Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdrowie i uroda. Pokaż wszystkie posty
Sylveco Olejowa wcierka do skóry głowy Moja opinia + efekty stosowania

01:28

Sylveco Olejowa wcierka do skóry głowy Moja opinia + efekty stosowania

Chociaż zbyt często na blogu nie piszę o wcierkach do włosów to jednak staram się je stosować regularnie. Ten rodzaj pielęgnacji jest prawdziwym wybawieniem na wszelkie włosowe problemy: od walki z łupieżem, wypadaniem czy słabym wzrostem włosów. Dzisiaj chciałam napisać co nie co o wcierce od Sylveco, która podbiła moje serce. 

sylveco olijowa wcierka

Sylveco Olejowa wcierka do skóry głowy

W składzie wcierki Sylveco znajdziemy odpowiednio skomponowaną mieszankę olejów roślinnych. Wcierka przeznaczona jest dla osób z problemami skóry głowy. W jej składzie znajdziemy oleje stymulujące wzrost włosów (rycynowy, laurowy, z kozieradki, musztardowy, z nasion czarnuszki) oraz olejki eteryczne (pichtowy, miętowy i rozmarynowy) o działaniu normalizującym pracę gruczołów łojowych i wzmacniającym cebulki. 

Zawarty w składzie olej musztardowy rozgrzewa, poprawia krążenie oraz pobudza włosy do wzrostu. Dzięki właściwością wzmacniającym cebulki włosowe, włosy stają się mocne i odporne na wypadanie. Olej z kozieradki odżywia oraz wzmacnia włosy, dodatkowo chroni je przed nadmierną utratą wilgoci. Olej z czarnuszki znany jest ze swoich właściwości regenerujących oraz przyspieszających pojawianie się "baby hair".  Systematyczna aplikacja sprawi, że włosy będą rosły szybciej, staną się mocniejsze i bardziej gęste. Oprócz wspomnianych wcześniej olejów w składzie znajdziemy olej ze słodkich migdałów, olej z nasion brokułu czy olejek jodłowy.

Wcierka zamknięta jest w przeźroczystej butelce z dozownikiem. Dzięki temu dozowanie odpowiedniej ilości preparatu jest wygodne. Dodatkowo kosmetyk jest bardzo wydajny, nie ma bowiem problemu z nadmiernym wylewaniem go z butelki. Zapach wcierki typowo ziołowy z mocną nutą kozieradki. 

Jeżeli chodzi o stosowanie ja nakładam wcierkę na włosy przed myciem i trzymam ją przez dłuższy czas. Czasem nawet kilka godzin. Oczywiście wcierkę możemy zaaplikować na skórę głowy wmasowując ją tuż przed myciem włosów. Jednak dla mnie wygodniejszym sposobem jest pierwszy wspomniany. 

Jeżeli chodzi o skuteczność to jestem w szoku. Od dłuższego czasu moje włosy wypadały garściami. Co przeszłam już leżał jakiś egzemplarz. Od kiedy zaczęłam używać wcierki wypadanie zostało całkowicie zahamowane. Włosy stały się widocznie gładsze i błyszczące. Podczas czesania już nie zostają na szczotce. Jak na razie jest to prawdopodobnie najlepsza wcierka jaką miałam okazję stosować. 

Stosujecie wcierki? Znacie tę od Sylveco? A może macie jakąś ulubioną?


VIANEK - ODŻYWCZY ŻEL POD PRYSZNIC Z EKSTRAKTEM Z MIODUNKI

02:17

VIANEK - ODŻYWCZY ŻEL POD PRYSZNIC Z EKSTRAKTEM Z MIODUNKI

Nie będę ukrywać, że lubię żele pod prysznic. Zwłaszcza te kremowe i ładnie pachnące. Co prawda staram się ograniczyć ich zużycie ze względu na plastik, ale jednak żel to żel i nie umiem zrezygnować z niego w zupełności. Cieszę się bo w ostatnim boxie Pure Beauty znalazł się odżywczy żel pod prysznic Vianek. Dla mnie osobiście żel to kosmetyk, którego u nas w domu zużywa się najwięcej i mogę go dostawać w każdej edycji Pure Beauty.

vianek odżywczy żel pod prysznic

Vianek odżywczy żel pod prysznic z ekstraktem z miodunki.

  Zacznijmy od tego co o żelu możemy dowiedzieć się z opisu: Żel pod prysznic zawiera miód, ekstrakt z miodunki oraz olej z pestek moreli i rokitnika. Łagodnie myje, działając na skórę odżywczo i nawilżająco. Przy tym pachnie aromatycznie. Podczas systematycznego stosowania skóra staje się miękka, gładka oraz poprawia się jej koloryt.


Żel zamknięty jest w białej butelce z zakrętką typu klik. Na butelce znajduje się ładna minimalistyczna grafika w kolorze pomarańczowym. Jest to cecha charakterystyczna odżywczej serii kosmetyków Vianek. 


Jeżeli chodzi o konsystencję to jest średnio gęsta, nieco lejąca, ale dla mnie w sam raz. Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię gęstych żeli przypominających swoją konsystencją galaretkę, których wydobycie z opakowania czasem graniczy z cudem :) To co moim zdaniem przyciąga uwagę już od samego początku to boski zapach. Taki owocowo-miodowo-kwiatowy - dla mnie niesamowicie przyjemny. Już samo wąchanie go poprawia nastrój, a kąpiel staje się bardzo relaksująca :) To niewątpliwie największa zaleta tego żelu.


Z pozostałych właściwości to wspomnę, że żel pieni się słabo, ale za to łatwo się spłukuje, a skóra po kąpieli jest oczyszczona i pachnąca. Co ważne żel nie wysusza skóry. Po myciu skóra jest gładka i nie ma nieprzyjemnego efektu ściągnięcia. Dla mnie to ważne, ponieważ zdarza się, że niektóre żele bardzo wysuszają moją skórę zwłaszcza na nogach.


W składzie oprócz odżywczego wyciągu z miodu czy miodunki znajdziemy regenerujący olej z rokitnika, delikatnie natłuszczający olej z pestek moreli, detergent, naturalny emulgator oraz substancje myjące, nawilżające (kwas mlekowy) czy łagodzące (pantenol). W większości są to delikatne substancje, które nie powinny powodować alergii czy podrażnień.

Znacie markę Vianek? Co sądzicie o odżywczym żelu pod prysznic? 

Pożegnanie lata z box'em "Bright Harmony" od PureBeauty.

01:36

Pożegnanie lata z box'em "Bright Harmony" od PureBeauty.

Od pewnego czasu na moim blogu zobaczyć możecie boxy kosmetyczne od Pure Beauty. Muszę przyznać, że zarówno ich zawartość, jak i szata graficzna zachwycają mnie za każdym razem kiedy pudełeczko trafia w moje ręce. Dzisiaj przyszła pora by pokazać Wam zawartość najnowszego box'a "Bright Harmony". 


Edycja "Bright Harmony" zawiera 15 różnych produktów, z czego aż 10 to kosmetyki pełnowymiarowe, 3 z nich to próbki, natomiast pozostałe 2 to produkty są w wersji mini (50 ml). Jeżeli chodzi o próbki to otrzymujemy po dwie próbki każdego kosmetyku w pojemnościach 5- 8 ml. Moim zdaniem jest to pojemność wystarczająca by sprawdzić m.in. zapach, konsystencję czy ewentualnie reakcje alergiczne jakie mogą powstać po zastosowaniu produktu. Przejdźmy jednak do najważniejszego czyli zawartości boxa:

1. PIERRE RENÉ - KOLAGENOWA MASECZKA NA USTA - ŻELOWA

Żelowa maseczka do ust z kwasem hialuronowym oraz kolagenem ujędrnia, wygładza i uelastycznia usta. Jest to bardzo ciekawy produkt, który chętnie sprawdzę. Już teraz przyznam się, że podoba mi się opakowanie maseczki, zobaczymy czy spodoba mi się również jej działanie.

2. SUNEWMED - AKTYWATOR POD KREM DO TWARZY I POD OCZY - ESSENCE+

Z opisu wygląda, że jest to produkt cud, który dzięki zawartości składników aktywnych jest jednym z najlepszych kosmetyków odmładzających. Po użyciu aktywatora skóra staje się nawilżona, jędrna i elastyczna. Co ważne dla mnie produkt wyrównuje koloryt skóry. Dużo po nim oczekuje, zobaczymy czy mnie nie zawiedzie.

3. ONLYBIO - KREM-MUS POD OCZY ROZJAŚNIAJĄCY CIENIE - LIMONCELLO

Kosmetyki marki Only Bio zdążyły nas przyzwyczaić, że ich formuła zawiera głównie składniki naturalne. Krem- mus pielęgnuje, wzmacnia i ujędrnia skórę wokół oczu. Zawiera Witaminę C, która cieszy się obecnie dużą popularnością.

4. SORAYA - OWSIANY KREM DO TWARZY NA DZIEŃ - OAT THERAPY

Przyznam, że zaciekawił mnie ten produkt - jego skład oparty jest w 98% na składnikach naturalnych. Znajdziemy w nim m.in. wyciąg z owsa o właściwościach nawilżających oraz łagodzących, olej z owsa bogaty w kwasy omega-3 i omega-6 oraz nawilżającą betainę. 

5. EQUILIBRA ROSA - CZYSTA WODA RÓŻANA ORZEŹWIAJĄCA

Woda różana jest multiaktywnym tonikiem zawierającym w swoim składzie wodę z róży damasceńskiej. Kosmetyk przyjemnie pachnie, równoważy pH skóry i zapewnia jej świeżość i nawilżenie.

6. MATRIX - SPRAY PRZECIWDZIAŁAJĄCY ŁAMLIWOŚCI WŁOSÓW - INSTACURE

Ten produkt chyba został stworzony z myślą o moich włosach. Dzięki zawartości płynnych protein oraz prowitaminy B5 preparat redukuje łamliwość włosów poprzez uzupełnienie ubytków w strukturze włosa. Dzięki temu włosy stają się gładkie, miękkie, dobrze się układają oraz przestają się puszyć. Zobaczymy jak się spisze w akcji.

7. MOSQUITERUM - PLASTRY OCHRONNE

Plastry zawierają kompleks naturalnych olejków eterycznych, które pięknie pachną oraz tworzą zapachową barierę dla komarów. Sposób stosowania jest prosty i bezpieczny - wystarczy plaster przykleić na odzież lub przedmioty w pobliżu (dziecięce łóżeczko czy wózek). Szkoda tylko, że plastry pojawiły się w pudełku już po sezonie letnim, a ich termin niebawem się kończy. Niestety nie będę w stanie wykorzystać ich wszystkich, a szkoda. Fajnie gdyby następnym razem tego typu produkt pojawił się w boxie np. wiosną. 

8. SYLVECO - OLEJOWA WCIERKA DO SKÓRY GŁOWY

Lubię każdego rodzaju wcierki olejowe do włosów. Wiem, że jest to bardzo skuteczna forma dbania o włosy. Wcierka Sylveco powstała z myślą o osobach borykających się problemami skóry głowy. Oleje (rycynowy, laurowy, z kozieradki, musztardowy, z nasion czarnuszki) zawarte w składzie wcierki stymulują włosy do wzrostu, natomiast olejki eteryczne (pichtowy, miętowy i rozmarynowy) działają normalizująco na skórę głowy.

9. VIANEK - ODŻYWCZY ŻEL POD PRYSZNIC

Żel pod prysznic to kosmetyk, który zużywany jest w naszym domu w dość dużych ilościach, dlatego ucieszyła mnie jego obecność w boxie. Żel zawiera ekstrakt z miodunki, olej z pestek moreli czy rokitnika odżywia i nawilża skórę, a przy tym pachnie obłędnie - jest to zapach słodki i nieco miodowy.

10. ARTISHOQ - SZAMPON KREMOWA KĄPIEL DO WŁOSÓW WYMAGAJĄCYCH NAWILŻENIA

Szampon zawiera ekstrakt z karczocha, olej z nasion maku, kreatynę, witamine B5 i pentawityny, które silnie rewitalizują uszkodzenia struktury włosa. Stworzony został by zabezpieczyć końcówki przed rozdwajaniem, wzmocnić włosy i zredukować ich łamliwość. Z opisu wynika, że jest to szampon dla włosów takich jak moje.

11. EQUILIBRA - EXTRA ALOESOWY DERMO ŻEL Z KWASEM HIALURONOWYM

Żel aleosowy do pielęgnacji ciała i włosów dla całej rodziny, zawiera aż 97% czystego Aloe Vera. Sprawia, że skóra jest doskonale nawilżona, gładka i jędrna. Łagodzi podrażnienia oraz redukuje nieprzyjemne uczucie napięcia skóry. Lubię aloesowe produkty zwłaszcza latem kiedy skóra bywa podrażniona, jeśli ten przypadnie mi do gustu z pewnością kupię jego pełną wersję.

12. APIVITA - ŻEL DO MYCIA TWARZY I OKOLIC OCZU - BLACK DETOX

Lubię kosmetyki skutecznie oczyszczające skórę i często sięgam po te zawierające węgiel aktywny. Od razu mogę więc powiedzieć, że ten produkt się u mnie nie zmarnuje. Szkoda tylko, że w boxie znalazły się próbki, a nie pełnowymiarowy produkt. 

13. BIELENDA - PROBIOTYCZNY KREM MULTIFUNKCYJNY - REGENERUJĄCY - SMOOTHE CARE

Krem posiada ładną szatę graficzną, która rzuca się w oczy. Jest to produkt przeznaczony do pielęgnacji całego ciała, a w swoim składzie zawiera efektywne połączenie składników pielęgnujących - probiotyku oraz ekstraktu z banana i melona. Skłądniki te mają za zadanie nawilżać, odżywiać i wzmacniać skórę, a dzięki temu staje się ona gładka i pełna blasku. 

14. URIAGE - KOJĄCY KREM ODŻYWCZY POD OCZY

Markę Uriage znam doskonale. Przez lata stosowałam jej kosmetyki głównie dla cery trądzikowej. Chociaż trafiła mi się próbka kremu pod oczy to fajnie, bo ten którego aktualnie używam zbliża się ku końcowi i będzie okazja by sprawdzić coś nowego. Z opisu wynika, że krem jest delikatny i nadaje się do skóry atopowej.

15. DR IRENA ERIS - POMADKA NABŁYSZCZAJĄCA - BRIGHT LIPSTIC

Może to zabrzmi dziwnie, ale jestem kolekcjonerką szminek. Chociaż przeważnie nie używam ich na co dzień to lubię je gromadzić :) Dlatego cieszy mnie każda nowa sztuka. Tak jest i w tym wypadku. Szminka ma fajny, nie rzucający się w oczy kolor i nadaje ustom efekt mokrych, błyszczących ust. Dodatkowo nawilża i nadaje miękkość. Fajna do stosowania nawet na co dzień.


No i co powiecie na zawartość tego boxa? Jakieś kosmetyki szczególnie Was zainteresowały? Dla mnie ten bo-x (tak jak i jego poprzednicy) okazał się świetny i cała jego zawartość przypadła mi do gustu. Zabieram się więc za testowanie :)

OPALONA SKÓRA BEZ SŁOŃCA? TESTUJĘ  SO!FLOW BY VIS PLANTIS BRĄZUJĄCA PIANKA DO CIAŁA

10:20

OPALONA SKÓRA BEZ SŁOŃCA? TESTUJĘ SO!FLOW BY VIS PLANTIS BRĄZUJĄCA PIANKA DO CIAŁA

Zanim zostałam mamą, uwielbiałam długie kąpiele słoneczne - najlepiej czułam się, leżąc plackiem na słońcu. Potem pojawiły się dzieci i przeniosłam się w cień. To przełożyło się na moją opaleniznę, której praktycznie nie ma. Żeby nie straszyć, stosuję balsamy brązujące czy samoopalające. Jednak mają one zasadniczą wadę - specyficzny zapach. Kiedy w boxie Pure Beauty pojawiła się brązująca pianka So!Flow o zapachu mojego ulubionego kokosa i mango bardzo się ucieszyłam. 

vis plantis brązująca pianka


KILKA SŁÓW WSTĘPU OD PRODUCENTA


Pianka widocznie i szybko poprawia koloryt skóry, nadając jej zdrowo wyglądającą opaleniznę. Nie wysusza skóry, oraz nie pozostawia smug. Dzięki swojej formule jest produktem skutecznym i przyjemnym w stosowaniu. Pianka ma zapewniać efekt skóry "muśniętej słońcem". Jest to produkt przeznaczony dla każdego rodzaju skóry ciała i twarzy, co ważne również tej wrażliwej. Dzięki zawartości wyciągów z marchwi oraz orzecha włoskiego skóra zyskuje ładny brązowy kolor, zawarta w składzie gliceryna nadaje skórze gładkość, natomiast betaina cukrowa silnie nawilża oraz poprawia jej elastyczność. Aplikacje umila przyjemny zapach kokosa z mango. 

Jak już nie raz pisałam na blogu uwielbiam zapach kokosa oraz zapachy tropikalnych owoców np. mango. Dlatego połączenie obu tych zapachów w jednym kosmetyku bardzo mnie ucieszyło. Byłam mega ciekawa jak pianka pachnie i się sprawuje, więc w zasadzie poszła na pierwszy ogień kiedy tylko zobaczyłam ją w boxie Pure Beauty. Jeżeli chodzi o zapach to kokos jest tutaj raczej słabo wyczuwalny, a pierwsze skrzypce zdecydowanie gra zapach mango. Jest bardzo przyjemny, soczysty i wakacyjny. Dzięki niemu używanie pianki jest bardzo przyjemne. 

Co do opakowania to zaopatrzone jest w wygodną pompkę - bardzo lubię kosmetyki w opakowaniach z pompką. Dzięki temu z łatwością dozujemy odpowiednią ilość produktu i nie musimy wkładać palców do wnętrza jak w przypadku słoiczków. Pianka jest lekka, puszysta i z łatwością się rozprowadza. Rozprowadzanie jest zdecydowanie łatwiejsze niż w przypadku różnego rodzaju balsamów. Po rozprowadzeniu i wchłonięciu pianki na skórze pozostaje delikatny nietłusty film.  

Jeżeli chodzi o efekt muśnięcia słońcem to po pierwszym użyciu go raczej nie zobaczymy. Mam wrażenie, że pierwsza aplikacja nieco wyrównuje koloryt, ale nie powoduje przyciemnienia. Chociaż może zależeć to od karnacji - ja mam raczej ciemną i może dlatego nie zauważyłam dużej zmiany. Nie mniej jednak skóra nabiera blasku i wygląda lepiej niż przed aplikacją. Po drugiej aplikacji skóra już wygląda na opaloną. Kolor jest delikatny, i co ważne nie jest pomarańczowy, a raczej brązowo złoty. Poniżej możecie zobaczyć jak skóra wygląda po pierwszej aplikacji oraz przed aplikacją. 

Nic nie stoi na przeszkodzie by nakładać kolejne warstwy dla efektu opalenizny rodem z zagranicznych wakacji. Jeżeli wystarczy nam delikatny efekt piankę wystarczy stosować raz w tygodniu powiedziałabym przypominająco. W miarę upływu czasu skóra stanie się widocznie bardziej nawilżona, gładsza i pena blasku. Plusem jest dla mnie brak smug, łatwość aplikacji i przyjemny zapach. Na szczęście nie ma on nic wspólnego z typowym zapachem samoopalacza. Dla mnie to jeden z lepszych kosmetyków brązujących jaki miałam okazję sprawdzić. Jeżeli zastanawiacie się nad jego zakupem to myślę, że warto.

Używacie kosmetyków brązujących? Macie może swój ulubiony?


VIANEK łagodzący krem BB do cery podrażnionej - lekka alternatywa dla podkładu

10:41

VIANEK łagodzący krem BB do cery podrażnionej - lekka alternatywa dla podkładu

Jak wiecie jestem posiadaczką cery problematycznej i najchętniej ukryła bym jej niedoskonałości pod bardzo dobrze kryjącym podkładem. Jednak lubię kiedy moja skóra oddycha, nie jest obciążona, a przy tym jej koloryt jest przynajmniej wyrównany, dlatego na co dzień częściej sięgam po kremy BB. Podkłady zostawiam raczej na wielkie wyjścia. Ostatnio w boxie Pure Beauty - Enjoy The Sunshine znalazłam krem BB marki Vianek. 


Łagodzący krem BB jest lekkim i wielofunkcyjnym kosmetykiem do pielęgnacji twarzy na dzień. Zawiera filtry fizyczne chroniące skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Dzięki naturalnym pigmentom wyrównuje koloryt, koryguje niedoskonałości oraz rozświetla. Dzięki zawartości składników nawilżających i łagodzących, krem może być aplikowany samodzielnie lub może stanowić świetną bazę pod inne kosmetyki kolorowe. 

Krem zamknięty jest w wygodnej buteleczce z pompką. Na opakowaniu znajduje się grafika kojarząca się z marką Vianek. Kosmetyk w nowej wersji występuje w dwóch odcieniach: jasnym i ciemnym. Mi trafiła się wersja jasna o lekko beżowym kolorze. Fajnie, że producent pomyślał i w ofercie pojawiła się wersja w jasnym odcieniu, początkowo krem był tylko w wersji ciemnej. Krem ma kremową, ale lekką konsystencję. Dzięki lekkiej konsystencji wygodnie się aplikuje na twarz (ja nakładam go po prostu palcami). Po nałożeniu pozostawia na skórze film, który po chwili wchłania się, a kolor stapia z odcieniem skóry. Krem BB stapia się z cerą i staje wręcz nie widoczny. W ciągu dnia pozostaje niezmieniony, dając naturalny i świeży wygląd. Dzięki temu, że nie roluje się można zastosować go samodzielnie lub pod podkład. Krem będzie dobrą bazą pod makijaż.

Jeżeli chodzi o działanie to krem ładnie wyrównuje kolor i maskuje delikatne niedoskonałości. Jako kosmetyk na co dzień sprawdzi się świetnie u osób, które nie szukają mocnego krycia. W przypadku cery problematycznej podkład radzi sobie bardzo dobrze: nie zapycha, a skóra zyskuje blask oraz świeży wygląd. Jest to kosmetyk, który sprawdza się zarówno jako krem jak i lekki podkład, wyglądając na twarzy bardzo naturalnie. Krem jest bardzo trwały i utrzymuje się na twarzy prawie przez cały dzień. Dużym plusem kremu jest dla mnie fakt, że nawet w przypadku mojej problematycznej cery z powodzeniem mogę stosować go codziennie bez ryzyka zapchania porów czy powstania niedoskonałości. U mnie ten produkt sprawdził się bardzo dobrze.

Używacie kremów BB? Znacie krem marki Vianek?


Szukasz naturalnej, wybielającej pasty do zębów? Wypróbuj pastę Himalaya SPARKLY WHITE

03:55

Szukasz naturalnej, wybielającej pasty do zębów? Wypróbuj pastę Himalaya SPARKLY WHITE

Na pastę Himalaya trafiłam pierwszy raz wiele lat temu. Chyba nawet przewinęła się przez mój blog, a może pojawiło się chociaż jej zdjęcie w jakimś poście zakupowym. Dzisiaj chciałam napisać o niej nieco więcej, bo jest to dobra alternatywa dla tradycyjnych past do zębów. Akurat pojawiła się w boxie Pure Beauty, więc mam ku temu okazję. 

pasta himalaya

Ziołowa pasta Himalaya zgodnie z opisem producenta oparta jest na technologii enzymów roślinnych z papai oraz ananasa. Delikatnie usuwa przebarwienia, nie zawiera fluoru, zapobiega powstawaniu przebarwień oraz płytki nazębnej. Dodatkowo chroni przed krwawieniem oraz zapaleniem dziąseł. Zapewnia 12 godzinną ochronę oraz świeży oddech. Czyli robi to co dobra pasta robić powinna, ale czy na pewno jest to prawdą?

Himalaya Herbals, Wybielająca pasta do zębów Sparkly White - Lśniąca biel

Cena, opakowanie, skład, właściwości


Standardowo pastę kupuję w sklepach internetowych, ale akurat teraz znalazłam ją w boxie Pure Beauty Kosmetyczna WySPA. Jej cena wacha się w granicach 12-13 zł za tubkę o pojemności 75 ml. Na promocji kupimy ją za około 8 zł. Cena jest więc podobna jak w przypadku tradycyjnych past do zębów. 

Jeżeli chodzi o opakowanie tubka z pastą zamknięta jest w zielonym kartoniku. Opakowanie jest ładne i zawiera informacje o składzie i stosowaniu pasty. Chociaż opakowanie jest ładne, to jednak wolę pasty bez zbędnego opakowania. Myślę, że warto by marka wzięła to pod uwagę.

Skład może i nie jest jakiś idealny, ale naprawdę przyzwoity. Najważniejszą informacją jest to, że pasta nie zawiera fluoru. Dodatkowo w składzie znajdziemy ekstrakty roślinne i wyciągi ziołowe. Nie znajdziemy w nim natomiast parabenów czy chemicznych wybielaczy. Pasta zawiera m.in. bromelinę, papainę, olejek cynamonowy czy olejek goździkowy. Zawartość tych składników sprawia, że pasta posiada właściwości usuwające odświeżające, bakteriobójcze, antyseptyczne czy usuwające płytkę nazębną.

Sama pasta jest bardzo gęsta i biała. Jej konsystencja jest dużo bardziej zbita niż w zwykłej paście, dzięki temu pasta nie zlewa się ze szczoteczki. Pachnie bardzo delikatnie i przyjemnie, trochę miętowo, trochę ziołowo. Jeśli chodzi o smak to jest słodkawy, a zarazem miętowy. Dosyć ciekawy. 

Moim zdaniem

Niewątpliwie zaletą pasty jest brak fluoru w składzie. Tradycyjne pasty podczas mycia zębów bardzo się pienią. Powstała piana podrażnia bardzo moją jamę ustną, mam wrażenie, że jej działanie jest dla mnie za mocne. Jeszcze po myciu długo czuje pieczenie. Pasta Himalaya chociaż się pieni, to ta piana jest inna - bardziej kremowa i delikatna w działaniu. Muszę przyznać, że mimo swojej delikatności jest skuteczna i daje długotrwały efekt odświeżenia. Jeżeli chodzi o efekt wybielający, to jest to pasta usuwająca osady z zębów, dzięki czemu zęby są czyste i błyszczące. To wystarczy by uśmiech prezentował się ładnie i naturalnie. Moim zdaniem jest to pasta na którą warto zwrócić uwagę.


Znacie pasty Himalaya? Używacie ich?


MÓJ HIT MBEAUTY ODBUDOWUJĄCA MASKA-SERUM Z OLEJKIEM KOKOSOWYM I PROBIOTYKAMI NA TKANINIE

03:56

MÓJ HIT MBEAUTY ODBUDOWUJĄCA MASKA-SERUM Z OLEJKIEM KOKOSOWYM I PROBIOTYKAMI NA TKANINIE

Bardzo lubię maseczki, zwłaszcza typu peel-off lub na tkaninie. Po ich użyciu nie trzeba zmywać z twarzy pozostałości maseczki i skóra wygląda naprawdę świetnie. Dzisiaj chciałam pokazać Wam odbudowującą maskę MBeauty z olejkiem kokosowym i probiotykami. Maseczka była od dawna na mojej liście, więc ucieszyłam się kiedy znalazłam ją w boxie Pure Beauty Kosmetyczna WySPA o którym pisałam tutaj.


MBEAUTY ODBUDOWUJĄCA MASKA-SERUM Z OLEJKIEM KOKOSOWYM I PROBIOTYKAMI

Maska od MBeauty była pierwszym kosmetykiem, który przetestowałam z boxa. Widziałam, że miała dobre opinie, więc nie było na co czekać. Dodatkowo znalazłam ją na promocji w sklepie internetowym i pomyślałam, że jak będzie ok to od razu zrobię sobie zapas. Ostatecznie kupiłam kilka różnych maseczek :)

Wracając do maski to zapakowana jest ona standardowo w foliową saszetkę.  Opakowanie jest w przyjemnej dla oka kolorystyce z dużym kokosem na opakowaniu. Dzięki temu już z daleka wiemy, że mamy do czynienia z takim właśnie kosmetykiem. Wewnątrz znajduje się dobrze skrojona tkanina wykonana z Tencelu, który jest włóknem roślinnym w 100% biodegradowalnym. Tkanina nasączona została gęstym serum z olejkiem kokosowym z probiotykami. Serum wewnątrz jest sporo i aż kapie z maski podczas wyjmowania jej. Spokojnie wystarczy by nałożyć serum na szyję oraz dekolt, a i tak jeszcze zostanie. Niestety zapach nie powala, ale spodziewałam się tego - zapach kokosu jest raczej specyficzny. Na szczęście nie jest intensywny i praktycznie nie zwracałam na niego uwagi podczas noszenia maseczki.

MBEAUTY ODBUDOWUJĄCA MASKA-SERUM Z OLEJKIEM KOKOSOWYM I PROBIOTYKAMI

Płat maski jest duży, ale lekki dzięki temu dobrze przylega do twarzy i nie odkleja się w czasie noszenia. Jednak jeżeli będziemy aktywnie się poruszać to niektóre miejsca mogą wymagać poprawienia. Muszę przyznać, że koreańska marka MBeauty zaskoczyła mnie pozytywnie jak miękka i przylegająca jest ta maseczka. Co do serum to w składzie zawiera m.in. glicerynę, olej kokosowy, ekstrakt z zielonej herbaty, wodę z kwiatów róży czy wyciąg z szałwii lekarskiej. 

MBEAUTY ODBUDOWUJĄCA MASKA-SERUM Z OLEJKIEM KOKOSOWYM I PROBIOTYKAMI

Jako posiadaczka cery mieszanej, problematycznej ze skłonnością do niedoskonałości oceniam maskę świetnie. Trzymałam ją na twarzy przez 20 minut, potem wklepałam pozostałość serum. Skóra po użyciu maski była widocznie nawilżona, miękka i odżywiona. Jej stan się widocznie poprawił, jak by dostała energetycznego kopa. Co ważne maska nie obciążyła mojej skóry i nie pojawiło się po jej użyciu nic niepokojącego. U mnie maska się sprawdziła, więc od razu kupiłam zapas różnych wersji.

Używacie koreańskich maseczek? Jakie są wasze ulubione?

Cashmere fluid i baza wygładzająco-kryjąca 2w1 oraz baza wygładzająca - Polecam czy nie?

22:06

Cashmere fluid i baza wygładzająco-kryjąca 2w1 oraz baza wygładzająca - Polecam czy nie?

Życie nauczyło mnie, że dobry kosmetyk wcale nie musi być drogi. Na perełki można trafić w zasadzie w każdym przedziale cenowym. Czy baza wygładzająca i fluid/baza 2w1 marki Cashmere to właśnie takie perełki? Sprawdźmy.



Zdaniem producenta

Zgodnie z tym co twierdzi producent baza perfekcyjnie kryje niedoskonałości i delikatnie wyrównuje zmarszczki. Skóra staje się kaszmirowo gładka i idealnie miękka. Baza dobrze się rozprowadza, matuje skórę i przedłuża trwałość makijażu. Natomiast podkład 2w1 niweluje niedoskonałości, wyrównuje nierówności oraz podobnie jak baza nadaje kaszmirową gładkość. Dobrze kryje i ujednolica koloryt skóry nie tworząc przy tym efektu maski. Można by rzec kosmetyki idealne. Czy aby na pewno?

Opakowanie

Wizualnie oba produkty wyglądają identycznie. Zarówno baza jak i podkład 2w1 zapakowane są w przeźroczystą butelkę z metalicznym wykończeniem. Buteleczka natomiast umieszczona jest w pomarańczowym kartoniku z "okienkiem". 

Oba produkty dozuje się pompką, która działa płynnie i dozuje odpowiednią ilość produktu. Dodam jeszcze, że nie jest to zwykła pompka, tylko "airless" co oznacza, że wewnątrz opakowania znajduje się mały tłoczek, który przesuwa zwartość ku górze. Dzięki takiemu rozwiązaniu kosmetyk możemy wykorzystać do końca, a brak dostępu powietrza przedłuża trwałość kosmetyku. Na koniec pompkę można odkręcić i wydobyć to co jeszcze zostało wewnątrz. Fajnie gdyby firmy kosmetyczne rozważyły używanie takich opakowań na większą skalę. Nie jestem bowiem zwolenniczką opakowań typu słoiczek gdzie musimy włożyć palec aby wydobyć jego zawartość. 

CASHMERE SECRET - baza wygładzająca

Baza jest przeźroczysta, a jej zapach jest delikatny, przyjemny i prawie nie wyczuwalny. Konsystencja jest dosyć gęsta, ale kosmetyk dobrze się rozprowadza, a skóra po użyciu jest idealnie wygładzona. Jest aksamitna i aż miło się jej dotyka. Chyba nawet niemowlak nie ma takiej gładkiej skórki. Baza dobrze współpracuje z podkładami różnych marek. Co do stosowania to u mnie raczej okazjonalnie, kiedy chcę by makijaż wyglądał naprawdę dobrze. Nie znaczy to jednak, że nie zdarzają się dni kiedy używam jej codziennie. Przy mojej mieszanej i problematycznej cerze ze skłonnością do niedoskonałości takie odświętne stosowanie na szczęście nie pogorszyło stanu mojej skóry. Baza przy sporadycznym stosowaniu nie zapycha porów i nie powoduje powstawania niedoskonałości. Według mnie spełnia obietnice jakie daje nam producent i przy cenie ok. 30 zł są to naprawdę dobrze wydane pieniądze.


CASHMERE MAKE-UP BLUR MAXI COVER FLUID - baza wygładzająco- kryjąca

W przypadku podkładu 2w1 do dyspozycji mamy tylko 4 odcienie: 00 LIGHT IVORY, 01 IVORY,  02 NUDE, 03 BEIGE. Moim zdaniem to trochę mało jak na podkład i pewne nie każdy znajdzie coś dla siebie, jednak już jest lepiej. Odcienie poprzedniej wersji podkładu zaczynały się od Ivory i dużo osób narzekało, że nie ma odcienia odpowiedniego dla jasnej cery. Aktualnie mamy dostępny odcień Light Ivory, który jest odpowiedzią na potrzeby klientek.


Dla siebie wybrałam odcień 02 Nude i przyznam, że jest ciemniejszy niż myślałam. W okresie letnim myślę będzie ok, natomiast po za sezonem opalonej skóry (zimą) może być nieco ciężko. 

Podkład jest kremowy, nieco gęsty taki trochę mus, ale nie sprawia problemu z równomiernym rozprowadzeniem. Nie zauważyłam, żeby ściemniał na twarzy, a wręcz z czasem zbladł i dopasował się do skóry. Krycie ma bardzo dobre i przy moich problemach ze skórą maskuje co potrzeba. Daje satynowe wykończenie, takie pomiędzy mocnym matem, a rozświetleniem. Moja skóra zwłaszcza w strefie T po pewnym czasie zaczyna się świecić, więc konieczne jest przypudrowanie podkładu. Podkład nie jest ciężki i nie zapycha porów, nie podkreśla suchych skórek, które czasem się u mnie pojawiają. Aplikacja jest naprawdę przyjemna, bo podkład pachnie równie ładnie jak baza. Jest to jednak zapach intensywniejszy, ale mi osobiście w niczym to nie przeszkadza. Może nie jest to produkt idealny, ale myślę, że warto go przetestować zwłaszcza, że na promocji możemy go upolować już za 20 zł.

Podsumowanie

Czytając różne opinie w internecie na temat podkładu dochodzę do wniosku, że marka Cashmere wzięła je pod uwagę i poprawiła to co było do poprawienia. Wprowadzono bowiem odcień 00 Light Ivory w zamian za 04 Golden Beige, mam również wrażenie, że sam podkład jest lepszy niż jego poprzednia wersja. To się bardzo chwali. 

Jeżeli więc szukacie fajnej bazy lub podkładu 2w1 to myślę, że warto rozważyć zakup produktów Cashmere. 

Znacie kosmetyki tej marki? 


Nowość 2021: kosmetyki naturalne VeGaya w Kontigo. Recenzja: regenerujący krem do twarzy Mak i serum odżywczo-łagodzące do twarzy Ogórek.

02:10

Nowość 2021: kosmetyki naturalne VeGaya w Kontigo. Recenzja: regenerujący krem do twarzy Mak i serum odżywczo-łagodzące do twarzy Ogórek.

Dzisiaj chciałam przedstawić Wam nowa markę VeGaya. Jest to marka własna sklepu Kontigo powstała przy współpracy z firmą Mokosh Cosmetics, producentem naturalnych kosmetyków naturalnych, które z pewnością znacie. Jeśli więc należycie do fanów minimalistycznych i ekologicznych opakowań oraz prostych składów te kosmetyki na pewno warto znać.

VeGaya

VeGaya to wysokiej jakości kosmetyki naturalne do pielęgnacji twarzy i ciała. W ich składach znajdują się ekstrakty roślinne m.in. z pomidora, ogórka, winogrona, maku, róży, jabłka, melisy, nagietka czy kiełków pszenicy. Składniki te działają na ciało niezwykle korzystnie, zapewniają ujędrnienie, regeneracje czy nawilżenie. Substancje użyte w  recepturach pochodzą ze zrównoważonych, lokalnych upraw. Ich wysoka skuteczność została udowodniona w badaniach laboratoryjnych przeprowadzonych przez niezależne laboratorium. 



W ofercie kosmetyków VeGaya znajdziecie:

• nawilżająco-odżywczy krem do twarzy Jabłko,

• regenerujący krem do twarzy anti-pollution Mak,

• wygładzający krem do twarzy anti-aging Róża,

• odżywczo-łagodzące serum do twarzy Ogórek,

• nawilżający żel do mycia twarzy Jabłko,

• oczyszczający olejek do demakijażu anti-aging Mak,

• nawilżający balsam do ciała Winogrono,

• ujędrniający balsam do ciała Pomidor,

• nawilżająco-odżywczy tonik do twarzy Jabłko.

VeGaya


VeGaya
to produkty 
ekologiczne i wegańskie skierowane do świadomych konsumentów. Produkowane są w zakładach czerpiących energię ze źródeł odnawialnych. W kosmetykach nie ma takich składników, jak: SLS, PEG, parabeny, pochodne ropy naftowej czy mikroplastik. 

VeGaya


Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Mak,

Opis producenta: Mak chroni skórę przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych, odżywia, nawilża i widocznie poprawia jej kondycję. Krem wspomaga procesy naprawcze naskórka i sprawia, że cera wygląda zdrowo i promiennie.

Wyjątkowe składniki:

specjalny kompleks z soków jabłkowego i brzoskwiniowego oraz ekstraktów z żeń-szenia, pszenicy i jęczmienia - chroni przed zanieczyszczeniami środowiska,

ekstrakt z komórek macierzystych borówki brusznicy - chroni przed negatywnym wpływem promieniowania ekranowego oraz działa antyoksydacyjnie,

ekstrakt z maku - działa na skórę rewitalizująco,

ekstrakt z owsa - nawilża i łagodzi,

oleje winogronowy, słonecznikowy i z kiełków pszenicy - chronią i regenerują,

witamina E - neutralizuje wolne rodniki działając przeciwstarzeniowo.

Krem zamknięty jest w szklanym, ciemnym aptecznym słoiczku umieszczonym w kartonowym pudełeczku. Zarówno słoiczek jak i karton są ekologiczne. Swoim wyglądem bardzo przypominają opakowania marki Mokosh.

Krem ma delikatny, słodki i bardzo przyjemny zapach. Konsystencja jest treściwa, a zarazem lekka. Wchłanianie jest takie sobie, a po aplikacji na skórze pozostaje delikatny film.  

Mam skórę mieszaną skłonną do wszelkich niedoskonałości. Strefa "T" się przetłuszcza, natomiast pozostałe miejsca potrafią się bardzo przesuszać. Krem przy mojej cerze spisuje się bardzo dobrze. Suche miejsca są nawilżone, a tłuste nie przetłuszczają się bardziej. Mam wrażenie, że skóra podczas stosowania kremu odzyskała równowagę. Aby jednak nie przesadzić z nawilżaniem i nie pogorszyć stanu skóry krem stosuję na noc w formie maski. Rano po przebudzeniu skóra jest promienna, elastyczna i wypoczęta. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że suche miejsca zregenerowały się i już nie sprawiają problemów. 

VeGaya

Odżywczo-łagodzące serum do twarzy Ogórek

Opis producenta: serum zostało stworzone z drogocennych, olejów, w tym zimnotłoczonych, organicznych olejów: z pestek ogórka, z wiesiołka i z marchewki. Dzięki temu skutecznie nawilża i uelastycznia skórę twarzy. Produkt tworzy na skórze ochronną warstwę, działa antyoksydacyjnie i dba o prawidłowy poziom nawilżenia. Pozostawia skórę cudownie miękką i gładką.

Wyjątkowe składniki:

olej z ogórka - działa przeciwstarzeniowo, wygładzająco i wspomaga procesy regeneracji skóry

olej z pestek winogron o wysokiej zawartości kwasów omega-6 - odbudowuje płaszcz hydrolipidowy naskórka, uelastycznia skórę

olej z wiesiołka - działa łagodząco

olej z pestek malin - wspomaga walkę z wolnymi rodnikami

macerat z aloesu - działa kojąco i nawilżająco

Serum podobnie jak krem zapakowane jest w szklane, ekologiczne i minimalistyczne opakowanie. Ma przyjemną konsystencję oraz delikatny, lekko jak by ogórkowy zapach. Tradycyjnie serum dozuje się wygodną  szklaną pipetą. Wchłanianie jest takie sobie, ale w końcu to olejek a po aplikacji na skórze pozostaje delikatny film. 

Serum w dużej mierze oparte jest na olejach, idealnie sprawdzi się więc przy skórze potrzebującej dużej dawki nawilżenia. Chociaż moja cera jest mieszana to są miejsca gdzie bardzo się przesusza i tam serum w połączeniu z kremem spisało się świetnie. Serum stosowałam na zmianę z kremem w miejscach suchych tak by nadmiernie nie obciążyć tłustej strefy. Stosując serum byłam raczej ostrożna tak by nie przesadzić z nawilżaniem. Moja skóra po użyciu odżyła, stała się rozświetlona i świeża. 

VeGaya

Bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej firm, którym leży na sercu dobro środowiska i nas samych. Niestety jedynym minusem takich kosmetyków jest ich wysoka cena. Krem o pojemności 60 ml kosztuje 135,99  zł. Jednak warto to sobie przekalkulować czy nie warto wydać więcej za produkt wysokiej jakości. Produkty marki VeGaya kupić możecie tutaj.

Znacie markę VeGaya? Stosujecie kosmetyki naturalne? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.

Elfa Pharm O'HERBAL szampon i odżywka z tatarakiem - kosmetyki w wersji podróżnej, które przydają się nie tylko w podróży.

04:21

Elfa Pharm O'HERBAL szampon i odżywka z tatarakiem - kosmetyki w wersji podróżnej, które przydają się nie tylko w podróży.

Podczas zakupów internetowych oprócz ulubionych kosmetyków dodaję do koszyka te, których jeszcze nie znam, a wydają mi się ciekawe. Lubię testować nowości i podejrzewam, że większość kobiet ma dokładnie tak samo. Niestety kosmetyki mają to do siebie, że nie zawsze się u nas sprawdzają i wtedy często lądują w koszu. Jeśli więc jest możliwość to najpierw kupuję miniaturę lub sięgam po próbkę, a dopiero po sprawdzeniu sięgam po pełnowymiarowy produkt. Tak właśnie trafił do mnie szampon i odżywka Elfa Pharm O'Herbal z tatarakiem. Jeśli szukacie innych kosmetyków tej marki w wersji mini to widziałam, że jest ich naprawdę sporo - warto sprawdzić w sklepach internetowych.

Elfa Pharm O'HERBAL szampon i odżywka z tatarakiem

Moje włosy są dla mnie bardzo ważne i mam totalnego bzika na szamponach przyśpieszających ich wzrost oraz zapobiegających wypadaniu. Myślę, że 60% kosmetyków, które kupuje to właśnie szampony. Skuszona opisem szamponów i odżywek O'Herbal w zgodzie z własnym sumieniem, dbając o środowisko kupiłam wersję z tatarakiem. Szampon ani odżywka nie zawiera SLES, SLS, silikonów oraz sztucznych barwników. Zawierają natomiast ekstrakt z palmy sabalowej oraz witaminę PP. Opakowania natomiast nadają się do recyklingu.

Przyznam szczerze, że opakowania tych miniaturek bardziej mi się podobają niż opakowania pełnowymiarowych kosmetyków. Miniatury mają ładne zielone buteleczki zamykane na klik. Wielkość jest idealna by zabrać je ze sobą na wyjazd, a jeszcze lepsza by sprawdzić kosmetyk przez zakupem pełnej wersji. Po otrzymaniu przesyłki pełna optymizmu wzięłam się za testowanie. Po otwarciu szamponu niestety dobił mnie zapach. Zarówno szampon jak i odżywka pachną jak by skoszoną trawą, chociaż może to nie trawa tylko chwasty. O ile odżywka pachnie nieco mniej intensywnie, to szampon ma niezwykłą moc zapachu. Niewątpliwie zapach jest tu minusem i naprawdę cieszę się, że nie kupiłam pełnej wersji, bo musiałabym się z nią męczyć. Kłaść się z tym zapachem spać i czuć go przez całą noc... Nie jest to może jakiś najgorszy zapach, ale jak już mam wybór to wolę kosmetyki które w ogóle nie pachną. 

Szampon jest przeźroczysty i ma jak by żelową konsystencję, która jest idealna. Nic nie spływa, dobrze się rozprowadza i pieni. Na szczęście równie dobrze się wypłukuje, nie podrażnia i przy krótkotrwałym stosowaniu nie powoduje powstawania łupieżu. Czuć, że włosy są po umyciu dobrze oczyszczone, ale niestety są szorstkie, matowe i ciężko je rozczesać. Już dawno nie spotkałam tak mocnego działania w szamponie. Wydaje mi się, że coś tu trzeba trochę poprawić, bo nawet moje przetłuszczające się włosy są przesuszone po użyciu i sztywne jak druty.

Elfa Pharm O'HERBAL szampon i odżywka z tatarakiem

Odżywka jest biała i bardzo gęsta. Tak gęsta, że wydobycie jej z tego plastikowego i jednak twardego opakowania prawie graniczy z cudem. Już teraz wiem dlaczego pełnowymiarowa wersja ma słoiczek i trzeba ją wyciągać palcami. Jest tak gęsta, że naprawdę nic nie spływa, dlatego ja po nałożeniu ją na włosy przeczesuje je grzebieniem w celu dobrego rozprowadzenia. Na szczęście odżywka naprawia to co zepsuł szampon i włosy stają się gładkie i można je spokojnie rozczesać. Włosy nie są obciążone, ale trzeba uważać bo można przesadzić. No i niestety ten specyficzny zapach utrzymuje się na włosach. 

Elfa Pharm O'HERBAL szampon i odżywka z tatarakiem

Jeśli chodzi o składy to przyzwyczaiłam się, że nie ma co oczekiwać cudów. Oba produkty zawierają konserwanty, oraz alkohol denaturowany, który na dłuższą metę nie jest tolerowany przez moją skórę głowy oraz włosy. Jak sporadycznie używam takich kosmetyków to w zasadzie nic się nie dzieje, jednak przy częstszym używaniu pojawia się łupież i swędzenie skóry głowy. Przy tak krótkim stosowaniu niestety nie jestem w stanie stwierdzić czy szampon wzmacnia włosy i przyśpiesza ich wzrost. Na pewno nic złego się z nimi nie stało w tym czasie.

Co do tego zestawu mam mieszane uczucia. Szampon dobrze oczyszcza, ale już dawno moje włosy po umyciu nie były tak sztywne. Odżywka działa, ale można z nią przesadzić i zamiast świeżych włosów mamy gorszy efekt niż przed myciem. Do tego zapach, który nie powala. Myślę, że ten zestaw już więcej u mnie nie zagości. Natomiast chętnie zdecyduje się kupić przed wyjazdem miniaturki Vis Plantis – 01.Basil Element Szamponu wzmacniającego przeciw wypadaniu włosów, którego zakup okazał się trafiony.

Używacie kosmetyków do włosów z tatarakiem? Znacie te kosmetyki? 


Mixa Hyalurogel, Krem intensywnie nawilżający dla skóry wrażliwej, normalnej i odwodnionej - działa czy może jednak nie?

06:41

Mixa Hyalurogel, Krem intensywnie nawilżający dla skóry wrażliwej, normalnej i odwodnionej - działa czy może jednak nie?

Mam skórę mieszaną ze skłonnością do niedoskonałości. Przez większość życia zapominałam więc o odpowiednim nawilżeniu skóry, skupiając się na walce z wypryskami czy przebarwieniami.  Jednak od kilku lat zmieniło się to zdecydowanie i teraz sięgam głównie po kosmetyki nawilżające. Stało się tak w momencie kiedy na mojej skórze zaczęły być widoczne suche skórki, a makijaż przestał wyglądać dobrze. Jednym z kremów, które ostatnio stosowałam jest Mixa Hyalurogel, Krem intensywnie nawilżający dla skóry wrażliwej, normalnej i odwodnionej.

Mixa Hyalurogel, Krem intensywnie nawilżający dla skóry wrażliwej, normalnej i odwodnionej - działa czy może jednak nie?

Marka Mixa kojarzy mi się głównie z kosmetykami myjącymi dla dzieci. Moje chłopaki mają AZS i przewinęły się u nas kosmetyki właśnie tej marki. Jej cechą charakterystyczną są białe lub przeźroczyste opakowania z łososiowym logo, których kształt jest taki sam dla danego rodzaju produktu. Taki minimalistyczny design sprawia, że wyglądają jak profesjonalne kosmetyki apteczne. 

Nasz krem otrzymujemy zapakowany w biały kartonik, wewnątrz, którego znajduje się szklany słoiczek o pojemności 50 ml. Szkło jest solidne, przeźroczyste i biały krem naprawdę dobrze w nim wygląda. Zamknięcie to tradycyjna plastikowa zakrętka. Będąc przy opakowaniu znowu sobie ponarzekam, że dlaczego słoiczek, a nie pompka... Konsystencja kremu jest na tyle lekka i rzadka, że spokojnie można było użyć opakowania z pompką zamiast umieszczać krem w słoiczku. Niestety tak już jest, że większość kremów zapakowana jest w słoiczek. Jak wspomniałam krem ma lekką jak by żelowo - kremową konsystencję, która jest bardzo przyjemna i szybko się wchłania. Na skórze po nałożeniu pozostaje lekka warstwa ochronna, który dodaje skórze blasku. Nie jest ona klejąca, ale raczej aksamitna, nadaje się pod makijaż, ponieważ nie "roluje" się. Na szczęście krem nawet przy mojej problematycznej skórze nie zapchał porów, nie spowodował nadmiernego przetłuszczenia czy powstania nowych niedoskonałości. 


Mixa Hyalurogel, Krem intensywnie nawilżający dla skóry wrażliwej, normalnej i odwodnionej - działa czy może jednak nie?

Zapach jest delikatny, taki "kremowy", ale jak by z nutką świeżości. Jak dla mnie jest nieco zbyt intensywny. Po aplikacji utrzymuje się przez chwilę, potem jest zupełnie niewyczuwalny. Bardzo nie lubię kiedy kosmetyki do twarzy intensywnie pachną, jest to dla mnie męczące. Zdecydowanie wolę te, które są ledwo wyczuwalne. Wydajność kremu zależy tak naprawdę od nas i tego ile produktu nakładamy na twarz. Stosując krem na dzień nakładam cienką warstwę, jednak czasem nakładam go na noc i wtedy już sobie nie żałuję, a to co mi ewentualnie zbywa wklepuję w dłonie. Przy takim stosowaniu krem wystarczył mi na miesiąc. Przy jego aktualnej cenie ok. 20 zł można sobie na to pozwolić.

Podsumowując krem sprawił, że moje suche skórki zniknęły, a wiotczejąca, szara skóra nabrała blasku. Napięcie, swędzenie ustąpiło i spokojnie mogę powiedzieć, że ten krem działa jak kompres dla przesuszonej skóry. Powiedziałabym nawet, że ma działanie lekko chłodzące. Myślę, że idealnie sprawdzi się latem. Krem nie zapycha nawet problematycznej cery, nie alergizuje, nie powoduje zaczerwienienia, swędzenia. Bardzo fajny krem za nieduże pieniądze.

Znacie ten krem? Jakie jest Wasze zdanie o nim?

 




Naturalne mydła do rąk dla dzieci Yope - ulubione kosmetyki mojego przedszkolaka

00:52

Naturalne mydła do rąk dla dzieci Yope - ulubione kosmetyki mojego przedszkolaka

Kosmetyki naturalne stały się ostatnio bardzo modne. Coraz więcej z nas czyta składy i wybiera te przyjaźniejsze. Jedną z marek kosmetycznych, której kosmetyki mają przyjemne składy jest firma Yope. Dzisiaj chciałam pokazać Wam jej urocze mydła dla dzieci. 

mydła dla dzieci yope

Jeszcze do niedawna miałam duży problem, by mój młodszy syn mył ręce. Kupiłam więc zapas mydła Yope, którego kiedyś używał starszy syn. Nie mogłam się zdecydować jakie wybrać, więc od razu kupiłam 4 warianty. Opowiedziałam historyjkę, że na rękach jest brudno i żyją tam straszne bakterie, a mydła to tacy super bohaterowie. No i pomogło, ale myślę, że to bardziej zasługa szaty graficznej niż mojego opowiadania. Jeśli też miewasz problem ze swoim przedszkolakiem to może warto kupić takie śmieszne mydełka? 

Opakowania tradycyjnych mydeł są czarne, natomiast wersji antybakteryjnej miętowe. Jeśli jednak ktoś woli inny kolor to są jeszcze liliowe. Na szczycie opakowania znajdują się uszy, na przodzie są natomiast kolorowe grafiki ze zwierzakami- stworkami. Moje chłopaki są fanami stworka z wersji kokosowej i on z pewnością zagości u nas na stałe. Mydło aplikuje się za pomocą pompki, która jest większa niż taka standardowa. Działa ona płynnie, nie zacina się i aplikuje odpowiednią ilość mydła. Dzięki temu dzieci (nawet te małe) nie mają problemów by obsłużyć się same. Konsystencja to płynny żel, przeźroczysty o lekko żółtawym zabarwieniu. Zapachy są  przyjemne, ale nie każdemu mogą się spodobać. Nie są to typowe drogeryjne zapachy tylko raczej bardziej naturalne, a dłonie po umyciu przyjemnie pachną. Mydełka prawie w ogóle się nie pienią, ale jeśli używacie naturalnych kosmetyków to wiecie, że one tak mają. Najważniejsze, że dobrze oczyszczają nie wysuszając przy tym dłoni. Skóra dzieci jest dużo bardziej wrażliwa niż nasza, więc powinniśmy sięgać po właśnie takie kosmetyki. Mydła wystarcza na długo, ponieważ jego pojemność to aż 400 ml.

Jeżeli chodzi o skład to mydła nie zawierają parabenów, sles, peg, sls, edta, i barwników. Wszystkie w 94% zrobione są ze składników pochodzenia naturalnego i o niskim stopniu przetworzenia. Jako konserwantów użyto benzoesanu sodu oraz sorbinianu potasu, są to substancje używane w żywności, które są bardzo dobrze przebadane. Nie są testowane na zwierzętach, a opakowania nadają się do recyklingu. Jednak są tak ładne i naprawdę trwałe, że można ich używać dłużej uzupełniając tylko ich zawartość. 

mydła dla dzieci yope

Tak jak już wspomniałam wersja kokosowo - miętowa w czarnym opakowaniu jest naszym hitem. Ten stworek jest po prostu zabawny i wygląda jak by właśnie mówił: "Hej Ty, tak Ty - uważaj! Zaraz Cię załatwię!". W składzie zawiera glicerynę oraz kojący żel z aloesu i wyciąg z kokosa. Pachnie przyjemnie, słodko i orzeźwiająco, nieco egzotycznie. 

mydła dla dzieci yope

Mydło antybakteryjne to wersja ananas i kokos, dla odróżnienia ma miętowe opakowanie, a jej zapach jest najbardziej tropikalny ze wszystkich. 

mydła dla dzieci yope

Mydło jaśminowe zawiera natomiast ekstrakt z kwiatów jaśminu, który działa regenerująco i przeciwzapalnie na skórę oraz żel z aloesu, który skutecznie łagodzi podrażnienia i wspaniale nawilża. Pachnie jak przystało na jaśmin słodkimi kwiatami. Myślę, że to najładniejsza wersja zapachowa spośród mydeł Yope.

mydła dla dzieci yope

Zostało nam jeszcze mydło nagietkowe. Już sama nazwa nagietek przywołuje u mnie wspomnienie dzieciństwa i nagietki rosnące wszędzie. Osobiście nie lubię tych kwiatów, więc i to mydło mi nie podeszło. Zawiera ekstrakt z kwiatów nagietka, który pobudza proces regeneracji naskórka, przyspiesza gojenie się ran i podrażnień. Oprócz niego zawiera żel z aloesu, który łagodzi i dodatkowo doskonale nawilża. 

mydła dla dzieci yope

Jeśli zastanawiacie się jaką wersję wybrać to w zasadzie mydła różnią się wyglądem opakowania i nieco zapachem. Skład, konsystencja i działanie u wszystkich wygląda tak samo. Myślę, że najlepiej zapytać swojego dzieciaczka, które najbardziej mu się podoba. Nie wiem jak to u Was wygląda, ale dla moich dzieci najważniejsze jest opakowanie, środek już nie jest taki ważny. 

Używacie mydeł Yope? A może macie swoją ulubioną wersję tego mydła? 





Chloé Signature Absolu De Parfum zestaw prezentowy dostępny w Douglas - czy warto wydać na niego 400 zł?

06:27

Chloé Signature Absolu De Parfum zestaw prezentowy dostępny w Douglas - czy warto wydać na niego 400 zł?

Od czasu do czasu lubię zaszaleć i kupić sobie coś luksusowego. Jako, że niebawem będę mieć urodziny to sprawiłam sobie prezent w postaci perfum Chloé. W Douglas znalazłam zestaw prezentowy z próbkami i śliczną kosmetyczką. Jego cena standardowa to 405 zł. Dużo, ale naprawdę warto!

Chloé Signature Absolu De Parfum

Jak każda kobieta uwielbiam perfumy, a jeszcze bardziej ich piękne flakoniki. Najlepiej jak piękny zapach jest równie pięknie zapakowany, niestety nie zawsze tak jest. Czasem opakowanie bardzo mi się podoba, ale już jego zawartość nie trafia w moje gusta. W zeszłym roku kiedy przechodziłam koronawirusa straciłam węch na bardzo długo, to było dziwne uczucie i cieszę się, że już wróciło wszystko do normy. Takie życie bez zapachów jest nie tyle uciążliwe co wręcz niebezpieczne, nie poczujemy bowiem ulatniającego się gazu czy dymu z pożaru.


Chloé Signature Absolu de Parfum to wyjątkowa intensywna i jeszcze bardziej nietuzinkowa wersja. Róża damasceńska, obecna w oryginalnej kompozycji, została wzbogacona esencją z róży stulistnej z Grasse. Wanilia i paczula nadają charakteru całej kompozycji. Na stronie Douglas znajdziemy zestaw prezentowy składający się z perfum Chloé Signature Absolu de Parfum o pojemności 50 ml,  kosmetyczki oraz 4 próbek, w tym miniatury Chloé NOMADE o pojemności 5ml. Całość zapakowana jest w eleganckie pudełko sygnowane przez Douglas. 



Znakiem rozpoznawczym większości zapachów Chloe jest kanciasty flakonik z plisami inspirowany rękawami bluzki tejże marki.  Flakon posiada posrebrzaną metalowa płytkę zdobioną ręcznie wiązaną rypsową szarfą w kolorze odpowiednim dla danego zapachu. Wersja Absolu de Parfum dla odróżnienia posiada złote wykończenie, to wyjątkowa wersja, którą marka celebruje 10 rocznicę powstania linii. 


Przyznam szczerze, że kupując przez internet w dużej mierze kupuje oczami. W tym wypadku również tak było. Zobaczyłam złoty flakonik na stronie i zakochałam się. Jak przyjechał okazało się, że podoba mi się jeszcze bardziej. Perfumy zapakowane są w elegancki kartonik ozdobiony logo firmy. Flakon wewnątrz pudełeczka ułożony jest na plastikowej podstawce, która wykończona jest miękkim jak by welurowym materiałem, co dodatkowo podkreśla ich wyjątkowość. Sam flakon jest wykonany ze żłobionego szkła, na którym znajduje się przewiązana złotą szarfą metalowa blaszka z logiem Chloe. Całość prezentuje się bardzo elegancko i wygląda świetnie zwłaszcza na toaletce. 

Chloe Signature to kompozycja drzewno - kwiatowa, wielowymiarowa, a jej intensywność utrzymuje się przez długi czas. Zapach jest elegancki, intensywny i wyrafinowany.  Chociaż nie przepadam za takimi kompozycjami to w tej się zakochałam. Zapach jest wyjątkowo intensywny i oryginalny, ale przy tym nie jest ciężki i mdły. Zdecydowanie jest to zapach kobiety sukcesu, która wie czego chce od życia. Dzięki swej wyjątkowości nadaje się zarówno do stosowania na co dzień, jak i na wieczór. Już niewielka ilość jest doskonale wyczuwalną i to przez długi czas. Ja lubię psikać perfumami ubrania, przez co mam wrażenie, że zapach jest ze mną przez cały dzień. Jeśli szukacie wyjątkowego zapachu to polecam sprawdzić ten.


Znacie ten zapach? Co o nim sądzicie?