ledwo udało mi się go zużyć, bo pojawiło się podrażnienie. Jedyny plus to wygodna pompka.
Tołpa Botanic, Czarna Róża, Odżywczy żel pod prysznic ma wszystko to lubię: ładny zapach, kremową konsystencję, dobrze oczyszcza ale nie wysusza. 
The Body Shop Coconut, Peeling do ciała z kokosem. Jestem fanką wszelkich peelingów. Niestety jw tym wypadku zapach nie jest taki jak sobie wyobrażałam. Skóra po tym peelingu jest miła w dotyku, gładka i miękka. Kosmetyk ma naładowany nawilżaczami skład, że skóra go pije i dlatego efekt po kąpieli jest powalający. 
Green Pharmacy, Szampon przeciwłupieżowy z cynkiem i dziegciem brzozowym. Szampon tak śmierdzi, że nie da się go używać. Niestety zapach utrzymuje się długo na włosach i nie da się go "zmyć" innym szamponem, więc słyszałam ciągle pytania czy ja zaczęłam palić. Darowałam go sobie. 


5.Soraya So Pretty! "Sunny Peach" Balsam do ciała, który kupiłam bo spodobało mi się opakowanie, niestety nie powala ani zapachem, ani nawilżeniem. Nie jest najgorszy, ale i nie zasługuje na to by kupić go ponownie.  
Tołpa odnawiające mleczko regenerujące to jeden z niewielu produktów tej marki, który przypadł mi do gustu. Skóra po regularnym stosowaniu rzeczywiście się odnawia. Staje się elastyczna, gładka i nawilżona. Mleczko pachnie przyjemnie, a używanie go jest higieniczne dzięki opakowaniu z pompką.
Love Me Green balsam do ciała z zieloną herbatą przede wszystkim nawilża , delikatnie napina skórę przez co wydaję się bardziej jędrna. Zapach bardzo specyficzny ale jednocześnie relaksujący i odprężający. Po za tym ma przyjemny skład i nie jest testowany na zwierzętach.
Clarena, Body Slim Line, Kawiorowy wyszczuplający balsam do ciała, który po prostu nawilża, lekko natłuszcza skórę, pozostawia miły zapach i to wszystko. Jednak dla mnie wystarczy.
Eveline Slim Extreme 4D, Intensywne serum redukujące tkankę tłuszczową z mocnym efektem chłodzącym, przez co nie polecam go stosować zimą, idealnie sprawdzi się za to latem. Co do efektów to nie zauważyłam żeby powodował natychmiastowe wyszczuplenie i to o jeden rozmiar nawet w połączeniu z dietą i ćwiczeniami. 
Mitchell and Peach krem do ciała o przyjaznym składzie i fajnym działaniu. Niestety zapach do mnie nie przemawia, ale to kwestia gustu. Cena jak za taki produkt moim zdaniem dość wysoka, jest też problem z dostępnością. Nasze spotkanie było więc przelotnym romansem.
Charmine Rose nawilżająca emulsja do stóp, która przeleżała na dnie mojej szafy. Konsystencja jest dość lejąca więc idealnie nadaje się do masażu, jednak spektakularnych efektów nie zauważyłam, a moje stopy raczej suche nie są. Za taką cenę warto poszukać czegoś innego. 
Palmers Cocoa Butter Formula Balsam brązujący do ciała. Jedno jest pewne balsam gwarantuje ładną opaleniznę, która potrafi się długo utrzymywać.
Beautybird Fly High żel do stóp z powalającym efektem chłodzenia i przyjemnym orzeźwiającym mentolowym zapachem. Sprawdzi się zwłaszcza kiedy stopy są zmęczone. Największym fanem żelu był mój mąż, dla mnie efekt chłodzący był zbyt intensywny.


6.Brocato Powerfix Spray utrwalający i nadający połysk. Nie jestem zwolenniczką wszelkiego rodzaju preparatów do włosów, które mają utrwalić fryzurę. Jednak ten jako jeden z niewielu dało się używać. Zapewnia utrwalenie oraz lśniący połysk przy tym nie obciążając włosów.
Bania Agafii balsam do włosów odżywczo-regeneracyjny. Lekka, ładnie pachnąca odżywka, która z włosami nie robi nic konkretnego poza nabłyszczeniem i ułatwieniem rozczesywania. Stymulacji porostu czy choćby zaprzestania wypadania, nie zauważyłam.
Ziaja Intensywna Pielęgnacja Włosów, Odżywka "Codzienna pielęgnacja jojoba". Odżywka świetna jak za taką cenę - włosy są gładkie i dobrze się rozczesują. Ja używałam jej do spłukiwania, bo obciążała moje włosy.
Lilla Mai naturalny antycelulitowy peeling algowy do ciała. Peeling algowy jest przeznaczony do całego ciała. Złuszcza, odżywia i regeneruje naskórek dzięki czemu wygładza i uelastycznia skórę. Ładnie pachnie, ma szklane opakowanie i przyjazny ekologiczny skład.

BingoCollagen 90% do pielęgnacji twarzy i ciała. Bardzo fajny produkt, który można używać samodzielnie lub możemy dodawać go do innych kosmetyków. U mnie sprawdził się głównie na rozstępach na brzuchu, skóra rozciągnięta po ciąży szybko stała się elastyczna i jej stan widocznie się poprawił. Cena regularna nie zachęca, jednak warto czekać na promocję.



Znacie te kosmetyki? Czy u Was też się sprawdziły? A może macie wśród nich innych ulubieńców niż ja? 
Poznaj THE BODY SHOP i moje ulubione kosmetyki

13:54

Poznaj THE BODY SHOP i moje ulubione kosmetyki

Pewnie większość z Was przynajmniej słyszała o marce The Body Shop, nie każdy jednak miał okazję sprawdzić ich kosmetyki. Może dlatego, że nie są ogólnie dostępne, a może dlatego, że cena nie zawsze jest przystępna. Jedno jest pewne TBS jest oryginalną, naturalną oraz etyczną marką kosmetyczną.
Na stronie www marki czytamy o nieustannym poszukiwaniu przez markę naturalnych substancji, które mogłyby zostać użyte do produkcji kosmetyków. Jest to pierwsza marka, która wprowadziła zasady uczciwego handlu i nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach. Wprowadziła również opakowania, które w całości mogą zostać poddane procesowi recyklingu.  Jak dla mnie to marka godna uwagi i tym sposobem trafiła do grona moich ulubieńców. 
Całą swoją działalność The Body Shop opiera na 5 zasadach :
NIE TESTUJEMY NA ZWIERZĘTACH
WZMACNIAMY SAMOOCENĘ
BRONIMY PRAW CZŁOWIEKA
CHRONIMY NASZĄ PLANETĘ
WSPIERAMY UCZCIWY HANDEL


A teraz przedstawię Wam moje kosmetyczne Top 5 od TBS:


1. Moim zdecydowanym faworytem jest seria CHOCOMANIA. Nie tylko wygląda smakowicie, ale i pachnie cudownie. Masło ma lekko brązowy kolor przez co delikatnie podkreśla opaleniznę. Zapach po umyciu utrzymuje się na skórze, a już samo używanie tych kosmetyków to czysta czekoladowa przyjemność. - zawsze mam ochotę je po prostu zjeść. Niestety ostatnie sztuki są dostępne jeszcze tylko w USA, całe szczęście poczyniłam zapasy. 


 2. Kolejną linią jest HONEYMANIA, która pachnie niczym miodek, czyli to co niedźwiadki lubią najbardziej. Jest to zapach słodki, nektarowy i bardzo przyjemny. Masło działa niczym miodowy opatrunek na skórę.


3. Na kolejnej pozycji uplasowała się WILD ARGAN OIL. Linia z olejkiem arganowym o dość intensywnym zapachu, z delikatnie wyczuwalną orzechową nutą. 


4. Jako ostania pojawia się SMOKY POPPY o zapachu intensywnych perfum. To linia o zmysłowym i uwodzicielskim zapachu. Do tego to czarne opakowanie i czerwony mak... pobudza wyobraźnię.



Uwielbiam kosmetyki TBS, a zwłaszcza masła dające sporą dawkę nawilżenia, która utrzymuje się przez długi czas. Zdecydowanie bardziej preferuje je niż balsamy do ciała. Różnią się od siebie jedynie wariantem zapachowym, ale jest ich tak wiele, że każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście nie przepadam za owocowymi zapachami, ale i takie znajdziecie w ofercie TBS. Jeśli chodzi o promocje to warto na nie polować, wtedy można zgarnąć produkty w dużo przystępniejszej cenie.

Znacie kosmetyki TBS? Macie swoją ulubioną linię?