LE PETIT MARSEILLAIS, Mleczko nawilżające do bardzo suchej skóry - masło shea, słodki migdał, olejek arganowy + podsumowanie akcji + Wyniki Konkursu!

11:30

LE PETIT MARSEILLAIS, Mleczko nawilżające do bardzo suchej skóry - masło shea, słodki migdał, olejek arganowy + podsumowanie akcji + Wyniki Konkursu!

Witajcie :)

Po małych problemach z internetem - wreszcie jestem! Udało mi się dorwać do komputera i dzisiaj poznacie tak wyczekiwane wyniki rozdania z woskami Yankee Candle, ale o tym na końcu - potrzymam Was jeszcze troszkę w niepewności.



Jak już wiecie, jestem ambasadorką marki Le Petit Marseillais #AmbasdorkaLPM. Od kilku tygodniu testuję produkty, które otrzymałam w ramach kampanii. Ostatnio pisałam o żelu pod prysznic, dzisiaj będzie o mleczku, które również znalazło się w mojej paczce ambasadorskiej. Moje wrażenia pod koniec akcji są bardzo pozytywne. Marka od samego początku budowała swój pozytywny wizerunek przesyłając ambasadorką piękne przesyłki, wysyłając miłe smsy i masę maili by każda z nas czuła, że ktoś o niej myśli :) Przejdźmy teraz do konkretów.



Opis od producenta: W liniii Receptury Śrudziemnomorskie Le Petit Marseillais stworzył kompozycję, która spełnia potrzeby bardzo suchej skóry. Połączył trzy wyjątkowe składniki z Południa: masło Shea, które odżywia i optymalnie nawilża, niezwykły olejek arganowy, magicznie wygładzający skórę, oraz wspomagające ich działanie słodkie migdały.

Dzięki lekkiej konsystencji mleczko nawilżające LPM w jednej chwili wnika w głąb skóry, spełniając jej potrzeby i zapewniając komfort. Skóra relaksuje się, jest miękka, nawilżona i pachnąca.



Opakowanie: Plastikowa buteleczka o pojemności 250 ml, z pompką. Prezentuje się bardzo estetycznie, jest czytelne i wygodne w użyciu. Pompka działa bez zarzutu – dozuje jednorazowo odpowiednią ilość produktu. Można ją „zamknąć” przekręcając, dzięki czemu mleczko nam się nie rozleje, np. podczas podróży. Dla mnie jedyne czego tutaj brakuje to cieniutki, przeźroczysty paseczek z boku opakowania by widoczne było zużycie produktu.

Konsystencja/zapach: Mleczko jest dość kremowe, ale nie gęste. Po aplikacji na skórę zdaje się rozpuszczać. Lubię takie konsystencje, bo mleczko bardzo łatwo się rozprowadza i mega szybko wchłania. Wystarczy kilkanaście sekund, by skóra została ukojona. Mleczko nie jest tłuste i wnika w skórę ekspresowo, zostałam pozytywnie zaskoczona :) Zapach mleczka o wiele bardziej przypadł mi do gustu niż zapach żelu z pomarańczą. Jest słodki, przyjemny, dość intensywny i pozostaje na skórze dłużej niż w przypadku żelu.



Skład: Moim zdaniem mogłoby być lepiej. Na samej górze mogły by się znaleźć masło shea, olej arganowy, a dopełniacze gdzieś na końcu lub wcale. Niestety jest odwrotnie. Szczerze to spodziewałam się czegoś innego, po kosmetykach naturalnych... Niestety ostatnimi czasy dużo firm chwali swoje "naturalne" kosmetyki, a ich skład niestety już taki naturalny nie jest. Na szczęście moja skóra nie jest wrażliwa i przełknęła to, chociaż czuję małe rozczarowanie...



Działanie: czyli to co najważniejsze. Ładne opakowanie, przyjemny zapach i wygodna aplikacja sprawiają, że chwile z nim spędzone są naprawdę przyjemne, ale przecież nie dla opakowania kupujemy kosmetyki. Jeśli chodzi o samo mleczko rozprowadza się dokładnie i równomiernie. Skóra po aplikacji staje się gładsza, nawilżona i elastyczna. Nawilżenie trafia do wierzchnich warstw naskórka, dlatego skóra staje się wygładzona, miękka i przyjemna w dotyku. Niektórym to wystarczy, dla innych to za mało. Jak na kosmetyk drogeryjny nie jest źle, ale skład mógłby być lepszy. A jakie są wasze wrażenia?


 A teraz oczekiwane wyniki:

Woski Yankee Candle otrzyma Pani Teresa Bobrowska. 

Gratuluję, czekam na dane do wysyłki do środy.



LPM żel pod prysznic kwiat pomarańczy

22:03

LPM żel pod prysznic kwiat pomarańczy

W internecie pojawiło się już wiele postów na temat LPM. Będę kolejną osobą, która dorzuci swoje trzy grosze. Przesyłka, którą otrzymałam w ramach ambasadorowania LPM była boska i na długo ją zapamiętam, ale czy kosmetyki się sprawdziły... O tym poniżej.


Od producenta: Kremowy żel pod prysznic. Pomyśl o słodkim zapachu białych kwiatów pomarańczy, o ich wyjątkowym aromacie, który unosi się w wiosennych promieniach śródziemnomorskiego słońca. To kwiaty pomarańczy tworzą zniewalający bukiet zapachowy Le Petit Marseillais, tak wymarzony dla Twojej skóry.

Wyjątkowa lekkość – formuła, o jakiej śni Twoja skóra
 
 
Le Petit Marseillais Kwiat Pomarańczy delikatnie oczyszcza Twoją skórę, zaspokajając jej potrzeby. Delikatna, łatwa do spłukiwania piana pielęgnuje ją kwiatowym zapachem. Twoja skóra cieszy się harmonią – jest miękka, nawilżona i odżywiona!
 
Opakowanie: Kwadratowa, plastikowa butelka z zamknięciem typu "klik". Plus za możliwość postawienia "do góry nogami". Jednak nie obraziłabym się gdyby opakowanie było z pompką. Do testów otrzymałam żel 250ml, ale w sklepach znajdziemy również opakowanie 400ml. Opakowanie jest wygodne w użyciu i nie wyślizguje się nawet z mokrej dłoni.
 
Zapach/Konsystencja: Zapach nie jest taki jak sobie wyobrażałam. Liczyłam na słodki, cytrusowy zapach, a otrzymałam zapach egzotycznego drzewa, który z czymś mi się kojarzy, ale nie wiem z czym :D Ogólnie nie powalił mnie, ale jest przyjemny i delikatny. Niestety zapach po umyciu szybko znika. Co do żelu jest biały, niby konsystencja kremowa ale dość lejąca. Mi ona w zupełności odpowiada, bo żel się dobrze rozprowadza i dobrze pieni. Ze spłukiwaniem nie ma problemów.
 
 
Skład: Brak parabenów w składzie. Nie testowany na zwierzętach. Naturalne składniki. pH neutralne dla skóry. 
 
 
Podsumowując: Żel oceniam pozytywnie, spełnia swoje zadanie jak należy. Myje, pachnie i pieni się. Przynosi szybkie orzeźwienie po męczącym, upalnym dniu. Delikatnie oczyszcza skórę nawilżając ja przy tym, a nie jak większość żeli wysuszając. Nie powoduje podrażnień. Właśnie dlatego kupiłam już dwa nowe zapachy :)

 
Zestaw na piątkę :)

23:30

Zestaw na piątkę :)

Jak wiecie niedawno wróciłam z wakacyjnego wyjazdu o którym napiszę coś więcej niedługo. Było wspaniale. Szkoda, że takie przyjemne chwile trwają tak krótko. Dzisiaj poznacie mój zestaw, który sprawdził się idealnie w tym czasie. Temperatura wzrosła powyżej 30 stopni, dlatego top i szorty były moim numerem 1! Przyznam się, że kiedy kupowałam spodenki zastanawiałam się, gdzie ja w nich będę chodzić. Teraz są nie do zastąpienia. Top jest cieniutki i bardzo przewiewny, do tego dobrze wygląda nie tylko z szortami.




Top Vero Moda
Szorty Bershka
Buty Pearlz

a na koniec moja koleżanka z plaży :)


AVON Color Trend *Twisted Sister*

19:33

AVON Color Trend *Twisted Sister*

Tak jak niedawno wspominałam dzisiaj będzie post z dwukolorową szminką w roli głównej. Kiedy pojawiła się moda na dwukolorowe usta jakoś nie byłam do nich przekonana. Na co dzień w ogóle nie używam szminek, a co dopiero w krzykliwych kolorach... Wszystko zmieniło się z chwilą pomalowania ust po raz pierwszy. 

Poznajcie dwukolorową szminkę od AVON Color Trend odcień *Twisted Sister*. W sumie mamy do wyboru 4 odcienie.

Opis: Szminka 2 w 1 w modnych odcieniach jako twój gadżet na lato.
• nadaje ustom intensywny kolor• tworzy modny makijaż na lato• umożliwia kombinacje kolorów

Jak działa: Dwa różne odcienie szminki, idealnie przylegają do ust, atrakcyjnie dopełniają makijaż zarówno na dzień, jak i na noc.

Jak stosować: Wybierz jeden odcień, zmieszaj oba lub zaszalej z dwukolorowym efektem!
Podsumowanie: Szminka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie wysusza ust tak jak większość szminek AVON, nie wymaga również stosowania błyszczyka w celu nadania blasku. Nawet posiada ładny, przyjemny zapach. Krzykliwe kolory wcale mi nie przeszkadzają i spokojnie mogła bym ją nosić na co dzień. Dodatkowo jest bardzo trwała nosiłam ją cały upalny dzień, dla sprawdzenia efektu i poradziła sobie dość dobrze. Konsystencja, nakładanie jak w przypadku tradycyjnych szminek, ładne opakowanie z "okienkiem". Według mnie jak na szminkę za cenę poniżej 10zł spisuje się bardzo dobrze, więc jeśli lubicie się wyróżniać zdecydowanie polecam!



AVON Color Trend *Twisted Sister*


AVON Color Trend *Twisted Sister*

Baw się ze swoimi #Friendsie #Somersby

23:00

Baw się ze swoimi #Friendsie #Somersby

Jak pewnie już wiecie niedawno ruszyła zacna akcja wspierana przez Lorda #Somersby. Powstała cała kampania promująca #FRIENDSIE czyli zdjęcia w gronie przyjaciół i znajomych.  Jak wiadomo świetnie bawić można się tylko w grupie. 


Wiadomo, że zdjęcia typu #selfie promujące samego siebie są mniej interesujące niż #Friendsie. 

Bawcie się więc ze znajomymi pstrykajcie fotki oznaczajcie #Friendsie i #Somersby wrzucajcie je do sieci. Sam Lord Somersby śledzi w internecie wszystkie zdjęcia oznaczone # i nagradza wybrańców. Ruszajcie w teren niech moc będzie z Wami:)  (Pamiętajcie by oznaczyć zdjęcie i udostępnić publicznie, by Lord mógł je zobaczyć.)

Nie zapomnij, że liczy się dobra zabawa i pozytywna energia. Kampania skierowana do osób pełnoletnich.

 
Denim blue

05:58

Denim blue

Za oknem słońce praży, więc postanowiłam odpocząć w domu. W tym roku jak na razie wakacje są udane, a to za sprawą pogody, która dopisuje. Korzystając z okazji skrobnęłam nowy post. Dziś prawie cała na niebiesko, a jeszcze do nie dawna nie lubiłam tego koloru. Przyznam się Wam, że to jedno z moich ulubionych zestawień - prosto, zwyczajnie, ale fajnie. Staram się na co dzień tak właśnie wyglądać- w szpilkach i tiulowej spódnicy w piaskownicy, na boisku czy placu zabaw wygląda się dziwnie... 

Ostatnio miałam okazję spotkać taką mamę i jej córeczkę w tiulowych spódniczkach, topach z cekinami i w szpilkach (dziewczynka ok.7lat miała sandałki na koturnie). Widać było, że dziecku to strasznie przeszkadzało - obszerna tiulowa spódnica przesłaniała jej pół świata podczas zabawy :D Dzieci śmigały po tym całym "małpim gaju", a dziewczynka nawet nie widziała gdzie ma nogę postawić. Osobiście kręcą mnie takie stylizacje, ale w odpowiednim miejscu i czasie. Czasem można by sobie odpuścić...

Zmykam sączyć koktajl, do następnego postu :*



Koszula H&M
T-shirt Review
Szorty Bershka
Buty Pearlz
Torebka Avon

The Body Shop Wild Argan Oil masło do ciała

23:24

The Body Shop Wild Argan Oil masło do ciała

Markę The Body Shop znam od lat i chyba jak każdy mam swoje ulubione produkty TBS, ale o nich innym razem. Dzisiaj będzie o nowości :)
W poprzedniej akcji testowania masełka z miodem się nie załapałam, ale tym razem znalazłam się w gronie szczęściarzy i miałam okazję sprawdzić nowe masełko z olejkiem arganowym. Już nie raz pisałam, że to mój ulubiony z olei, dlatego bardzo się cieszę :)


Opakowanie: Tradycyjne dla wszystkich maseł tej firmy. Okrągłe, małe plastikowe pudełeczko.

Skład: Fajnie, bo już na samym początku składu mamy np. masło shea, masło kakaowe, następnie Olej z Nasion Palm Orbignya Oleifera (Babassu) jest i wspomniany olejek arganowy. Większość składu jest "tłusta" i powoduje powstawanie zaskórników, całe szczęście nie jest to krem do twarzy :D

Konsystencja/aplikacja: Konsystencja typowa dla maseł - zbita i twarda. Masło rozpływa się pod wpływem ciepła, dzięki czemu dobrze się rozprowadza na skórze. Expresowo się wchłania i nie pozostawia tłustych śladów.

Kolor/zapach: Masło kolorem przypomina zwykłe masło do smarowania chleba :) Niestety do jedzenia się nie nadaje. Zapach jest słodki i ja bym go określiła nektarowy - podoba mi się. Trzymam teraz masło na biurko i od czasu do czasu wącham :)

Podsumowanie: Może i mam to masło od niedawna, ale już zdążyło podbić moje serce i trafić na mają listę ulubionych masełek TBS. Podoba mi się nie tylko jego zapach, ale i działanie. Pracując dużo w domu czy przy komputerze mam go teraz cały czas przy sobie. Masło w porównaniu z tymi, które mam wchłania się szybciej i nie pozostawia tłustej warstwy, a mimo to wygładza skórę natychmiastowo. No i jeszcze tak pięknie pachnie...

A wy macie swoje ulubione masła? Może też udało się Wam załapać na testowanie tego masełka?

 Podoba Ci się moja recenzja? Oddaj na nią głos ->tutaj , recenzja jest na drugiej stronie dodana przez Justyna Zybek:
Dziękuję :* :* :*


Love Me Green organiczny witalizujący szampon do włosów

03:10

Love Me Green organiczny witalizujący szampon do włosów

Lubię kiedy moje włosy są dobrze oczyszczone i ładnie pachną, dlatego dzisiaj przychodzę do Was z recenzją szamponu witalizującego od Love Me Green. Jest to łagodny szampon na bazie wyciągu z aloesu, wzbogacony miodem. Dla każdego rodzaju włosów. 

Szampon możecie kupić tutaj - > klik.


Opis producenta: Ten naturalny szampon organiczny do włosów bez parabenów jest bardzo delikatny, dodaje miękkości, elastyczności i wyzwala ich blask. Jego działanie oczyszczające nie podrażnia skóry głowy. Włókno włosów jest odżywione aż po cebulki, dzięki czemu włosy stają się miękkie i jedwabiste.

Zapach kwiatów frangipani jest egzotyczny, kwiatowy. Można się w nim doszukać wielu różnorodnych nut zapachowych: począwszy od owocowej, trochę jakby kremowej brzoskwini, poprzez wiosenny jaśmin, na zmysłowej tuberozie skończywszy. 

Produkt nie zawiera parabenów, phenoxyethanolu, silikonów, EDTA, pochodnych mineralnych olejów z przemysłu petrochemicznego, etoksylowanych produktów. Posiada certyfikat ECOCERT


Pojemność: 200ml Cena: ok.35zł

Opakowanie: Szampon zamknięty jest w plastikowej przeźroczystej butelce, dzięki czemu wiemy ile go jeszcze zostało. Butelka jest miękka i łatwo się produkt wyciska.  

Skład:

 

Konsystencja/aplikacja: Niezbyt gęsta, dość lejąca ale ja osobiście miałam drobne problemy z dokładnym rozprowadzeniem szamponu na moim sianku. Pieni się w sam raz i dobrze wypłukuje. Niestety kiedy mamy przetłuszczone włosy np. po olejach musimy myć głowę dwa razy.

Kolor/zapach: Kolorem przypomina miód - jest złocisty. Zapach jest przyjemny egzotyczny, chociaż czasami mam wrażenie, że jest zbyt "ciężki". 

Moim zdaniem:  Szampon jest bardzo delikatny, a przy tym potrafi oczyścić włosy dokładnie. Nie wywołuje podrażnień, nie wysusza włosów. Przy gęstych włosach niestety zdarzają się trudności z rozprowadzeniem, ale mi to nie przeszkadza. Największe pokłony za brak agresywnych detergentów, które zawiera większość szamponów dostępnych na rynku. Włosy nawet tak zniszczone jak moje po umyciu są miękkie, gładkie i nabierają blasku, ponieważ nie są nadmiernie obciążone. Teraz już tylko nałożyć odżywkę i gotowe :)


Znacie markę Love Me Green i jej produkty? Jeśli nie to zapraszam na moje fejsbukowe konto -> tutaj , może uda się Wam zgarnąć próbki :)

Le Petit Marseiliais paczka ambasadorska

09:28

Le Petit Marseiliais paczka ambasadorska

Całkiem niedawno otrzymałam przesyłkę od Le Petit Marseiliais w ramach współpracy. Nie spodziewałam się, że paczuszka będzie zapakowana prawie jak prezent! Rozpakowywanie było naprawdę przyjemne!

Wewnątrz znalazłam Kremowy żel pod prysznic "Kwiat pomarańczy", oraz Mleczko nawilżające do bardzo suchej skóry z masłem shea, słodkim migdałem i olejkiem arganowym. Wewnątrz znalazło się również 20 sztuk próbek żelu i balsamu dla moich znajomych. Niedługo na blogu pojawią się  recenzję, a teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć.





Znacie markę Le Petit Marseiliais? A może też udało się Wam załapać na ambasadorki?