Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Cesarskie cięcie czy poród naturalny. Mam porównanie i wiem... A jakie jest Twoje zdanie?

11:29

Cesarskie cięcie czy poród naturalny. Mam porównanie i wiem... A jakie jest Twoje zdanie?

W życiu jak wiemy różnie bywa i nie zawsze jest tak jak sobie to zaplanujemy. Planowo obu synów miałam urodzić naturalnie, niestety drugiego urodziłam przez cesarskie cięcie. Chociaż jak się tak zastanowię to może i dobrze, bo przynajmniej wiem czym to pachnie.  
        

Do napisania tego artykułu zachęcił mnie reportaż jaki oglądałam kiedyś na TVN Style "Kontrowersyjna Cesarka". W skrócie powiem tyle, że program pokazuje jak sprawa wygląda na świecie.  Są bowiem lekarze, którzy walczą z rosnąca liczbą CC i w tym programie tłumaczą wiele kwestii. Jak wiadomo planowane CC jest porodem, który planuje się co do dnia i godziny - jest to na rękę dla lekarza. Natomiast poród naturalny to loteria, dlatego lekarze w niektórych krajach każą sobie za niego dodatkowo zapłacić, bo on musi być w pogotowiu cały czas! Dzieje się tak w krajach gdzie państwowa opieka medyczna praktycznie nie funkcjonuje i kogo stać ten decyduje się na prywatną opiekę. Poruszany jest również fakt, że dzieci urodzone przez cesarskie cięcie częściej miewają alergie czy inne choroby. Program ciekawy i myślę, że warto go zobaczyć.

Teraz powiem Wam jak to było u mnie. Pierwszego syna urodziłam prawie 9 lat temu w wieku 21 lat. Wtedy cesarskie cięcie nie było tak popularne jak teraz i były to zabiegi raczej konieczne. Pamiętam, że strasznie się bałam. Może nie zdążę do szpitala? Może coś pójdzie nie tak? Jednego tylko byłam pewna. Tego, że urodzę naturalnie choćby nie wiem co. Rozważałam opcję dodatkową - poród w wodzie, z którego ostatecznie później zrezygnowałam. Co do porodu wszystko trwało bardzo szybko, nie będę się tu rozpisywać szczegółowo, ale przyszła położna i powiedziała: Pani rodzi! Szybko idziemy na salę porodową. 
Po sali przeszłam się tam i z powrotem, pół godziny i po wszystkim. Syn wylądował na moim brzuchu. Myślę, że dużo dała tutaj opieka i doświadczona Pani położna, oraz możliwość porodu aktywnego w pozycji prawie pionowej. Po porodzie wspólnie z maluszkiem pojechałam na salę i niemal od razu mogłam się nim zajmować. Mogłam poruszać się swobodnie. Jedyny ból jaki odczuwałam to ból krocza podczas siedzenia, który przeszedł bardzo szybko. Byłam bardzo zadowolona.

Drugiego syna urodziłam w styczniu tego roku. Dużo moich koleżanek rodziło w podobnym terminie, więc pytałam jak będą rodzić. Wiecie, że są takie dziewczyny, które rodzą tylko przez CC bo taka jest moda i to jest wygodne? No nie będę ukrywać - byłam w szoku i zaczęłam mieć wątpliwości, że może jednak to jest lepsze? Przeanalizowałam wszystko dokładnie. Najbardziej bałam się "operacji" - nie bójmy się tego tak nazywać. Przecież to nie jest usunięcie pieprzyka z pleców, tylko rozcięcie powłok brzusznych! No dobra jestem cykor, boje się komplikacji więc będę rodzić naturalnie. 
Poród przebiegał podobnie jak poprzednio z tą różnicą, że w drugim etapie pojawił się problem - brak postępu. Nie będę też robić z siebie świętej - darłam się na cały szpital. No przecież rodzę to mi wolno :) A tak poważnie rodziłam bez znieczulenia, bo to które mi podali przestało już dawno działać. Po 3 godzinach  drugiego etapu miałam dość, myślałam, że zejdę tam. Wtedy stwierdzono brak postępu, a ja zgodziłam się na cc. Bałam się, że jeśli to będzie się przedłużać to może coś pójść nie tak i wtedy będzie za późno. Sam zabieg jest bezbolesny. Jedyne co zapamiętam do końca życia to moje uciekające w brzuchu dziecko. Dokładnie czułam jak chował się w górze brzucha. CC to takie wyrywanie na siłę. Dziwne uczucie. Po wyjęciu trafił na mój brzuch, ale na krótko. Później zabrali go na badania, karmienie i zobaczyliśmy się dopiero po kilku godzinach. Po cesarskim cięciu nie można się ruszać w zasadzie to się nawet nie da, wstawać też można dopiero po 8 - 12 godzinach w zależności "od szkoły". Do tego cewnik, okropny ból i często problemy z karmieniem. Mnie one na szczęście ominęły, bo mój poród zaczął się naturalnie, ale dziewczyny z mojej sali walczyły bardzo długo. Czym tu się zachwycać? Ja byłam szczerze rozczarowana, żeby nawet nie powiedzieć załamana.

Czasy się trochę zmieniły i teraz po obu rodzajach porodów wychodzi się do domu w tym samym czasie. Po pierwszym porodzie byłam w domu sama i ogarniałam wszystko, natomiast po drugim to ja się sobą ledwo dałam radę zająć, już nie mówiąc o zajmowaniu się dzieckiem. Po za tym rana bolała mnie bardzo długo, bałam się też komplikacji (np.rozejścia się szwów). Używałam silikonowych plastrów, maści dosyć długo - ranę czułam chyba z pół roku. 

Oczywiście wszystko opisałam w dużym skrócie. Jednak oba te porody to zupełnie dwie różne sprawy - przynajmniej dla mnie. Żeby też była jasność jeśli ktoś ma medyczne wskazania do CC to ja to rozumiem i nie neguje, bo tak musi być. Dziwie się tylko kiedy kobieta chce rodzić tyko tak i koniec, bo to jest "wygodne", ale to jej sprawa. No nie wiem czy jak bym zsumowała ten ból po CC to nie jest większy niż te kilka godzin porodu naturalnego, które i tak szybko zapominasz, dlatego jeśli będę miała jeszcze okazję to z pewnością zdecyduje się na poród naturalny. 

Proszę bez hejtu. Napisałam to nie żeby oceniać czyjeś zachowania, a jedynie opisać Wam mój punkt widzenia i poznać Wasze doświadczenia. Dlatego zachęcam do dyskusji. Jak u Was to wyglądało?

Guzek na piersi, Samobadanie, USG piersi, Poradnia Chorób Sutka, Biopsja Gruboigłowa. Moja historia.

13:43

Guzek na piersi, Samobadanie, USG piersi, Poradnia Chorób Sutka, Biopsja Gruboigłowa. Moja historia.

Tydzień temu obchodziliśmy Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi. Postanowiłam podzielić się z Wami moją historią. Dokładnie pamiętam ten dzień. Dni takich jak ten się nie zapomina. To dzień w którym wyczułam w piersi zmianę - dość duży guzek z łatwością wyczuwalny pod skórą, który w zależności od cyklu był momentami widoczny jako zgrubienie na piersi. Kiedy masz w najbliższej rodzinie przypadek złośliwego nowotworu piersi Twój strach jest ogromny. Od razu czujesz, że jesteś następna. Nie martw się, nie każdy guzek jest niebezpieczny. Wiem, że łatwo się mówi, ale uwierz mi strach nie jest najlepszym doradcą. Dlatego dzisiaj powiem Ci wszystko co powinnaś wiedzieć - wszystko to czego ja wtedy nie wiedziałam, a bardzo by mi wtedy pomogło. 


To był normalny zwykły dzień. Taki jak wszystkie inne dni w roku. Podczas porządków znalazłam ulotkę o tym jak dbać o piersi i przeprowadzać samobadanie. Z perspektywy czasu wiem,  że jest to najważniejsze badanie, które pozwala wykryć wczesne zmiany. To Twoje piersi i to Ty znasz je najlepiej. To Ty wiesz i czujesz kiedy coś jest z nimi nie tak. Dlatego pamiętaj o badaniu. W internecie znajdziesz sporo zdjęć i filmów, które pokażą Ci jak przeprowadzać je poprawnie, dlatego ja ten wątek pominę. 

Pomyślałam wtedy, a czemu nie, sprawdzę co tam u mnie słychać. Szok. Niedowierzanie. Coś wyczułam. Przez pewien czas sprawdzałam, czy na pewno coś tam jest. No przecież mogło mi się tylko wydawać. Później przyszedł etap strachu, czytania różnych rzeczy w internecie i udawania, że nic się nie dzieje. Tak cicho liczyłam, że to samo zniknie. Byłam niczym spłoszona zwierzyna, która gdzieś biegnie, sama nie wie gdzie ale liczy, że uda się jej uciec. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. To ten moment w życiu kiedy człowiek boi się iść do lekarza, bo boi się usłyszeć wyrok. No, ale przecież muszę, bo mam przed sobą całe życie. Nikt mi tu planów rujnował nie będzie. 

Pierwszym krokiem było wykonanie USG w celu sprawdzenia czy mi się jednak wydawało czy nie. Na NFZ niestety trzeba było czekać, więc zapisałam się prywatnie. Bardzo miła Pani doktor w asyście pielęgniarki przeprowadziły badanie. Oczywiście okazało się, że coś tam jest. Dostałam opis, film i kopa w tyłek. Tak kopa. Pani mi powiedziała, że jak bym była 45+ to mnie przyjmują na już, a że mi trochę brakuje to muszę ustawić się w kolejce i czekać. Poszłam więc grzecznie się zapisać do "Poradni Chorób Sutka". Nawet nie będę tego komentować ile mi kazali czekać. Na szczęście mam niedaleko inne miasto, gdzie czas oczekiwania do poradni był znacznie krótszy. Zapisałam się. 

Poradnia Chorób Sutka zajmuje się nie tylko pacjentkami, które mają niepokojące objawy, ale również tymi, które ich nie mają i chcą skontrolować swoje piersi. W poradni możemy skorzystać z pełnej diagnostyki radiologicznej jak i chirurgicznej. Jeśli macie jakieś wątpliwości to tam na pewno zostaną one rozwiane.

Doczekałam się. Pojechałam na badanie. Chyba nigdy w życiu się tak nie denerwowałam. W poczekalni większość kobiet na oko była 40+, może 2-3 osoby były poniżej tego wieku. Teraz moja kolej. Wchodzę i nawet nie wiem co mam mówić. Ledwo powstrzymuje się od płaczu. Lekarz (chirurg-onkolog) na którego trafiłam był bardzo miły. Przeprowadził wstępne badanie i wypisał skierowanie na biopsje gruboigłową. Porozmawialiśmy i było mi lżej. Od razu wychodząc z gabinetu wpisałam się na listę oczekujących. Czekam kolejne 2 tygodnie. 

Biopsja gruboigłowa to badanie, które polega na nakłuciu w znieczuleniu miejscowym specjalną igłą z nacięciem, które wypełnia się tkanką guza, a następnie wycięciu w ten sposób niewielkiego fragmentu tkanki do badania. Najczęściej jest wykonywana, gdy biopsja cienkoigłowa nie daje pewności postawienia właściwej diagnozy. 

Na biopsję przyjechałam w towarzystwie mamy. Z  tego co zdążyłam zauważyć każdy był z osobą towarzyszącą. Wiadomo tak jest raźniej. Średnia wieku wysoka, ale niższa niż ostatnio w poczekalni. Jedną dziewczynę zapamiętałam szczególnie - wiek podejrzewam ok.18 lat, wyglądała na uczennicę szkoły średniej. To było dla niej naprawdę ogromne przeżycie. Oczekiwanie w kolejce było męczące, nie wiesz co Cie czeka za drzwiami. Niektóre kobiety po wyjściu zachowywały się tak jak by przed chwilą ktoś im rwał zęba na żywca, bez znieczulenia. Robiło mi się słabo. Przecież to pewnie musi strasznie boleć. Ta jasne. Samo wkłucie igły jest bezbolesne. Jedyny ból jaki się pojawił to kiedy pobierano materiał - po polsku mówiąc igłą kręcono w zmianie. Muszę przyznać jest to po prostu nieprzyjemne. Teraz kolejne 2 tygodnie czekania na wynik.

Nareszcie są wyniki biopsji. W gabinecie dowiaduje się, że to włókniak. Oczywiście pada pytanie co z nim robimy. Wycinamy? Zostawiamy? W zasadzie nie zastanawiałam się długo, postanowiłam, że zostaje ze mną. Lekarz moją decyzję skomentował: "w końcu to jest Pani cząstka". Z tego co mówił wywnioskowałam, że podjęłam dobrą decyzję. Naczytałam się, że o wycięciu pojawia się więcej zmian, czułam podświadomie, że tak będzie lepiej. Teraz jestem pod stałą opieką. Muszę się regularnie badać i cieszyć życiem. Nic innego mi nie pozostało - przecież nigdy nie wiemy w którym momencie życia spotka nas coś złego.

Kiedy było już po wszystkim czułam, że muszę coś zrobić. Moje włosy były na tyle długie, że mogłam je oddać na perukę. Postanowiłam dać im "nowe życie" i oddać je komuś, komu mogą sprawić radość. Jeśli jesteście ze mną od początku to na pewno widzieliście mój post, jeśli nie to możecie poczytać o tym -> tutaj. 




A Ty się badasz? Pamiętasz o regularnych wizytach u specjalistów? 


beGLOSSY Beauty Factory moje podsumowanie pudełka wrzesień 2017

14:01

beGLOSSY Beauty Factory moje podsumowanie pudełka wrzesień 2017

Wrześniowy beGLOSSY według mnie pobił wcześniejsze edycje. Poprzednie też były ciekawe, ale zdecydowanie to jego zawartość najbardziej przypadła mi do gustu. W box-ie znalazło się aż pięć pełnowymiarowych kosmetyków i jedna miniatura, która jest prezentem. Jak dla mnie jest to box idealny na rozpoczęcie jesieni.

Zobaczcie same, co znalazło się w środku!

beglossy wrzesien 2017 beauty factory


1. NEONAIL Termiczny lakier hybrydowy
Cena: 29,90zł/6ml - produkt pełnowymiarowy 

Kolor jaki do mnie trafił to Grape Groove. Jak już wspominałam za hybrydami nie przepadam. Jednak ten lakier jest świetny i myślę, że sporo w tej kwestii może się zmienić. Kto wie może hybrydy zagoszczą u mnie na stałe? Jeśli jesteście ciekawe jak wygląda na paznokciach zapraszam tutaj. 

beglossy wrzesien 2017 beauty factory

2. BELLEZA CASTILLO Maseczka do twarzy w płachcie Edge Cutimal Tiger Anti-Wrinkle Mask 
Cena: 16,90zł/1szt - produkt pełnowymiarowy 

Maseczki w płachcie są dalej na topie. Bardzo je lubię i fajnie, że po raz kolejny pojawia się w beGLOSSY. W moim box-ie zmalałam tygryskową wersję przeciwzmarszczkową. Co prawda zmarszczek jeszcze nie mam, ale lepiej zapobiegać niż leczyć. Maseczka prawie nie pachnie, jest dobrze nasączona esencją, a podczas aplikacji dobrze trzyma się na twarzy. 

beglossy wrzesien 2017 beauty factory

Długo zastanawiałam się czy pokazać się z maseczką na twarzy, ale zaryzykuje może nikt nie umrze na zawał :) 


W innych box-ach znalazły się takie zwierzątka jak: rozjaśniający kotek, nawilżająca owieczka i regenerująco-odżywcza świnka.


3. PANTENE 3 Minute Miracle
Cena: 14,99zł/200ml 

Odżywka Pantene Pro – V 3 Minute Miracle stosowana w codziennej pielęgnacji, w ciągu zaledwie 3 minut naprawia uszkodzenia włosa, powstałe przez ostatnie 3 miesiące, pozostawiając włosy odżywione i pełne blasku. Innowacyjna formuła równomiernie rozprowadza się na całej długości włosów, dzięki czemu są one silniejsze i zdrowsze. Pantene Pro – V 3 MM zawiera aż dwa razy więcej składników odżywczych niż pozostałe odżywki Pantene, dlatego włosy są doskonale wygładzone i lśniące. Maskę będziesz mogła sprawdzić zgarniając zestaw kosmetyków w konkursie na moim facebook'u i instagramie

beglossy wrzesien 2017 beauty factory
























4. SYLVECO Pomadka do ust brzozowa
Cena: 9,95zł-10,50zł/4,6 g 

Brzozowa pomadka ochronna z betuliną jest hypoalergiczna i zawiera tylko naturalne składniki. Masło Shea (karite) i masło kakaowe wygładzają i uelastyczniają usta, natomiast olej sojowy, jojoba i wiesiołkowy nawilżają je oraz zapobiegają ich wysychaniu i pękaniu. Pomadka stanowi doskonałą barierę ochronną przed mrozem, wiatrem i promieniami słonecznymi. Aktywny składnik - betulina - działa kojąco i regenerująco na wszelkie podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki. Jeśli chodzi o pomadkę to pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej naturalny skład. W internecie znalazłam raczej przychylne opinie, więc przyszła użytkowniczka będzie z niej na pewno zadowolona. Pomadkę będziesz mogła sprawdzić zgarniając zestaw kosmetyków w konkursie na moim facebook'u i instagramie

beglossy wrzesien 2017 beauty factory
























5. BARNANGEN All Over Rescue Body Balm
Cena: 34,99zł/200ml

Bardzo ucieszyłam się z tego kremu do ciała. Jest idealny na zimne dni, a w dodatku przepięknie pachnie! Oboje z mężem lubimy takie kosmetyki. Faceci nie mówią o tym wprost, ale tak naprawdę lubią ładnie pachnące kosmetyki zupełnie jak my. Z ta marką mam styczność po raz pierwszy, dlatego ciesze się jeszcze bardziej. Sam krem jest bardzo gęsty i tłusty, dobrze się wchłania i pozostawia skórę gładką i pachnącą. U nas sprawdza się jako uniwersalny krem rodzinny.

beglossy wrzesien 2017 beauty factory

6. URIAGE Dermatologiczny żel do mycia twarzy i ciała
Cena: 63zł/500ml - prezent 


Na co dzień nie używam żelu do mycia twarzy, jednak sięgam po niego co jakiś czas, po nim naprawdę czuję, że moja twarz jest czysta. Markę Uriagę znam i lubię, dlatego ten kosmetyk bardzo mnie uciszył. Żel ładnie pachnie, jest wydajny, co ważne jest delikatny i nie podrażnia oczu jak podobne produkty. 

beglossy wrzesien 2017 beauty factory


Tak oto prezentuje się zawartość wrześniowego pudełka beGLOSSY - BEAUTY FACTORY! Czy Wam również podoba się jego zawartość? Dla mnie jest świetna. Dzięki tym kosmetykom zadbamy o nawilżenie i regenerację włosów, skóry i ust, którego każdy z nas potrzebuje jesienią.

A tu możecie zamówić swój box:
banner ogolny Banner 750 x 100
Czas wolny: III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie + Kalwaria Zebrzydowska

02:21

Czas wolny: III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie + Kalwaria Zebrzydowska

Każdy weekend to u nas kolejne przejechane kilometry. Nie da się ukryć lubimy to. Niestety w tym roku ze względu na Jasia, który ma dopiero pół roku jeździmy mniej. Jakoś nie jestem zwolenniczką targania takiego malucha wszędzie gdzie tylko się da - ma jeszcze czas na wycieczki. 

Kolejnym naszym weekendowym punktem był III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie, przy okazji zahaczyliśmy o Kalwarię Zebrzydowską. Jak już zapewne wiecie ze strony "o mnie" jestem fanką motoryzacji. Uwielbiam rajdy WRC i często bywam na rożnych zlotach. Kiedyś jako uczestnik, aktualnie jako widz. 

III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie

Okolica gdzie co roku odbywa się zlot sama w sobie jest piękna - układ urbanistyczny Lanckorony został wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Natomiast Kalwaria Zebrzydowska jako zabytkowy zespół architektoniczno-krajobrazowy i pielgrzymkowy - Bazylika, Klasztor OO. Bernardynów i Dróżki - został jako jedyna na świecie kalwaria (w całej Europie jest ich ponad tysiąc) wpisany na Listę  Światowego Dziedzictwa UNESCO

Zapraszam na foto relację, wybrałam do niej tylko niektóre zdjęcia, więc jeśli macie ochotę zobaczyć więcej (np. wnętrze Sanktuarium w Kalwarii) dajcie znać:

Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, wejście główne. 

Widok z głównego wejścia.

Wieże widziane z tyłu
Krużganki, od razu przypominają mi się Sukiennice w Krakowie
Fragment dziedzińca, gdzie znajduje się dom pielgrzyma z całym zapleczem gastronomicznym

Pora na Samochody Zabytkowe: 


III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie
Drewniany samochód, który jest wizytówką zlotu

III Zlot Pojazdów Zabytkowych w Lanckoronie
Warszawa, linią przypomina mi BMW X6 - chodzi o ten ścięty tył


Uroczy Fiat, w kolorze jak mawia mój syn "karbon"
Volvo to jedna z naszych ulubionych marek samochodów. 
Brytyjskie MG, prawdziwa klasyka
Citroen z 1951 roku, który ma więcej koni niż moje auto :) 



A Wy jak spędziliście weekend? Jeździcie na takie zloty? Czy to nie jest Wasza bajka?

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.II

03:06

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.II

Witajcie w części drugiej :) Osoby, które jeszcze nie miały okazji przeczytać części pierwszej zapraszam -> tutaj. Pozostałych zachęcam do dalszego czytania.

Jak wspomniałam w poprzednim poście miniony rok był dla mnie bardzo intensywny, na szczęście przeżyłam i powracam z nową energią. W skrócie można powiedzieć trzy pogrzeby i ślub. Nie było łatwo, ale to już za nami. Natomiast Nowy Rok nam to wszystko wynagrodził i 4 stycznia urodził się nasz bobas, ale o tym będzie innym razem...

Lipiec 2016

Jak wspomniałam poprzednio udało mi się uzyskać tytuł magistra. Oczywiście dla mnie to za mało, więc w międzyczasie zapisałam się na studia podyplomowe z Zarządzania Systemami Logistycznymi. W lipcu odebrałam dyplom i tym akcentem chwilowo zakończyłam edukację. Jednak wyznaję zasadę, że człowiek uczy się przez całe życie i mam już na oku jeden bardzo interesujący kierunek.




Sierpień 2016

Zdecydowanie sierpień to "nasz" miesiąc. Po wielu latach i przeciwnościach doczekaliśmy się. 13 sierpnia powiedzieliśmy sobie sakramentalne TAK. Całą organizacją zajęliśmy się sami i przyznam szczerze, że była to czysta przyjemność. Temat organizacji ślubu i wesela jest tak obszerny, że z pewnością pojawi się jeszcze nie raz. 




Wrzesień 2016

Wrzesień to jak wiadomo początek roku szkolnego. Akurat tak się złożyło, że mój przedszkolak poszedł do pierwszej klasy. Wiadomo nowe otoczenie, nowe obowiązki. Jak to każda matka obawiałam się. Na szczęście klasa jest mała, wszystkie dzieci dobrze się znają i mają fajną Panią, którą bardzo lubią. Lepiej być nie mogło.




Październik 2016

Jeden z wielu miesięcy kiedy nic się nie działo i nic nie musieliśmy robić. Dzięki temu mogliśmy na spokojnie rozpocząć kompletowanie wyprawki dla naszego nowego członka rodziny.



Listopad 2016

Jeśli kiedyś mieliście okazję szukać dla siebie autka i nie chcieliście by była to pierwsza lepsza "igła" od "Niemca, który płakał jak sprzedawał" to wiecie jakie to trudne. Po miesiącach poszukiwań tego idealnego ostatecznie zdecydowaliśmy się pozostać wierni marce, której ufamy od lat i kupić nasze ciasne ale własne auto. Sukces! W listopadzie wreszcie się to udało.




Grudzień 2016

Święta w tym roku spędziliśmy jak na szpilkach. Termin mojego porodu wyznaczony jest na styczeń, więc tak naprawdę w każdej chwili może nas zaskoczyć. Moja waga dobiła do 67 kg! Wiecie jak wygląda szczupła kobieta z piłką zamiast brzucha? No to patrzcie :)


Kończąc moje wypociny chciałam podziękować Wam za to, że jesteście i byliście ze mną w tych złych i dobrych momentach. Dziękuję przede wszystkim za Wasze wiadomości i miłe słowa :) 

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.I

13:17

Czy wiesz, że wystarczy tylko rok by całkowicie zmienić swoje życie? Przeczytaj mój post i przekonaj się o tym. Cz.I

Witajcie. Jakiś czas mnie z Wami nie było, ale już wychodzę na prostą i wracam w internety, nadrabiając zaległości. Przez ten czas działo się tak wiele rzeczy, że czasami brakowało czasu na sen. Nie leniuchowałam – wręcz przeciwnie mój harmonogram był mega napięty. Bywało, że mój dzień zaczynał się bladym świtem o 4:45, a kończył niewiele wcześniej, bo o 2:00 w nocy. W tym czasie zrealizowałam wiele życiowych planów, a moje życie bardzo się zmieniło, można powiedzieć że zaczęłam zupełnie nowy etap. Dotyczy to zarówno podstawowych rzeczy jak wymiana telefonu na sytuacji życiowej kończąc. Jakiś czas temu rozpoczęliśmy 2017 rok i myślę, że to dobra okazja na podsumowanie tego co za nami. Z racji obszerności podsumowanie podzieliłam na dwa posty, w jednym było ciężko się zmieścić.


 Styczeń 2016

Styczeń zapoczątkował zmiany w moim życiu. Jak wiecie w grudniu ścięłam włosy. Wykryto u mnie guzka na piersi, a w tym samym czasie moja ciocia walczyła z nowotworem złośliwym właśnie piersi. Gdy potwierdziło się, że wszystko jest postanowiłam żyć na pełnym gazie i korzystać z każdego dnia. Nigdy nie wiemy czy nie jest on naszym ostatnim.





Luty 2016

Moje przejścia utrudniły mi obronienie pracy dyplomowej w terminie. Na szczęście w lutym nadrobiłam zaległości i oficjalnie stałam się magistrem inżynierem w zakresie logistyki. Z jednej strony byłam mega szczęśliwa, że mam to już za sobą, z drugiej było mi smutno, że muszę się rozstać z uczelnią. Studia były dla mnie czystą przyjemnością. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, a przede wszystkim studiowałam to co sprawiało mi przyjemność. 

W tym miesiącu rozpoczęłam remont, który jak się później okazało nie był taki prosty i trwał baaardzo długo. Śmiałam się, że był to remont w stylu „nasz nowy dom” tylko, że zamiast 5 dni trwał 5 miesięcy z drobnymi przerwami. W lutym udało się zamknąć temat łazienki.


Marzec 2016

W marcu świętowaliśmy Wielkanoc. Osobiście bardzo lubię święta. Myślę, że głównie ze względu na czas spędzony z rodziną i dekoracje, które mogłabym gromadzić i gromadzić. Zawsze znajdę coś ładnego. Czy Wy też tak macie? Myślę, że to u nas kobiet zupełnie normalne. Chociaż kto wie, mogę się mylić… 
Przed świętami udało nam się jeszcze odświeżyć przedpokój. 


Kwiecień 2016

W kwietniu mój przedszkolak świętował 7 urodziny. Tak jak ja jest bykiem i dzieli nas tylko 9 dni. W sumie było by fajnie gdybyśmy mieli urodziny jednego dnia. Według mnie 7 lat to poważna sprawa,  bo tak naprawdę zaczyna się pierwsze poważne życie, kiedy to trzeba wstawać rano, chodzić do szkoły, nosić ciężki tornister i uczyć się. Jak widzę te biedne dzieci to tak sobie myślę, że lepiej jest pracować. 

W temacie remontu odświeżyliśmy pokój mojego synka. Ściany pomalowane zostały nową farbą Dekoral Clean & Color. Pisząc podsumowanie po roku użytkowania mogę powiedzieć, że jestem z niej bardzo zadowolona. W pokoju dziecięcym ściany bardzo szybko się brudzą, wie to każdy kto ma dzieci. Na szczęście farba nadal ma intensywny kolor i dobrze się zmywa, a ściany pozostają czyste.


 Maj 2016 

Jeden z moich ulubionych miesięcy w roku. W maju są w końcu moje urodziny, po za tym ziemia zaczyna żyć zieleniąc się dookoła. W tym roku było jednak inaczej... W przeciągu dwóch tygodni pożegnaliśmy dwie osoby z najbliższej rodziny. Pierwszy raz byłam na pogrzebie dziecka, które za 11 dni obchodziło by swoje pierwsze urodziny. Dalej nie mogę sobie tego poukładać, ale z czasem jest lżej. Będąc z boku na pewno jest łatwiej, nie wyobrażam sobie co w takich chwilach przeżywają rodzice... W naszym wypadku niespodziewana śmierć zbiegła się dokładnie z wiadomością o ciąży.

Remont chwilowo stanął w miejscu, po pierwsze z braku czasu, a po drugie ze względów finansowych - w sierpniu jest nasz ślub i pochłonęło to sporo naszych wydatków. W tym miesiącu udało nam się załatwić nauki przedmałżeńskie i poradnie, które są niezbędne w przypadku ślubu kościelnego. Jeśli chodzi o przygotowania weselne to jest to temat na osobne pisanie. Moje samopoczucie zaczęło się pogarszać. Nawał obowiązków zaczął mnie przerastać. Po za pracą na pełny etat, wychowywaniem synka, zajmuje się domem i organizacją wesela, do tego musiałam ogarnąć jeszcze remont i uczelnie... Z czegoś musiałam zrezygnować i nieco zwolnić.


 Czerwiec 2016

Moje zmęczenie rośnie, a ogólny stan zdrowia się pogorszył, ostatecznie skończyło się L4. Podobno najtrudniejsze są pierwsze miesiące, niestety ja wiem, że w moim wypadku to może potrwać znacznie dłużej. Nie chce mi się nic, czasem nawet wstać z łóżka, ale muszę. Codziennie rano wyprawiam mojego synka do zerówki. 

W tym miesiącu głównie skupiliśmy się na organizacji wesela. W końcu nasz wielki dzień już niedługo. Zaprosiliśmy już wszystkich gości, kupiliśmy garnitur oraz wszelkie dodatki dla Pana Młodego, podjęliśmy ostateczne decyzje co, jak i kiedy. Pozostało tylko czekać, aż goście potwierdzą swoją obecność.



 
Zapraszam Was na drugą część podsumowania w kolejnym poście. Będzie przyjemnie i kolorowo, a tymczasem...   

Wszystkim życzę wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych. Ten kwietniowy, świąteczny czas niech będzie dla Was chwilą wytchnienia i okazją do uśmiechów. A ponadto życzę wesołego jajka, kolorowych pisanek, kicającego zająca oraz mokrego Lanego Poniedziałku. 


Lubisz ładne zapachy, a nie chcesz przepłacać? A może tak wybrać odpowiedniki perfum? Zobacz czy warto.

10:18

Lubisz ładne zapachy, a nie chcesz przepłacać? A może tak wybrać odpowiedniki perfum? Zobacz czy warto.

Hejka :) Ostatni czas nie należał do łatwych. Remont stanął w miejscu, a ja byłam chora i przykuta do łóżka. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, bo będąc na L4 miałam czas na ogarnięcie kilku spraw weselnych. W tym samym czasie trafiła mi się współpraca z internetową perfumerią Perfumik.pl. Jest to perfumeria oferująca zamienniki perfum. Jak chyba każda z nas uwielbiam ładne zapachy i jak tylko mogę kupuję nowe perfumy. Niestety ceny oryginałów nie są niskie, więc czasem warto pomyśleć o tańszych odpowiednikach. Tylko czy taki wybór się opłaca? 


W ramach współpracy otrzymałam trzy perfumetki. Wybrałam dla siebie zapachy:

   • 054 (inspirowane zapachem GUCCI *ENVY ME*)
Zapach przyjemny, lekki, trochę zadziorny, ale nienachalny w sam raz do pracy, do szkoły. Raczej dla młodych dziewczyn.
Typ: słodko-kwiatowy
Nuta zapachowa: piwonia, jaśmin, chińska śliwka, granat, ananas, pieprz, piżmo, herbata, tek, drzewo sandałowe.

   • 089 (inspirowane zapachem CHLOE* CHLOE*)
Ta kwiatowa, subtelna kompozycja emanuje kobiecością i zmysłowością. Lekki, młodzieńczy zapach w stylu retro, cieszący się bardzo dużą popularnością.
Typ: kwiatowy
Nuta zapachowa: liczi, frezja, peonia, róża, magnolia, lilia,ambra, drzewo cedrowe.

   • 173 (inspirowane zapachem GUCCI* BAMBOO*)
Gucci Bamboo marki Gucci to kwiatowe perfumy dla kobiet. Koncepcja nowego zapachu Gucci to nowoczesna interpretacja ikony marki – bambusa. Silny i elegancki – to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych elementów wzorniczych. Posiada naturalną odporność porównywalną do stali oraz niezwykłą delikatność w dotyku.
Drzewne ciepłe nuty pulsują i w nucie serca, i w głębi kompozycji. 
Intensywny sandałowiec, wanilia tahitańska oraz unikatowe akordy ambry kontrastują z nieodłączną kobiecością egzotycznych kwiatowych nut lilii Casablanca, kwiatów pomarańczy i delikatnego YlangYlang.


Perfumetki są zapakowane w tekturowe kolorowe opakowanka, mają  pojemność 33ml i kosztują 15 zł. To zdecydowanie mniej niż kosztują oryginalne perfumy o pojemności 30ml. 

Długo zastanawiałam się nad wyborem zapachów, ponieważ wybierałam je w ciemno. Zdecydowałam się kierować typem zapachu i wybrać zapachy kwiatowe i słodkie, czyli takie jak lubię. Wybrane zapachy trafiły idealnie w mój gust, a zdecydowanym hitem okazał się nr 054 na który polowałam już od jakiegoś czasu. Perfumetki są małe przez co zmieszczą się w każdej torebce, a ich zapach jest wyjątkowo trwały i utrzymuje się nawet cały dzień. Sięgając po perfumetkę do torebki czy szuflady czuję jej zapach już z daleka. Jestem naprawdę mile zaskoczona i zdecydowanie mogę je Wam polecić. Dodatkowo sklep Perfumik oferuje expresową wysyłkę - ja swoje perfumetki otrzymałam już na drugi dzień! To wszystko sprawia, że otrzymujemy wysoką jakość za niską cenę.




A Wy kupujecie oryginały czy wolicie odpowiedniki? Jakie są Wasze ulubione zapachy? A może jesteście chętni przetestować perfumetki od perfumerii Perfumik? 

Luty początkiem wielkich zmian. Pora na podsumowanie. Zapraszam na pierwsze efekty remontu.

23:03

Luty początkiem wielkich zmian. Pora na podsumowanie. Zapraszam na pierwsze efekty remontu.

Z Zapewne większość z Was już wie, że w lutym zabrałam się ostro za remont. Miałam w planie tylko szybkie odświeżenie salonu tak żeby zdążyć przed świętami, ale tak jakoś wyszło, że pod młotek poszła jeszcze łazienka, później przedpokój i pozostałe dwa pokoje, jedno wiem, że do świąt nie udało mi się skończyć :)

Aktualnie moja łazienka wygląda mniej więcej tak jak na poniższym zdjęciu. Nie wszystko jeszcze jest zamontowane, ale myślę, że w marcu już będzie komplet. We wszystkich pomieszczeniach będzie panować podobna kolorystyka, czyli brązy, beże i biel - po prostu to co lubię najbardziej. Dodam tylko, że urządzenie łazienki mini - mini nie jest łatwe. Pokażę Wam jak można urządzić taką łazienkę, kiedy moja już będzie gotowa.




Chętnie pokazałabym Wam efekt przed remontem, bo tak naprawdę moja łazienka powstała z niczego.

Nie wiem czy słyszeliście o akcji L'Oreal "Miliony Polek Warte Złota"? Ja dowiedziałam się otwierając przesyłkę, w której znalazłam piękny liścik. Niedługo zobaczycie co znalazłam wewnątrz, myślę, że zawartość jest warta złota.







Wnętrza inspirowane stylem skandynawskim, moja motywacja do remontu

14:12

Wnętrza inspirowane stylem skandynawskim, moja motywacja do remontu

Nie wiem czy u Was też, ale u mnie za oknem na zmianę pojawia się zima i wiosna. Rano ładnie zaświeci słoneczko, później sypnie śniegiem czasem coś przymrozi i tak się kręci. Jedno jest jednak pewne wiosna jest coraz bliżej, a dzień jest coraz dłuższy. Wszystko to wyzwala we mnie energię, która spowodowała, że wzięłam się za remont salonu. Znudziła mi się dojrzała czereśnia i mirabelka na ścianach, oraz ciemne i ciężkie meble. Zachwycona już dawno stylem skandynawskim postanowiłam przeprowadzić metamorfozę mojego salonu. Ściany planuję pomalować na jasny kolor - wybrałam dziką orchideę - kupię jasną sofę i być może białe meble. Dodam trochę drewna i futerka i będę delektować się moim pięknym salonem.
Styl Skandynawski to jasne wnętrza, naturalne materiały, minimalizm i funkcjonalność. Według mnie to idealny podkład dla wielu aranżacji. Myślę, że najłatwiej poszukiwanie swojego stylu rozpocząć od przemalowania ścian na biało, reszta sama się ułoży...
Podzielę się z Wami czterema najlepszymi zdjęciami wnętrz, które zainspirowały mnie i motywują mnie do dalszego działania. Mam nadzieję, ze chociaż po części uda mi się osiągnąć taki efekt.
www.homebook.pl
www.mnz.pl
wnetrzaranzacja.blogspot.com
mintyinspirations.pl

Mam już swoją wizję łączącą powyższe cztery zdjęcia. Mój salon ma ok.13m2 myślę, że powierzchnia wystarczająca, niestety na dwóch ścianach są drzwi, na trzeciej duże okno, do pełnego zagospodarowania zostaje jedna ściana. To utrudnia rozmieszczenie mebli, które muszą się zmieścić np.między drzwiami, a ścianą sąsiednią. Wszystkie prace wykonywane są osobiście przeze mnie po powrocie z pracy. W tym tygodniu oczyszczałam ściany ze starej powłoki, która miejscami zaczęła już odchodzić, teraz planuję je co nie co wyrównać i pomalować.  Mam nadzieję, ze wszystko przebiegnie sprawnie i na święta mój projekt będzie gotowy. Jeśli metamorfoza mojego salonu będzie pozytywna, będę brać się kolejno za pokój mojego przedszkolaka, moją sypialnię oraz kuchnię i łazienkę. Oj będę potrzebować dużo wytrwałości...
A co Wy sądzicie o skandynawskich wnętrzach? Jest to styl dla Was? A może chcecie zobaczyć na blogu mój dzienniczek remontu i moje postępy?
Szukasz idealnego zestawu kosmetyków na prezent? Musisz koniecznie zobaczyć ten post!

07:59

Szukasz idealnego zestawu kosmetyków na prezent? Musisz koniecznie zobaczyć ten post!

Witajcie! Jak Wam minęły Walentynki? Jakieś szczególne plany były? U mnie bez rewelacji. Wydaje mi się, że w pewnym wieku człowiek przestaje jarać się Walentynkami, przecież każdego dnia kochamy tak samo. Dziś przychodzę do Was z postem o tajemniczym pudełeczku, które pojawiło się w ostatnim poście z nowościami. Pewnie nie trudno było się domyślić, że w środku znajdują się kosmetyki i to nie byle jakie... 


FEEL SO GOOD od The Body Shop to elegancko zapakowany zestaw kosmetyczny, który będzie idealnym prezentem dla kobiety w każdym wieku. Mi sprawił ogromną radość, a moja mama (po 60-dziesiątce) stwierdziła, że też by taki chciała. Zestawy mają różne wersje zapachowe (kolorystyczne), oraz różną zawartość - różnią się ilością kosmetyków wewnątrz. Mój zestaw jest kokosowy i zawiera 5 sztuk w tym: kremowy żel pod prysznic, mydło, kremowy peeling, masło do ciała, oraz myjkę w pasującym kolorze. Jak dla mnie jest to prawdziwy nięzbędnik każdej kobiety.


Kolorystyka zestawu utrzymana jest w odcieniach brązu i beżu, zdecydowanie kojarzy się z orzechem kokosowym, który po przełamaniu jest jasny w środku. Dla mnie połączenie idealne. Kosmetyki z zestawu przeznaczone są do skóry normalnej i suchej. 


Myjki używam raczej z mydłem niż z żelem, jakoś tak jest mi wygodniej. Mydło do ciała pachnie egzotycznym kokosem. Delikatnie oczyszcza i nawilża skórę pozostawiając na kokosowy zapach. Zawiera certyfikowany olejek kokosowy.


Kremowy żel pod prysznic i do kąpieli jest naprawdę gęsty i w miarę dobrze się pieni. Co prawda zapach nie jest cudowny, ale naturalny. Żel pozostawia skórę miekką, gładką i czystą. Nie zawiera mydła, ma właściwości nawilżające i pozostawia skórę pachnącą prawdziwym kokosem. Idealnie sprawdzi się na wyjeździe, kiedy nie chcemy ze sobą zabierać dodotkowego kosmetyku nawilżającego. Również zawiera olejek kokosowy.


Peeling to istna gęsta kokosowa pianka. Pachnie pysznie, doskonale złuszcza martwy naskórek i sprawia, że skóra staje się miękka i gładka. Jedyny minus peelingu to jego wydajność, niestety szybko się kończy... zbyt szybko.


Masełko przeznaczone jest do skóry normalnej i suchej. Zawiera masło shea, masło kakaowe oraz olejek kokosowy. Doskonale nawilża, odżywia i zmiękcza skórę. Skóra pozostaje mieka i jedwabiście gładka przez długi czas. Radzi sobie nawet z ekstremalnie suchą skórą.  


Co prawda zestaw w normalnej cenie to spory wydatek, ale warto polować na promocję i kupić go nawet do -50% taniej. Opłaca się zwłaszcza, że zestaw wychodzi taniej niż kupowanie pojedynczych kosmetyków. Jeśli chcemy kogoś zaskoczyć i wręczyć mu fajny zestaw to naprawdę warto zastanowić się nad jego zakupem. Ja z pewnością jeszcze kiedyś skuszę się na jakiś zestaw w przyjemnej wersji zapachowej, ten był prawdziwym strzałem w 10!