Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
TROPICAL ISLAND BEGLOSSY SIERPIEŃ 2020

14:04

TROPICAL ISLAND BEGLOSSY SIERPIEŃ 2020

Wakacje już niestety pozostały tylko wspomnieniem, więc chyba najwyższa pora ocenić zawartość sierpniowego pudełka BeGlossy.


BEGLOSSY "TROPICAL ISLAND" SIERPIEŃ 2020


W sierpniowym pudełku znalazło się aż 8 kosmetyków! W tym 6 produktów do pielęgnacji i 2 kosmetyki z "kolorówki". Nie będę ukrywać, że w tej edycji najbardziej podoba mi się pudełko. Na wieczku znajduje się piękna grafika z flamingiem, natomiast cały "dół" jest ozdobiony flamingami, tropikalnymi kwiatami i liśćmi - czyli tym co uwielbiam i co bardzo pasuje do wakacyjnej edycji! Bardzo lubię takie pudełeczka - przechowuję w nich biżuterię, małe kosmetyki czy inne gadżety.




1. Gliss - szampon do włosów Split Ends Miracle, produkt pełnowymiarowy

Lata temu byłam fanką szamponów i odżywek Gliss Kur. Był taki czas, że używałam tylko ich i sprawdziłam chyba wszystkie wersje kolorystyczne. Jedno jest pewne mam po nich dobre wspomnienia.
Szampon, który znalazł się w pudełku przeznaczony jest do włosów zniszczonych z rozdwojonymi końcówkami. Jeśli chodzi o jego plusy to zdecydowanie jest to pojemność - wkurza mnie jak szampon ma 150- 250 ml i jeszcze dobrze się nie rozkręcę z jego używaniem, a już muszę kupić nowy. Czy Wy też tak macie? Czy ja jestem jakaś inna? Wracając do szamponu to podoba mi się jego butelka, a zwłaszcza kolorystyka. Myślę, że jeśli stałabym przed półką szukając szamponu to z pewnością ten przyciągnął by moją uwagę. Warto wspomnieć, że szampon przyjemnie pachnie i dobrze myje włosy. Po umyciu włosy są pachnące, gładkie, błyszczące i dobrze się rozczesują nawet bez użycia odżywki. Nie mam teraz co prawda zniszczonych włosów, ani rozdwojonych końcówek więc nie wiem czy szampon rzeczywiście odbudowuje. Jeśli chodzi o to co najważniejsze czyli skład to wygląda to tak, że już na samym początku znajdziemy Sodium Laureth Sulfate (SLS), a za nim m.in. PEG-7 Glyceryl Cocoate, Benzoesan Sodu, Wodorotlenek Sodu, Sorbinian Potasu, Phenoxyethanol, Linalol, Salicylan  Benzylu, Amyl Cinnamal, Limonen, Alpha-isomethyl ionone, a stawkę zamyka alkohol benzylowy. Substancje te mogą powodować reakcje alergiczne i dlatego niektóre mogą być stosowane w kosmetykach w ograniczonych stężeniach. Rozumiem, że niektóre no muszą się tam znaleźć, tylko po co ich aż tyle w jednym produkcie? Niestety taki skład na dłuższą metę powoduje u mnie swędzenie głowy i łupież, więc w zasadzie nawet gdyby szampon zawierał składniki "cudotwórcze" ja i tak nie mogłabym go stosować. Myślę, że przy mniej wrażliwej skórze głowy może ten szampon będzie ok. Cena jest niezwykle przystępna, bo widziałam, że można go kupić już za 9,99 zł.


2. AA Hydro Sorbet - krem nawilżający, produkt pełnowymiarowy

Sięgam czasem po kosmetyki z AA zarówno jeśli chodzi o pielęgnacje jak i kolorówkę. W zasadzie to kosmetyki pielęgnujące z AA stosuje również mój mąż. Krem, który znalazł się w pudełku jest inspirowany koreańską pielęgnacją i ma intensywnie nawilżać oraz odżywiać. Muszę przyznać, że krem ma fajną lekką i nieco żelową konsystencję, która nawet szybko się wchłania. Nie jest to typowy ciężki i tłusty krem. Efekt nawilżenia jest średni, myślę, że to bardziej krem chłodzący po opalaniu. Na pewno trzeba uważać by nie nałożyć go za dużo, bo może się "rolować". Ja nie mogę mu się oprzeć, jego nakładanie jest bowiem bardzo przyjemne... to niestety sprawia, że jest mało wydajny. Jednak nie ocenia się książki po okładce, więc zajrzyjmy do INCI. A znajdziemy tutaj składniki o działaniu nawilżającym, wygładzającym, oraz m.in. wodorotlenek sodu, Fenoksyetanol, sorbinian potasu, Benzophenone-4, ditlenek tytanu, błekit brylantowy CI 42090 (jego stosowanie zakazane jest w niektórych krajach, ponieważ wykazano w badaniach na zwierzętach jego rakotwórcze działanie). Są to substancje, które można stosować tylko w ograniczonych stężeniach, a ja za nimi nie przepadam. Jednak sprawdziłam krem na twarzy i dłoniach. W obu przypadkach nie powodował podrażnień ani zaczerwienienia, a pozostawiony na skórze film chronił skórę. Dzięki temu stan moich dłoni nawet się poprawił.


3. Concertino - antybakteryjny krem do rąk, produkt pełnowymiarowy

Pierwszy raz mam okazję sprawdzić kosmetyk tej firmy. Od razu po otwarciu pudełka przeszukałam internet i w sumie dużo się nie dowiedziałam. Znalazłam jakieś lakiery do włosów i produkty antybakteryjne. Taka oferta na czasie w związku z pandemią/epidemią. 
Produkty antybakteryjne wysuszają moją skórę i zawsze po ich użyciu muszę nałożyć krem. Ten produkt pozwala mi zaoszczędzić czas, bo mam 2w1. Takie połączenie jest więc bardzo dobrym rozwiązaniem. Co do samego kremu to zawiera nawilżającą glicerynę oraz łagodzący d-pantenol. Krem przyjemnie pachnie, a jego konsystencja jest lekka i szybko się wchłania. To niewątpliwie plus - bardzo nie lubię tracić czasu czekając na wchłonięcie kremu. Skóra po użyciu jest elastyczna, pachnąca i nawilżona. Jeśli jednak macie bardzo suche dłonie, to ten krem może być dla Was za słaby. Jedynie mam wątpliwości co do "antybakteryjnego" działania kremu, bo nie jestem w stanie go w żadnej sposób potwierdzić. 



4. AA Wings of Color, produkt pełnowymiarowy

Eyeliner AA Wings od Color w kolorze niebieskim zawiera technologię Tube Technology i Biotin Power Formuła. Jest to wodoodporna formuła zmywalna ciepłą wodą. Jak napisali tak też jest. Eyeliner po zaschnięciu jest nie do ruszenia, dopiero pod wpływem ciepłej wody "odkleja" się od skóry w całości, coś jak maseczka peel-off. Dostępny w aż 5 odcieniach, więc każda znajdzie to czego szuka. Bardzo fajny produkt. 



5/6. Marion - maska na tkaninie x2, produkt pełnowymiarowy

W pudełku znalazłam dwie maski na okolice oczu "Efekt motyla" i "Koci zmysł". Maski wyglądają całkiem fajnie, więc idealnie nadają się do pokazania np.na Instagramie. Niestety w obu przypadkach wystąpiło u mnie pieczenie i zaczerwienienie, które powodowało, że chciałam maskę zdjąć jak najszybciej. Na szczęście efekt ten nie utrzymywał się długo. Po użyciu skóra błyszczała się jak wypastowana, więc maska raczej nadaje się do stosowania przed snem. Jeśli o mnie chodzi to wolę maski matujące i typu peel-off, więc ten produkt nie jest dla mnie.





7. CannabiGold Smart, produkt pełnowymiarowy

Produkt z którego w sumie jestem najmniej zadowolona. Nie lubię dostawać produktów do spożywania typu napoje, suplementy diety. Takie produkty wybieram sama i nie przepadam za testowaniem ich. Jeśli chodzi o same kapsułki to na opakowaniu znajdziemy informacje tylko co zawierają i jak je stosować, ale działania to już nie napisali... Mam się spodziewać, że moje włosy urosną? A może będę lepiej widzieć? Wydaje mi się, że taka informacja była by wskazana, bo wyszło na to, że dostałam kapsułki, ale nie wiem na co?! Wystarczyło tak naprawdę napisać, że wspomagają odporność oraz regulują funkcjonowanie organizmu. 



8. Delia Cosmetics - lakier do paznokci, produkt pełnowymiarowy


Lakierów do paznokci nigdy dość, więc ten produkt ucieszył mnie najbardziej. Zwłaszcza, że trafił mi się najlepszy kolor z całej palety - Hawaii Time. Lakier jest bardzo wodnisty, a co za tym idzie trzeba nałożyć co najmniej trzy warstwy aby paznokieć brzydko nie przebijał. Co do trwałości hmm zależy co się robi. Zdecydowanie ręka prawa szybciej się zużywa niż lewa, ale to norma. Lakier wymaga zdecydowanej zmiany po tygodniu, a poprawek już wcześniej. Stosując bazę możemy przedłużyć jego trwałość. Jeśli tak jak ja lubicie soczyste owocowe paznokcie to ten odcień decydowanie jest dla Was!



Podsumowując zawartość sierpniowego boxa jest zróżnicowana. W pudełku znajdują się kosmetyki do włosów, twarzy i dłoni. Niestety nie wszystkie się u mnie sprawdziły - moja skóra "na głowie" stała się wrażliwa i zdarza się, że kremy, maseczki czy szampony wywołują u mnie zaczerwienienie i/lub swędzenie. Wynika to albo z obecności w składzie pewnych składników lub ich konkretnej "mieszanki".  Jednak jeśli nie macie takich problemów i Wasza skóra jest tolerancyjna to ta zawartość powinna przypaść Wam do gustu. W mojej ocenie pudełko zasługuje na ocenę 3,5/5.

Zadbaj o siebie i #zostańwdomu Przegląd płynów do kąpieli od Avon. Każdy znajdzie coś dla siebie.

23:55

Zadbaj o siebie i #zostańwdomu Przegląd płynów do kąpieli od Avon. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Wiem, że od dłuższego już czasu trwa w naszym kraju dosyć skomplikowana sytuacja i zwykłe "będzie dobrze" nie wystarczy. Wszyscy mamy obecnie podobne zmartwienia, które spędzają nam sen z powiek. Od tych poważnych jak rozpoczęty właśnie rok szkolny, brak pracy czy nawet takie proste sprawy jak wyjście na zakupy. Najgorsze, że nikt nie wie ile to jeszcze potrwa... Można by tak wyliczać, ale lepiej spędzić czas na czymś przyjemniejszym. Oderwanie się od zmartwień chociaż na chwilę na pewno dobrze Ci zrobi. Myślę, że warto spojrzeć na tę sytuację z innej strony. Zobaczyć w niej chociaż cień czegoś pozytywnego. W końcu wreszcie mamy czas na rzeczy na które ciągle nam go brakowało. Może to właśnie moment by na chwilę zwolnić i spędzić więcej czasu z rodziną? A może po prostu mieć czas na zwykły relaks i odpoczynek? Jedno jest pewne ten rok z pewnością należeć będzie do wyjątkowych. Myślę, że w takim wypadku nie ma nic przyjemniejszego na zakończenie ciężkiego dnia jak relaksująca kąpiel. Nie od dziś wiadomo, że ciepła woda relaksuje i uspokaja, wzmaga przepływ krwi, działa rozkurczowo i leczniczo przy różnych stanach zapalnych. Dlatego chcę Ci dzisiaj podsunąć kilka propozycji płynów do kąpieli od Avon, które z powodzeniem zamówisz i odbierzesz nie wychodząc z domu.

Z kosmetykami Avon sprawa wygląda u mnie tak, że mam kilka ulubionych, pozostałe kupuję z ciekawości. Często nie mają one zbyt dobrych składów, ale jeśli są to kosmetyki, które mają ze skórą tylko czasowy kontakt i zmywamy je wodą nie przeszkadza mi to. Nie wywołują u mnie alergii, nie wysuszają skóry za to pachną obłędnie... i właśnie za to je uwielbiam. Jeśli chodzi o olejki i eliksiry do kąpieli jedyny ich minus to tak naprawdę butelka, która jest odkręcana i bardzo sztywna przez co ciężko wydobyć produkt z opakowania. Nie wymagam od takich produktów by piana wylewała się z wanny, bo nie każdy produkt ma takie działanie (zwłaszcza olejki). Nie oszukuje się i nie wierzę w reklamy, że produkt jest cudotwórcą i po kąpieli będziemy mieć efekt "łał" - jak już chodzi o ścisłość to wole się czasem mile zaskoczyć. Co do cen Avon posiada serie tańsze i droższe, do której niewątpliwie należy Planet SPA. Ceny katalogowe kosmetyków są wysokie, dlatego warto polować na promocje. 

1. Planet Spa, Sweet Sensuality, Bath Elixir (Odżywczy eliksir do kąpieli), cena katalogowa: 35 zł na promocji: 19,99 zł

Eliksir jest dość gęsty, a zapach jaśminu słodki i przyjemny - i jest to jego największa zaleta. Po pianie nie można spodziewać się szaleństw, trzeba wlać sporo płynu by była obfita. Nie odżywia, nie pielęgnuje, ale też nie szkodzi. Kąpiel jest jednak przyjemna, a po takich płynach tego właśnie oczekuje.

 

2. Płyn do kąpieli Peonia i kwiat lotosu, cena katalogowa: 13 zł, na promocji: 8,99 zł

Jedyny płyn w zestawieniu, który nie należy do serii Planet SPA, co nie znaczy, że jest gorszy. Wręcz przeciwnie! Pachnie najładniej ze wszystkich i najlepiej się pieni już przy niewielkiej ilości dodanej do wody, dzięki czemu jest również wydajny. Nie wysusza, ale i nie nawilża. Cenowo najprzystępniejszy spośród zestawienia.


3. Planet Spa, 
Luksusowy eliksir do kąpieli z pyłem perłowym Carribean Escape, 
cena katalogowa: 35 zł, na promocji: 19,99 zł

Zapach jest mega przyjemny, odprężający, trochę jak by mydlany. Piana na początku jest obfita, ale niestety za szybko znika. Patrząc z drugiej strony to może i dobrze, bo nie ma później problemu z jej spłukaniem, a sama kąpiel się nie przedłuża. Podczas kąpieli w wodzie widoczny jest migoczący pyłek, co sprawia, że kąpiel sprawia wrażenie "bardziej luksusowej". Skóra po kąpieli jest jak by rozświetlona, nie przesuszona, a może minimalnie nawilżona. 



4. Planet Spa, Nawilżająco - odżywczy eliksir do kąpieli z afrykańskim masłem shea i kakao, cena katalogowa: 35 zł, na promocji: 19,99 zł

Jeśli lubicie słodkie, czekoladowe zapachy to zdecydowanie coś dla Was! Dla mnie osobiście to najprzyjemniejszy rodzaj zapachu, ale np.mój mąż ma zupełnie odwrotnie. Chociaż to dziwne, bo jest większym fanem słodyczy niż ja :) Elixir jest gęsty, ma jedwabistą konsystencję. Wygląda jak roztopiona czekolada! Po wlaniu do wody powstaje delikatna pianka, a delikatny zapach nadal jest wyczuwalny. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne to nie zauważyłam polepszenia, ani też pogorszenia stanu mojej skóry. To znaczy, że nie wpływa niekorzystnie, ponieważ moja skóra lubi się przesuszać (zwłaszcza na nogach). Kąpiel jest przyjemna, a to najważniejsze.



5. Planet Spa, Nawilżająco-relaksujące mleczko dwufazowe do kąpieli o zapachu lawendy i jaśminu, cena katalogowa: 35 zł, na promocji: 19,99 zł

Nie będę ściemniać, nie lubię zapachu lawendy. Jak tylko mogę to nie kupuję i staram się nie używać. Jednak lawenda ma niezwykłą moc odprężania i jej zapach potrafi zdziałać naprawdę cuda. Dlatego czasem zdarza mi się zaszaleć i sięgnąć po coś w tym zapachu. Tak było i w tym wypadku. W buteleczce zamknięte są dwie formuły, które najpierw należy wstrząsnąć w celu wymieszania, a następnie wlać pod strumień wody by powstała mleczna kąpiel. Uwalniany nieco ostry i męski zapach lawendy koi zmysły, delikatnie relaksuje i wprowadza umysł w stan rozluźnienia. Po jego zastosowaniu czuje się zrelaksowana.  



Jeśli chodzi o płyny do kąpieli to oczekuje od nich głównie ładnego zapachu, nie muszą wypełniać całej wanny pianą. Uważam, że od nawilżania to jest balsam, a od mycia żel. A Wy czego oczekujecie od płynu do kąpieli?

Pielęgnacja małego dziecka. Jak wybierać kosmetyki? Co znajdziemy w drogeryjnych kosmetykach do mycia przeznaczonych dla dzieci? Pod lupę bierzemy: Nivea Baby Ochronny szampon i płyn do kąpieli 2 w 1,  Johnson`s Baby Cottontouch Płyn do kąpieli i mycia ciała 2 w 1 oraz Babydream Pielęgnacyjny płyn do kąpieli

08:09

Pielęgnacja małego dziecka. Jak wybierać kosmetyki? Co znajdziemy w drogeryjnych kosmetykach do mycia przeznaczonych dla dzieci? Pod lupę bierzemy: Nivea Baby Ochronny szampon i płyn do kąpieli 2 w 1, Johnson`s Baby Cottontouch Płyn do kąpieli i mycia ciała 2 w 1 oraz Babydream Pielęgnacyjny płyn do kąpieli

Dzisiaj przychodzę z tematem "na gorąco". Ostatnio jedna z Was poprosiła mnie o pomoc w wyborze odpowiednich kosmetyków pielęgnujących dla swojego maluszka. Co prawda moje chłopaki nie są już bobasami, ale starszy zmaga się z AZS. Oprócz preparatów specjalistycznych, których używamy zdarza mi się kupić te drogeryjne kuszące atrakcyjną ceną i dostępnością. Ale czy są one bezpieczne? Czy nadają się dla każdego? 

Skóra dziecka, to nie skóra dorosłego.

Zacznę może od tego, by przypomnieć, że skóra pełni ważną rolę w naszym organizmie, m.in. przewodzi bodźce czy zabezpiecza przed wnikaniem szkodliwych czynników (bakterii, substancji chemicznych czy promieni UV) w głąb naszego organizmu. Skóra spełnia tę samą rolę u dorosłych co u dzieci, ale u tych drugich jest cieńsza i delikatniejsza - zwłaszcza w pierwszym roku życia. Dlatego właśnie powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednią pielęgnację naszego maluszka. 

Od pierwszego dnia życia...

Kosmetyki dla małych dzieci przeznaczone są do pielęgnacji skóry od chwil narodzin do ok. 3 roku życia. Powinny zatem być delikatniejsze niż te dla dorosłych, niestety nie zawsze tak jest. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na skład, który powinien być krótki i treściwy. Uważajmy przy tym na opisy na opakowaniach typu:"100% naturalny", "nie zawiera parabenów" itp., które zachęcają do zakupu i często są tylko chwytem marketingowym. Warto natomiast sprawdzić INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients), który powie nam wszystko o składzie produktu. Sama staram się nie kupować produktów, które zawierają w składzie m.in.: SLS i SLES, parafinę, parabeny, PEG-i, substancje zapachowe i barwniki o silnym działaniu uczulającym. Kierując się tą zasadą  prawie zawsze wybieram kosmetyki nieposiadające koloru, które nie pachną lub ich zapach jest delikatny. Nie kupuję również produktów, które silnie się pienią lub barwią wodę. Lubię natomiast kiedy taki produkt ma w składzie różne substancje pochodzenia roślinnego, a tu naprawdę jest w czym wybierać. 
O ile w kosmetyku myjącym ze względu na krótki kontakt ze skórą mogę dopuścić jakiś nieciekawy składnik, tak dla kosmetyków pielęgnacyjnych (oliwka, kremy, zasypki itp.) nie robię wyjątków.  Takie niebezpieczne substancje mogą się kumulować w organizmie i dać o sobie znać nawet po latach. Jeśli więc wybieramy kosmetyki wybierajmy świadomie. Nie tylko jeśli chodzi o dzieci, ale i o nas samych. 

Do dzisiejszych testów wybrałam kosmetyki myjące znanych marek (Nivea Baby, Johnson's Baby oraz Babydream), które są łatwo dostępne. 




Pierwszy pod lupę trafi Johnson`s Baby Cottontouch Płyn do kąpieli i mycia ciała 2 w 1. Jest to kosmetyk, który jak zapewnia producent zawiera czystą bawełnę i masę składników pochodzenia naturalnego... Należy dodać, że zgodnie z opisem na opakowaniu nie zawiera barwników, parabenów i SLS/SLES. 




Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, PEG-80 Sorbitan Laurate, Decyl Glucoside, Gossypium Herbaceum (Cotton), Ethylhexylglycerin, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Lecithin, Coconut Acid, Glyceryl Oleate, Coco-Glucoside, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Chloride, Trisodium Glutamate Diacetate, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Parfum.

Większość z tych substancji to emulgatory pochodzenia naturalnego, wśród nich znajdziemy również substancje pianotwórcze, zagęszczające, stabilizujące, regulujące pH. Pod koniec składu znajdziemy Sodium Hydroxide (chlorek sodu), którego stosowanie dopuszczone jest tylko w odpowiednim stężeniu i moim skromnym zdaniem nie powinno go tu być (jest to substancja, którą należy "chronić przed dziećmi"). Po nim znajduje się witamina C, E, a tuż za nimi Phenoxyethanol (Fenoksyetanol) i Sodium Benzoate (Benzoesan sodu), które również powinny być stosowane w ograniczonym stężeniu. Całe szczęście substancje te są pod koniec składu, a nie w połowie...

Jeżeli pominiemy skład to trzeba przyznać, że produkt prezentuje się dobrze ma ładne opakowanie i przyjemnie pachnie. Konsystencja jest odpowiednia, a płyn dobrze się pieni i wypłukuje. Plus za wygodne opakowanie z pompką. Niestety skład jest najważniejszy i w tym wypadku nie jest dobrze, myślę, że można było się bardziej postarać. Na szczęście nie wystąpiły u nas żadne podrażnienia i udało się nam zużyć płyn do końca. Męczyliśmy się z nim dosyć długo, bo płyn okazał się bardzo wydajny. Jest jeszcze kwestia "bawełny", która jest w składzie nie wiadomo pod jaką postacią?! Może dodana w całości :) Produkt na pierwszy rzut oka jest fajny, ale przy dokładniejszym poznaniu nie zachwyca i z pewnością nie kupimy go ponownie, jest bowiem na rynku dużo lepszych produktów.


Kolejnym, który prześwietliłam jest Nivea Baby Ochronny szampon i płyn do kąpieli 2w1. Na opakowaniu znajdziemy informacje, że nie zawiera alkoholu, parabenów, barwników, mydła oraz składników kompozycji zapachowych uważanych za alergizujące. Brzmi ciekawie, a jak jest naprawdę? Sprawdźmy.



Skład: Aqua, Cocoamidepropyl Betaine, Sodium Myreth Sulfate, Calendula Officinalis Flower Extract, Glycerin, Lauryl Glucoside, Sodium Chloride, PEG-200, Hydrogenated Glyceryl Palmate, Polyquaternium-7, PEG-90 Glyceryl Isostearate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Laureth-2, Glucose, Sodium Benzoate, Parfum.

Wydaje mi się, że tutaj skład jest nieco lepszy niż u poprzednika. Przynajmniej nie ma tutaj składników, które należy stosować w ograniczonym stężeniu. W składzie znajdziemy m.in.emulgator, emolient, detergenty, substancje pianotwórcze oraz wyciąg z nagietka, który ratuje sytuację. Produkt delikatnie myje ciało i włosy dziecka. Mam wrażenie, że jest nieco bardziej lepki niż ten płyn z Johnson'a. Piana jest mniej intensywna, a płyn w miarę dobrze się wypłukuje. Opakowanie posiada wygodną pompkę, a kolorystyka linii Nivea Baby jest jedną z moich ulubionych. Zapach intensywniejszy niż w przypadku innych produktów tego typu, ale uwielbiam go i lubię kiedy włosy mojego synka nim pachną.
Produkt powstał przy współpracy pediatrów i dermatologów, jest rekomendowany przez Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki. Jak zapewniał producent żel nie spowodował podrażnienia ani wysuszenia skóry. Może nie jest to ideał, ale lubię kosmetyki Nivea i od czasu do czasu sięgam po nie. 



Na koniec zostawiłam sobie Babydream Pielęgnujący płyn do kąpieli. W tym wypadku płyn jak twierdzi producent nie zawiera barwników, środków konserwujących, oleju mineralnego i parafinowego.



Skład: Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Glyceryl Caprylate, Levulinic Acid, Propylene Glycol, Sodium Levulinate, Glycerin, Glyceryl Oleate, CocoGlucoside, Panthenol, Hydrolyzed Wheat Protein, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Sorbitol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Sodium Chloride, Citric Acid, Sodium Anisate, Tocopherol, Denatonium Benzoate, Parfum.

Skład to przede wszystkim substancje pielęgnacyjne. Tak jak poprzednicy zawiera emulgatory, naturalne konserwanty, środki myjące i pianotwórcze. Wśród składników pielęgnujących występują tutaj wyciąg z rumianku (działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne)oraz panthenol (działanie nawilżające, łagodzące, pielęgnujące). Co ciekawe jako jedyny zawiera Denatonium Benzoate, który uznany jest za najbardziej gorzką substancję na świecie i ma za zadanie chronić płyn przed wypiciem go przez dziecko. Płyn przyjemnie pachnie, pieni się słabiej od poprzedników i ma niestety jak dla mnie niepraktyczne opakowanie. Co prawda o dużej pojemności, ale nie posiada pompki, a takie opakowania preferuję. Płyn jest delikatny, tak jak w przypadku dwóch poprzednich nie wystąpiło podrażnienie, ani wysuszenie skóry.

Kosmetyki przeznaczone dla dzieci, zwłaszcza te od 1 dnia życia powinny być bezpieczne dla maluszka. Jedyna różnica jaka powinna być między nimi to wygląd opakowania czy zawartość różnych wyciągów roślinnych. Sięgając po taki kosmetyk powinno mieć się pewność, że niezależnie jaki wybierzemy będzie to dobry wybór. Niestety często składy takich kosmetyków nie odbiegają znacząco od składu tych przeznaczonych dla dorosłych. Dlatego dobrze czasem się im przyjrzeć. Spośród testowanych płynów do mycia najgorzej w mojej ocenie wypadł Johnson's wszystko za sprawą substancji, których nie powinno tu być w ogóle. Z pewnością nie kupię go ponownie, tego jestem pewna. Natomiast Nivea Baby i Beabydream to produkty, których może i skład idealny nie jest, ale myślę, że sporadyczne ich stosowanie nikomu nie zaszkodzi. 

Jeśli się ze mną nie zgadzasz lub coś ważnego Twoim zdaniem pominęłam koniecznie daj znać w komentarzu. 
Jak kupować kosmetyki z głową? To trudne zadanie, dlatego poznaj moje sprawdzone zasady i przekonaj się o ich skuteczności.

23:57

Jak kupować kosmetyki z głową? To trudne zadanie, dlatego poznaj moje sprawdzone zasady i przekonaj się o ich skuteczności.

W czasach kiedy na każdym kroku czyhają na nas reklamy, półki kuszą pięknymi opakowaniami, producenci zapewniają o cudownych właściwościach swoich produktów, a wszystko można kupić w internecie i  to jeszcze na promocji robienie rozsądnych zakupów kosmetycznych bywa trudne. Zachęceni tym wszystkim pakujemy do koszyka kolejne kosmetyki, których wcale nie potrzebujemy, a pewnego dnia okazuje się, że mamy w domu sklep kosmetyczny, a połowę naszych zbiorów trzeba wyrzucić. Spokojnie, to się zdarza, mi również. Co prawda mam swoje sprawdzone marki i produkty, czasem jednak zdarza mi się sięgnąć po coś co mi się po prostu podoba lub chcę sprawdzić coś nowego. Niestety nie zawsze jest to trafiony zakup.



Wydaje mi się, że robienie zakupów kosmetycznych jest coraz trudniejsze. Kiedyś na półkach było kilka rodzajów kremów przez co łatwiej było się zdecydować, aktualnie do wyboru mamy kilkadziesiąt, co według mnie sprawę bardzo komplikuje. Opowiem Wam jak to u mnie czasem wygląda. Załóżmy, ze akurat skończył mi się mój ulubiony krem, zbliża się weekend więc jak zamówię przez internet nie zdąży mi przyjść. Dobra, jadę szybko do Rossmann'a. Stoję przed półką i szukam, szukam i szukam. Sprawdzam po 3 razy, bo nie widzę mojego kremu, a może gdzieś tam w głębi półki czeka na mnie. Kątem oka widzę, że Pan z ochrony przechodzi obok, pewnie wyglądam podejrzanie jak tak stoję obok tej półki. Na pewno chcę coś zwędzić. Ostatecznie stwierdzam, że jednak nie ma. No dobra to wezmę inny co za problem. Fioletowy? Może czerwony? Różowy, a może niebieski? Moją uwagę przykuwa wreszcie jakieś opakowanie, no to czytam co ma w środku. Nie, jednak to nie dla mnie. Odkładam go na półkę i biorę inny. Po kilku podejściach mam dość i biorę to co tak naprawdę wydaje mi się, że jest odpowiednie. Potem w domu okazuje się, że krem się jednak nie sprawdza i zmuszona jestem go "zmęczyć" do końca lub wyrzucić. Znacie ten scenariusz? U mnie na szczęście zdarza się coraz rzadziej, od kiedy zastosowałam się do poniższych zasad.


  • Kupuj z wyprzedzeniem, ale z umiarem. Nie musisz od razu kupować zapasu na cały rok. Jednak kiedy widzisz, że twój kosmetyk zbliża się do końca poszukaj nowego opakowania. Zaoszczędzisz sobie nerwów i nie będziesz musiała brać  z półki czegokolwiek (z czego i tak pewnie nie będziesz zadowolona), bo akurat Twój ulubiony nie jest dostępny.
  • Nie sugeruj się reklamą. Nie ma nic złego w tym by czasem sprawdzić jakąś nowość, która pojawiła się na rynku. Nie oszukujmy się jednak. W reklamie wszyscy są piękni i młodzi. Mają gładkie twarze i piękny uśmiech, pewnie nawet mając 100 lat wyglądają lepiej od nas, a to wszystko za sprawą zwykłego kremu i zwykłej pasty do zębów. Niestety rzeczywistość jest inna. Jeśli więc macie sprawdzone kosmetyki nie rezygnujcie z nich tylko dlatego, że w reklamie powiedzieli, że "skuteczność kremu potwierdza 95% testujących". Akurat Wy możecie być w tych 5%.
  • Sprawdź opinie w internecie. Często kiedy robię zakupy mam włączony internet w telefonie. Jeśli mam jakieś wątpliwości czy warto kupić dany produkt wyszukuję opinie na jego temat. Czasem porównuję też cenę. Jeśli dany produkt ma bardzo dobre opinie w różnych serwisach, a opinie te są rzetelnie napisane to kupuję go. Natomiast jeśli produkt ma słabe opinie po prostu rezygnuję z niego. Z czasem zobaczycie jak może to ułatwić zakupy. U mnie ten sposób sprawdza się nie tylko w przypadku kosmetyków, ale w zasadzie większość rzeczy, które kupuję przechodzi taką weryfikację.  
  • Zanim kupisz zapas dla całej rodziny, poproś o próbkę lub kup pojemność podróżną. Niby z jednej strony fajnie, bo możesz kupić taniej większe opakowanie, ale z drugiej strony co jeśli kupisz nietrafiony kosmetyk? Nie spodoba Ci się zapach lub dostaniesz wysypki? Wyrzucisz całe opakowanie? To po prostu marnowanie pieniędzy i wcale nie będzie taniej, a przy tym zwiększy się zanieczyszczenie środowiska.
  • Nie kupuj kosmetyków w kioskach,  na bazarach czy w małych sklepach. W takich miejscach nie masz pewności co do oryginalności kosmetyków oraz sposobu ich przechowywania.  Nie raz zdarzyło mi się odwiedzić mały lokalny sklep, gdzie kosmetyki pokryte były grubą warstwą kurzu. To jeszcze nic, gorszy jest np. podkład, który całymi dniami opala się na pełnym słońcu... Nie wiesz ile sobie tak już leży, czy ktoś go wcześniej otwierał, a może i używał? Z pewnością wszystko to wpływa na pogorszenie jakości kosmetyku.
  • Kupując w internecie kupuj w sprawdzonych miejscach. Uwielbiam robić zakupy w internecie. Ceny są niższe niż w sklepach stacjonarnych, zakupy możesz robić całą dobę, czasem przesyłka jest gratis, a do tego kurier wszystko przywozi prosto do domu. Bajka, a jednak nie do końca. Internet zalewa bowiem morze podróbek. Nie będę już nawet mówić o lekach czy suplementach diety, skupmy się na kosmetykach. Produkty te pochodzą z niewiadomego źródła, a ich skład nie jest znany. Wystrzegam się więc kupowania kosmetyków w serwisach allegro, olx, grupach na Facebook'u itp. Mam za to kilka sprawdzonych sklepów i drogerii.
  • Koniecznie sprawdzaj daty ważności. Czasem na promocjach zdarza się, że produkty są tańsze właśnie ze względu na kończącą się datę przydatności. Zdarza się też, że po prostu zalegają dłużej na półkach niż powinny stąd ich niższa cena. Mi zdarzyło się kiedyś kupić w internecie podkład, który jak się okazało miał 5 lat, został już zastąpiony nową wersją, a jego przydatność dawno się skończyła! 
  • Zwracaj uwagę na symbole na kosmetykach. Staraj się w miarę możliwości wybierać kosmetyki sygnowane przez "króliczka". Ten znak graficzny gwarantuje, że kosmetyk nie był testowany na zwierzętach. Dobrze, że coraz więcej firm decyduje się na tego typu ruch. Oprócz tego lubię kiedy kosmetyk ma certyfikaty np.że jest vegański czy ekologiczny. 
  • Nie kupuj kosmetyku kiedy opakowanie budzi wątpliwości. Czasem jest to brudna, zgnieciona tubka, zerwana plomba czy uszkodzony kartonik. 
  • Sprawdź listę składników. Od zawsze wyznaję zasadę "im mniej, tym lepiej". Jeśli chodzi o składy kosmetyków sprawdza się to idealnie. Jak tylko widzę, że kosmetyk ma skład na pół tubki to odkładam go na półkę. Staram się wybierać kosmetyki ekologiczne, oparte na naturalnych wyciągach roślinnych, wolne od parabenów, silikonów itp. 
  • Nie bierz pierwszej lepszej sztuki z półkiW marketach czy drogeriach kosmetyki stoją na oświetlonych półkach co sprawia, że nagrzewają się. Warto zatem sięgnąć w głąb półki i poszukać "lepszej sztuki",
  • Zastanów się nad rodzajem opakowania. Ja np. lubię kiedy kosmetyk ma aplikator i nie muszę wkładać do niego palców. Jest to bardziej higieniczne rozwiązanie, które przedłuża trwałość produktu. Wolę też kiedy kosmetyk jest w szczelnej tubce, która chroni przed światłem niż w przeźroczystym słoiczku, chociaż te słoiczki są czasem takie urocze...
Myślę, że te zasady są naprawdę przydatne i pewnie większość z Was stosuje przynajmniej część z nich. Niektóre z powodzeniem możecie wykorzystać podczas np.zakupów spożywczych. 
A Wy macie jakieś swoje zasady, których się trzymacie podczas zakupów? Czy może idziecie na żywioł? Koniecznie dajcie znać, bo może o czymś zapomniałam.
PIĘKNE STOPY PRZEZ CAŁY ROK | MOJA PIELĘGNACJA + KOSMETYKI NIE TYLKO DO STÓP, KTÓRE POMAGAJĄ MI ZACHOWAĆ GŁADKĄ SKÓRĘ

11:47

PIĘKNE STOPY PRZEZ CAŁY ROK | MOJA PIELĘGNACJA + KOSMETYKI NIE TYLKO DO STÓP, KTÓRE POMAGAJĄ MI ZACHOWAĆ GŁADKĄ SKÓRĘ

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" to stare porzekadło doskonale odzwierciedla to co dzieje się z naszymi stopami zimą. Wiadomo zima to sezon na rajstopy i skarpety, stóp nie widać to kto by się tam nimi przejmował? A przecież zimą nasze stopy wymagają szczególnej pielęgnacji. Więzione w grubej skarpetce i zimowym obuwiu wcale nie czują się dobrze. Nie mogą oddychać, a do tego dochodzą zmiany temperatur - raz marzną, innym razem się przegrzewają. Jednym słowem nie mają lekko... A potem robi się coraz cieplej i nagle okazuje się, że nie ma się czym chwalić... Aby tego uniknąć przestrzegam kilku zasad i zawsze mam pod ręką kosmetyki pielęgnacyjne. Dzisiaj zdradzę Wam jak dbam o moje stopy przez cały rok.


Relaksująca kąpiel
Bardzo lubię fundować moim stopom relaksującą kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem naturalnych olejów np.kokosowego czy olejku z lawendy. Po ten drugi sięgam zdecydowanie częściej, chociaż nie jestem fanką jego babcinego zapachu. Kąpiel taka trwa zazwyczaj 15 - 20 minut, a ja w tym czasie mam chwilę by poczytać lub po prostu się zrelaksować. Podczas takiej kąpieli skóra zostaje zmiękczona i  jest odpowiednio przygotowana do kolejnych zabiegów.

Pora na oczyszczanie i złuszczanie
Po kąpieli przychodzi pora na peeling czyli oczyszczanie i złuszczanie martwego naskórka. Peeling możecie kupić gotowy lub z powodzeniem wykonać go w domu np.z oliwy z oliwek i soli morskiej. Masaż wykonany podczas takiego zabiegu poprawia krążenie, a skóra staje się gładka. 
Jeżeli jednak na waszej skórze występują większe problemy z którymi nie radzi sobie zwykły peeling warto pomyśleć o peelingu kwasowym. Jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż sięganie od razu po pumeks, tarkę czy nożyk. Brrr... Ciarki przechodzą mnie na samą myśl. Miałam okazję sprawdzić taki peeling w postaci specjalnych złuszczających skarpetek i on naprawdę działa. Formuła peelingu oparta jest na złuszczających właściwościach kwasów, które wnikają głęboko w skórę, gruntownie ją oczyszczając i złuszczając. Po kilku dniach od zabiegu skóra zaczyna odchodzić płatami co na początku jest okropne i może spędzać sen z powiek, ale trzeba to po prostu przetrwać by po ok.2 tygodniach cieszyć się pięknymi stopami. 

Nie zapomnij o nawilżeniu
Najpopularniejszym sposobem jest po prostu kremowanie. Do wyboru mamy niezliczone ilości kremów, wśród których z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Dla osób z większymi problemami polecam krem z zawartością mocznika, który działa złuszczająco, zapobiega wysychaniu i twardnieniu pięt, a także wspiera proces ich regeneracji. Jeżeli jednak nie macie poważnych problemów z rogowaceniem pięt i jesteście zwolenniczkami naturalnych metod z pewnością do gustu przypadnie Wam olejowanie. Olejowanie na pewno znacie z pielęgnacji włosów, bo chyba tam zdobyło największą popularność. W przypadku olejowania najczęściej najczęściej sięgam po nierafinowane, tłoczone na zimno masło shea. Lubię je ze względu na jego zapach oraz właściwości regeneracyjne i nawilżające co w przypadku stóp jest naprawdę ważne. Aplikuje je tuż po wieczornej kąpieli, nakładam bawełniane skarpetki i do spania :) Jeśli chodzi o kremowanie i olejowanie stosuję je na zmianę.

Na koniec mały przegląd kosmetyków nie tylko przeznaczonych do stóp, których miałam okazję używać:

Vianek, Seria Czerwona, Regenerujący peeling do rąk 
Ten peeling do rąk sprawdza się świetnie także w przypadku stóp. Dzięki zawartości soli himalajskiej i pumeksu złuszcza martwy naskórek, detoksykuje i wygładza. Duża zawartość składników nawilżających dogłębnie nawilża i odżywia skórę, pozostawiając ją elastyczną i miękką. Zawartość kwasu salicylowego pozwala rozjaśnić przebarwienia i plamy. Peeling ma dobry skład, przyjemnie pachnie i jest wydajny. Niestety ze względu na jego naturalny skład ma krótki termin ważności. Jest go za dużo by zużyć go do rąk i tak zaczęłam używać go do stóp. Po użyciu skóra jest gładka i dobrze nawilżona. Niestety na skórze pozostaje tłusta warstwa co nie każdemu będzie odpowiadać. Dlatego ja stosuje go na noc, a rano moje stopy czują się świetnie. 

Avon, Foot Works, Peeling do stóp orzechy makadamia 
Chyba najładniej pachnący peeling jaki miałam. Niestety nie należy do mocnych zdzieraków i raczej nadaje się do podtrzymania efektu gładkich stóp niż do jego uzyskania. Jest bardzo delikatny, a jego drobinki są malutkie. Nakładam go pod prysznicem zanim zacznę się myć, masuje stopy chwilę, a potem zostawiam go na stopach, aż do zakończenia kąpieli. 


O'Herbal, Krem do stóp na suche i popękane pięty z ekstraktem z prawoślazu 
Kupiłam go skuszona opisem. Zgodnie z opisem: ekstrakt z prawoślazu sprzyja regeneracji, zapewnia intensywne nawilżenie i odżywienie skóry. Co do kremu to jest wodnisty i wystarczy niewielka ilość by nakremować stopy. Wchłanianie mogło by być lepsze, ale co ważne nie pozostawia tłustej i śliskiej warstwy. Spektakularnego efektu nie zauważyłam, bo nie miałam popękanych pięt, ale skóra była przyjemna w dotyku. Wydaje mi się jednak, że przy bardzo suchych stopach sobie nie poradzi.

Shefoot, Krem odżywczy do paznokci i suchej skóry stóp
Krem przyciągnął mnie ciekawym opakowaniem - podobno mniej znaczy więcej :) Wzbogacony płynną keratyną, elastyną, olejem arganowym, witaminą E, masłem shea... Po takiej dawce dopalaczy stopy powinny być perfekcyjne. Dla mnie to krem taki jak każdy inny i nie zauważyłam po jego użyciu żadnego efektu "łał". Jest gęsty i treściwy. Może dlatego wchłania się tak sobie, a na skórze zostaje wyczuwalna warstwa. Krem miałam okazję stosować zimą, kiedy stopy najbardziej potrzebują nawilżenia i niestety nie widziałam specjalnych efektów. Może i na nawilżył, ale efekt szybko znikał. Musiałam go stosować dwa razy dziennie, żeby efekt się utrzymywał, a i tak dłuższego efektu nie było.

Avon Foot Works, Orzeźwiający żel do stóp i nóg z miętą pieprzową
To jeden z niewielu "damskich" kosmetyków, który polubił również mój mąż. Żel ma przyjemną żelową konsystencję, ładnie pachnie i daje mega orzeźwienie. Wchłania się szybko, ale niestety pozostawia delikatną, lepką warstwę, jest lekki i idealnie sprawdza się w gorące dni. Jak dla mnie spełnia swoje zadanie i warto mieć kosmetyk tego typu podczas wakacyjnych wojaży. 

Apteczka Babci Agafii, Krem naturalny propolisowy do stóp
Krem kupiłam całkiem przypadkiem przy okazji uzupełnienia zapasów syberyjskich kosmetyków. Jego konsystencja jest bardzo gęsta, a zapach słodki i miodowy. Wchłania się tak sobie i oczywiście pozostawia warstwę na skórze. Jeśli chodzi o efekt to zmiękcza i wygładza skórę, ma również działanie przeciw rodnikowe, przeciwzapalne i normalizujące. Dzięki zawartości Klimbazolu zapobiega pojawieniu się i rozwoju infekcji grzybiczej. Stosując go odwiedzałam basen oraz saunę i w tym czasie nie zauważyłam by coś niepokojącego działo się z moimi stopami, więc myślę, że faktycznie działa.

Liv Delano: krem - sorbet do rąk
Krem według zapewnień producenta ma intensywnie nawilżać, a jego skład to w 100% naturalne oleje. Już za sam ten opis można go pokochać. Do tego dochodzi ta ładna orientalna szata graficzna i mamy miłość od pierwszego wejrzenia... Krem co prawda przeznaczony jest do rąk, ale jak w przypadku tego rodzaju kosmetyków stosuję go również do stóp. Ma lekką konsystencję, mleczny kolor i nieco sztuczny zapach. Sama nie wiem jak go określić, ale jest dziwny i właśnie ze względu na ten zapach stosowałam go tylko do stóp.  Wchłanianie dosyć szybkie i co ważne nie pozostawia takiej nieprzyjemnej warstwy na skórze. Stopy pozostawia w dobrej kondycji. 

A jak się mają Wasze stopy? Zdążyłyście zadbać o nie przed tymi rekordowymi upałami?
A'PIEU MILK ONE-PACK - MLECZNE MASKI W PŁACHCIE | PURE MILK, COCONUT, GREEN TEA, BANANA, CHOCOLATE, STRAWBERRY

03:50

A'PIEU MILK ONE-PACK - MLECZNE MASKI W PŁACHCIE | PURE MILK, COCONUT, GREEN TEA, BANANA, CHOCOLATE, STRAWBERRY

Maski w płachcie są idealne dla osób lubiących się relaksować. Są szybkie, wygodne i łatwe w użyciu. A kiedy jeszcze mają ciekawe opakowanie wprost nie mogę się im oprzeć. Tak właśnie trafiły w moje ręce produkty azjatyckiej marki A'Pieu, które zdecydowanie przyciągają uwagę swoim oryginalnym designem. Kiedy wybrałam się na zakupy w planie miałam zakup zupełnie innych produktów, ale te maski wyglądały tak interesująco, że od razu wzięłam wszystkie dostępne wersje. Opakowania w formie uroczych "kartoników mleka" wręcz sprawiają wrażenie, że są trójwymiarowe. Do tego są tak smacznie kolorowe... 

mleczne maseczki w płachcie apieu

Cała mleczna kolekcja składa się z 7 wariantów kolorystycznych (zapachowych), wśród nich znajdują się:

  • Mleko - maska nawilżająca,
  • Banan - maska odżywcza,
  • Truskawka - maska rozjaśniająca,
  • Czekolada - maska wygładzająca,
  • Kokos - maska nawilżająca
  • Zielona herbata - maska kojąca,
  • Kawa - maska ujędrniająca (jedyna wersja, która była niedostępna podczas moich zakupów, szkoda bo bardzo lubię kawę)

Maseczki zostały stworzone na bazie mleka i ekstraktów roślinnych. Proteiny zawarte w mleku mają nawilżyć, odżywić i wygładzić naszą skórę, przywracając jej równowagę płaszcza lipidowego. Dodatkowe naturalne ekstrakty sprawiają, że możemy dobrać maseczkę do potrzeb naszej skóry.
Niewątpliwie jest to jedna z "wygodniejszych" masek w płachcie jakie miałam do tej pory. Bawełniana płachta jest średniej grubości, jest mocno nasączona i dobrze wykrojona, dzięki czemu nawet na mojej małej twarzy "dobrze leży". Esencji jest tak dużo, że spokojnie wystarczy by zaaplikować ją na dekolt. Dla sprawdzenia trzymałam maskę dłużej niż zaleca producent (15-20 min) i trzyma się dobrze, praktycznie aż do wyschnięcia. 

Mleko

Jest to maseczka nawilżająca przecznaczona do pielęgnacji skóry suchej, pozbawionej blasku. Pachnie najdelikatniej ze wszystkich wersji. Jej działanie jest również delikatne, a nawilżenie i ulga dla skóry odczuwalna niemal natychmiast. Jeśli więc szukasz typowej maski nawilżającej to ta będzie najlepsza z nich. Podczas noszenia maski, jak i pozdjęciu nie odczuwałam żadnych niepokojących objawów w postaci zaczerwienienia czy pieczenia. Maska nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy, dobrze się wchłania i nie wymaga spłukiwania. Skóra po użyciu staje się bardziej elastyczna i gładka.


Czekolada

Jest to maska wygładzająca do pielęgnacji skóry dojrzałej. Pachnie delikatnie jak by mieszanka kokosu, czekolady i migdałów. W przypadku tej maski nie odczułam takiego super efektu nawilżenia jak u poprzedniczki, pomimo tego, że esencja wręcz kapała z płachty. Podczas stosowania czułam lekkie mrowienie czy nawet pieczenie. Po zdjęciu maski wszystko wróciło do normy, a skóra była pełna blasku i jak by pobudzona do życia. 

mleczne maseczki w płachcie apieu

Zielona herbata

Jak pewnie się domyślacie jest to maseczka kojąca do pielęgnacji skóry wrażliwej. Tak jak pozostałe wersje pachnie dlikatnie, a zapach przypomina herbatę. Z pewnością jest to maseczka, która przynosi ukojnenie i odprężenie - jej zapach zdecydowanie pomaga się zrelaksować. Skóra po użyciu jest nawilżona, gładka i promienna. 

mleczne maseczki w płachcie apieu











Truskawka

Truskawkowa maseczka rozjaśnia matową skórę. Zdecdydowanie jest to coś dla mojej ziemistej i zmęczonej cery. Maska pachnie delikatnie truskawkowo, można powiedzieć, że przypomina jogurt. Jej użycie jest komfortowe, a zawartość ekstraktu z perły pozytywnie wpływa na koloryt skóry i jej promienny wygląd. Po jej zastosowaniu moja skóra czuła się dobrze i naprawdę dobrze wyglądała. Stała się bardziej rozświetlona i nabrała blasku, którego teraz zimą zdecydowanie jej brakuje. Stała się nawilżona i napięta. Maska nie pozostawia nieprzyjemnej, lepkiej warstwy, a esencja dobrze się wchłania.

mleczne maseczki w płachcie apieu


Banan


Rozświetlająco-odżywcza maseczka dla skóry pozbawionej blasku. Ekstrakt z banana rewitalizuje oraz nawilża matową skórę. Mleczko pszczele łagodzi podrażnienia. Maska pachnie cudownie bananowo i jest to moja ulubiona maseczka spośród całej serii. Dobrze nawilża i wygładza, a także regneruje zmęczoną skórę. Moja matowa i ziemista cera zdecydowanie potrzebuje takich energetycznych maseczek. Buzia po użyciu stała się miękka, sprężysta i wygładzona. Esencja wchłonęła się całkowicie, nie pozostawiając tłustej warstwy.

mleczne maseczki w płachcie apieu












Kokos

Nawilżająca maseczka z kokosem polecana jest do pielęgnacji skóry suchej. Jest to chyba moje największe rozczarowanie, liczyłam, że maska będzie mega pachnieć kokosem, który uwielbiam pod każdą postacią, a tu zonk mamy zapach bardzo delikatny i jak się dobrze zaciągniemy to może przypomina on kokos. Po za tym nie jest tak dobrym nawilżaczem jak wersja mleczna. Maseczka dobrze nawilża, a efekty widoczne są gołym okiem od razu po jej zdjęciu, w postaci gładkiej, nawilżonej i świeżej skóry.

mleczne maseczki w płachcie apieu


Jeżeli chodzi o składy to są niemal identyczne i w zasadzie różnią się zawartością ekstraktów roślinnych. Poniżej prezentuje Wam dwa przykładowe:

Truskawkowa skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Mineral Oil, PEG-40 Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Sorbitan Sesquioleate, Fragaria Chiloensis (Strawberry) Fruit Extract, Milk Extract, Pearl Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Nelumbo Nucifera Callus Culture Extract, 1,2-Hexanediol, Sodium Hyaluronate, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Disodium EDTA, Fragrance

Czekoladowa skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Mineral Oil, PEG-40 Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Sorbitan Sesquioleate, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Milk Extract, Prunus Mume Fruit Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Nelumbo Nucifera Callus Culture Extract, 1,2-Hexanediol, Sodium Hyaluronate, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Disodium EDTA, Fragrance

mleczne maseczki w płachcie apieu

Podsumowując:

Wszystkie maseczki wyglądają świetnie. Do tego pachną bardzo delikatnie co niewątpliwie jest plusem - bardzo nie lubię intensywnych zapachów, które po dłuższym czasie męczą mnie. Płat jest dobrze wykrojony i baardzo dobrze nasączony, a esencji wystarczy spokojnie by zaaplikować ją sobie na szyję, dekolt czy dłonie. Podczas stosowania maseczka przylega idealnie do twarzy, nie wymaga poprawek nawet podczas wykonywania różnych domowych czynności. Przy niektórych maseczkach pojawiło się delikatne mrowienie, na szczęście znikało bezpowrotnie. Nie działo się nic niepokojącego z moją skórą, nie zauważyłam żadnych nowych niedoskonałości. Natomiast poprawił się stan nawilżenia, a skóra stała się bardziej elastyczna, promienna i rozświetlona. Moim ulubiecem jest wersja bananowa. Jednak według mnie maseczki nie różnią się między sobą jakoś super i tak naprawdę głównym kryterium wyboru był zapach. Spokojnie mogę Wam je polecić, zwłaszcza jeżeli traficie na promocje, bo można je kupić już za 7 zł.

Zestaw Bunny Together Set Glov. Czyli jak zostałam różowym króliczkiem. OPASKA + RĘKAWICA + QUICK TREAT

11:07

Zestaw Bunny Together Set Glov. Czyli jak zostałam różowym króliczkiem. OPASKA + RĘKAWICA + QUICK TREAT

Bunny Together Set to wyjątkowy, różowy zestaw. Jest tak uroczy, że nie mogłam przejść obok niego obojętnie i od razu go kupiłam. Zestaw składa się z 3 produktów: kultowej rękawicy GLOV On-The-Go, GLOV Quick Treat oraz opaski Bunny Ears. Przyznam się Wam, że te różowe uszy uwielbiam i chodzę w nich bardzo często - z pewnością już widziałyście je na moim instagramie czy facebook'u. Mogę więc oficjalnie stwierdzić, że zostałam różowym króliczkiem GLOV. Uszy występują również w innych wariantach kolorystycznych (np.zebra) jednak wersja różowa podoba mi się najbardziej. W zestawie jestem tak zakochana, że musiałam go wreszcie Wam pokazać dokładniej. Zresztą zobaczcie same!


Jak już pewnie wiecie jestem posiadaczką problematycznej cery, dlatego dużą uwagę przywiązuje do demakijażu. Jednym ze sposobów oczyszczania twarzy, które stosuje jest kultowa rękawica GLOV on-the-go. Rękawica została wykonana ze specjalnych mikrowłókien, które posiadają właściwości oczyszczające oraz redukujące nadmiar sebum. Rękawica jest delikatna, poprawia mikrocyrkulację, a przy tym nie narusza bariery hydrolipidowej. Nadaje się więc do każdego rodzaju cery. Jest zaprojektowana w taki sposób, że idealnie mieści się na kobiecej dłoni. Można spokojnie zabrać ją ze sobą na wyjazd - nie potrzebujemy dodatkowych kosmetyków oczyszczających - rękawica i woda wystarczą. 


Jeśli chodzi o Quick Treat jest to rękawica w wersji mini (nakładana na palec) pozwala poprawić makijaż w ciągu dnia, pozbywając się np. "efektu pandy" bez konieczności zmywania całego makijażu. 


Natomiast opaska Bunny Ears Headband przytrzyma włosy nie tylko w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych (maseczki, demakijaż), ale również podczas wykonywania makijażu. Dodatkowo w zestawie znajdziemy wygodny woreczek, którego możemy używać jako kosmetyczki.


Rękawica GLOV jest łatwa w użyciu - wystarczy namoczyć ją w ciepłej wodzie, a następnie oczyścić twarz. Z pewnością nie podrażnia skóry i nie szczypie w oczy, dobrze przylega do dłoni i jest mięciutka. Na początku zastanawiałam się, że jak to niby może być, że taka sobie mała rękawica może zmyć makijaż? A, no może i to całkiem dobrze sobie z tym radzi. Szminka, tusz, podkład znikają bez śladu... Wystarczy namoczyć rękawice w ciepłej wodzie i umyć twarz. Jeżeli chodzi o makijaż oczu jest nieco trudniejszy w usunięciu, więc najlepszy efekt otrzymacie przykładając ją na kilka sekund, a następnie delikatnie przecierając. W przypadku oczu zdecydowanie wolę rękawice niż inne kosmetyki do demakijażu - rękawica nie podrażnia i nie szczypie.  Jeśli chodzi o cerę z niedoskonałościami nie powoduje podrażnień, nie uszkadza delikatnej skóry więc wszelkie krosty i trądzik znikają zamiast się nasilać. Kiedy stan mojej skóry się pogarsza i pojawiają się niedoskonałości wówczas używam jej codziennie, jednak raz w tygodniu staram się umyć twarz delikatnym kosmetykiem myjąco-oczyszczającym tak dla pewności. Jak dla mnie to super rozwiązanie, zwłaszcza dla osób lubiących proste, a zarazem skuteczne rozwiązania. Musimy jednak pamiętać o systematycznej wymianie rękawicy na nową - najlepiej wymienić ją po ok.3 miesiącach.


Zestawy GLOV występują w różnych wariantach. Myślę, że spośród nich znajdziecie odpowiedni produkt dla siebie. Jak dla mnie taki zestaw to również świetny pomysł na prezent dla siostry czy przyjaciółki. Nie tylko ze względu na ten uroczy wygląd, ale i produkty, które z pewnością sprostają oczekiwaniom każdej kobiety.


A Wy macie swój ulubiony sposób na demakijaż? Używacie może rękawicy?
Przegląd popularnych preparatów na rozstępy, nie tylko dla przyszłej mamy.

07:59

Przegląd popularnych preparatów na rozstępy, nie tylko dla przyszłej mamy.

Rozstępy to problem, który dotyka nie tylko przyszłych mam. Zdarza się również w okresie dorastania czy drastycznej zmiany wagi. Jeśli ten problem zaczynasz zauważać u siebie - reaguj i działaj zanim będzie za późno. 



Moje rozstępy pojawiły się wraz z pierwszą ciążą. Nie były jednak duże i bardzo widoczne, w zasadzie można uznać, że po ciąży o nich zapomniałam. Myślę, że to właśnie zasługa odpowiedniej pielęgnacji, oraz diety i aktywnego trybu życia. Problem na poważnie zaczął się w drugiej ciąży. Tu już nie było tak lekko i problem pozostał ze mną na zawsze - w zasadzie mam teraz pretekst by zgłosić się do Ambroziaka :) Nie mam jednak z tym problemu, przecież i tak jestem idealna... przynajmniej dla moich trzech mężczyzn. Dzisiaj przychodzę do Was z moją "rozstępową listą" i oceną 6 popularnych kosmetyków na rozstępy, które możecie kupić w dowolnej drogerii np. Rosmann. Są to preparaty przystępne cenowo, bowiem cena każdego z nich nie przekracza 30 zł. Jedyny minus jaki zauważam w tego typu kosmetykach to zdarza się, że posiadają parafinę czy parabeny i w zasadzie wszystko co by można było dodać, a w większości są to kosmetyki dla kobiet w ciąży. Nawet tu nie można się wysilić na prosty skład? No, ale czego się można spodziewać skoro kosmetyki od 1 dnia życia mają często tak samo nieciekawy skład... 

Od lewej:
1. Palmer`s, Cocoa Butter Formula, Massage Lotion for Stretch Marks (Balsam do skóry z rozstępami), 200 ml,
2. Pharmaceris, M, Tocoreduct Forte (Preparat zmniejszający istniejące rozstępy i blizny poporodowe /Krem redukujący rozstępy), 75 ml,
3. Perfecta, Mama, Specjalistyczny preparat ujędrniający ciało po porodzie, 200 ml,
4. Oillan, Mama, Multiaktywny balsam przeciw rozstępom, 200 ml,
5. Dax Perfecta Mama Specjalistyczny preparat przeciw rozstępom, 150 ml,
6. EVELINE Face & Body Therapy Professional, specjalistyczny olejek pielegnacyjny SOS, 75ml. Niestety od jakiegoś czasu nie jest już dostępny.


\

Zacznijmy od moich ulubieńców Palmer's i Pharmaceris. Pierwszy z nich bardzo przyjemnie pachnie, dobrze się rozprowadza pomimo swojej gęstej konsystencji, ma wygodną w użyciu pompkę i jest wydajny. Jednak największy plus daje mu za skuteczność i efekt opalenizny. Biorąc pod uwagę, że urodziłam synka w styczniu, mój brzuch był opalony prawie jak bym była po wakacjach. Jedyne czego teraz żałuję, to tego, że trafiłam na niego tak późno. Jest to bardzo dobry produkt, którego ze względu na te właściwości używam aktualnie do całego ciała. Niestety po aplikacji pozostawia dziwną warstwę co nie każdemu przypadnie do gustu, mi jednak nie przeszkadza.
Pharmaceris ma natomiast delikatniejszy zapach i lżejszą konsystencję. Zdziwiło mnie, że jest tak wydajny, ma bowiem mniejszą pojemność od pozostałych preparatów. Wyciskałam i wyciskałam, a on dalej był. Jest skuteczny i to nawet przy już widocznych rozstępach. Widocznie poprawia się stan skóry, a "rysy" stają się płytsze i mniej wyraźne. Niestety na efekt trzeba cierpliwie poczekać u mnie pierwsze efekty pojawiły się po ok.1,5 tygodnia regularnego stosowania. Mowa oczywiście o rozstępach, które były widoczne i zaczęły blaknąć, a z czasem znikać. Ze względu na to, że preparat nie daje efektu opalenizny jest on moim numerem 2. 



Perfecta preparat ujędrniający polecany dla kobiet po porodzie i w okresie karmienia piersią. Preparat bez parabenów, silikonów, parafiny, barwników i alergenów. Pierwszy plus, że jest bezpieczny dla matek karmiących. Posiada dość rzadką konsystencję, kremowy kolor i delikatny zapach. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając delikatną warstwę na skórze. Używałam go po porodzie, dobrze nawilżał skórę, uelastyczniał i odżywiał. Według mnie jako preparat nawilżający spisuje się bardzo dobrze, skóra nabiera bowiem blasku, jednak działania ujędrniającego, wyszczuplającego czy "spinającego" rozciągniętą skórę nie zauważyłam. Według mnie lepiej spisał by się na początku ciąży niż po niej.
Oillan jest balsamem o gęstej kremowej konsystencji, białej barwie i neutralnym zapachu. To klasyczny emolient, który najlepiej zacząć stosować już na początku ciąży by zapobiec powstawaniu rozstępów. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy, łagodzi zaczerwienienie i zmniejsza swędzenie. Już podczas aplikacji czuć różnice pomiędzy nim, a preparatami np.Perfecta - ten ma "konkretniejszą" konsystencję. Zaczęłam go stosować kiedy moje rozstępy już były, a i tak widziałam poprawę ich wyglądu.  Preparat wzmacnia i uelastycznia skórę oraz chroni ją przed podrażnieniami, widocznie rozjaśnia rozstępy, które może nie znikają, ale stają się z pewnością mniej widoczne. 


Perfecta preparat przeciw rozstępom ma podobnie jak poprzednicy gęstą białą konsystencję, biały kolor i neutralny zapach. Balsam jak balsam, nie zauważyłam żadnych specjalnych właściwości. Raczej kosmetyk dla kobiet, które nie mają predyspozycji do powstawania rozstępów i potrzebują jedynie nawilżenia skóry. Wydaje mi się, że nie sprawdzi się u mam z dużym brzuszkiem, które potrzebują naprawdę skutecznego działania. Nie zauważyłam zmniejszenia istniejących już rozstępów. W zależności od naszych potrzeb u jednej mamy się sprawdzi u innej nie. 
Olejek Eveline według producenta można stosować w przypadku problemów z bliznami, rozstępami, nierównomiernym kolorytem, oznakami starzenia się skóry, suchą skórą, wrażliwą i odwodnioną inaczej mówiąc cud miód. Jedno co na pewno mogę powiedzieć to olejek ładnie pachnie, dzięki swojej nietłustej konsystencji jest przyjemny w użyciu i nie pozostawia tłustych śladów. Dobrze się rozprowadza, wygodnie stosuje się go w trudnych miejscach jak łokcie, kolana czy pięty. Niestety wkurza mnie jego opakowanie. Jak można robić olejek po prostu lejący się z buteleczki? Taka forma zdecydowanie nie jest wygodna i za jednym razem można wylać sporą ilość. Nie będziemy się również oszukiwać, ale olejek nie spełnia wszystkich obietnic producenta - nie jest to preparat działający cuda. Po użyciu skóra staje się po użyciu aksamitnie gładka i miękka w dotyku. Olejek sprawdza się dobrze w przypadku szorstkiej wysuszonej skóry, ale niestety blizny i rozstępy nie znikają jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Nie zauważyłam również działania przeciwstarzeniowego - brzuch mi się jeszcze bardziej zmarszczył :)


Jedno co mogę potwierdzić w 100% to, że stosowanie preparatów pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia skóry, a to przyczynia się do zmniejszenia ryzyka powstawania rozstępów. W zasadzie jeżeli nie mamy predyspozycji genetycznych do powstawania rozstępów, a terapię rozpoczniemy już na samym początku prawdopodobnie zapobiegniemy ich powstaniu. Musimy jednak stosować preparaty regularnie bowiem raz na jakiś czas nie wystarczy. 

A co Wy stosowałyście na rozstępy? Jakiś preparat Was szczególnie zachwycił?