Zmieniając siebie, możemy pomóc też innym...

11:20

Zmieniając siebie, możemy pomóc też innym...

    Witajcie! Historia, którą Wam dzisiaj opowiem ciągnie się za mną od połowy tego roku. Wszystko zaczęło się podczas porządków. Porządków w stylu "Perfekcyjna Pani Domu" - przeglądamy to co mamy i wyrzucamy co się da. Właśnie wtedy trafiłam na ulotkę "samobadanie piersi". Dało mi to dużo do myślenia, dodatkowo dużo się teraz słyszy jakie to ważne, żeby się badać. Moja pierwsza myśl: "co mi szkodzi sprawdzę, przecież i tak nic nie znajdę". Myliłam się. Znalazłam guzek. Najpierw nie chciałam uwierzyć, więc sprawdzałam i sprawdzałam czy on rzeczywiście tam jest, czy może przypadkiem się pomyliłam. Później ogranął mnie strach, że to już koniec, że jest źle, że co teraz będzie przecież mam dopiero 27 lat i całe życie przed sobą. Długo zajęło mi zbieranie się w sobie i pójście na USG. Kiedy już tam dotarłam moje obawy się potwierdziły, guzek jest. Kolejnym etapem była wizyta w "pradni chorób sutka" wszystko fajnie jeśli mamy 50+ wtedy można powiedzieć przyjmują nas z mety. W innym wypadku musimy czekać. Później wizyty, biopsja i wycięcie "obiektu". Na korytarzach masa ludzi w różnym wieku. Głównie kobiety od ok.18 do pewnie 70 lat. W moim wypadku wszystko zakończyło się dobrze, niestety nie zawsze tak się to kończy. Dlatego pamiętajcie o badaniach, by zdążyć wyprzedzić najgorsze!

    Dużo myślałam w ostatnim czasie. Chciałam zrobić coś zarówno dla siebie jak i dla innych. Tak zrodził się pomysł by ściąć włosy i oddać je na perukę dla osób po chemioterapii. Cała akcja nazywa się "Daj Włos" organizowana jest przez Fundację Rak'n'Roll Wygraj Życie. Szczegóły tutaj.

Decyzja nie była łatwa, ale udało się. Oto i moje skromne 35 cm:

Zdjęcia szału nie zrobią, bo jakoś sama sobie nie umiem ich robić, ale myślę, że da się przeżyć. Oto i nowa ja: 


Przypominam Wam jeszcze o trwającym konkursie! Tutaj
VIS PLANTIS żel i płyn micelarny godny polecenia?

14:48

VIS PLANTIS żel i płyn micelarny godny polecenia?

Witajcie w ten szary, ponury i wietrzny dzień.  Pewnie większość z Was już czuje klimat świąt: jedni sprzątają, inni kupują ozdoby, a jeszcze inni co nie co już pieką. Ja ostatnio miałam w domu istny szpital. Zaczęło się od choroby mojego przedszkolaka, a później choroba przeniosło się na mnie. Na szczęście oboje od jutra wracamy do pracy i do przedszkola. Nie o tym jednak będzie dzisiejszy post, a o wielkiej walce która odbywa się codziennie w mojej łazience…

W ramach współpracy  otrzymałam od Elfa Pharm płyn i żel micelarny Vis Plantis. Od razu jak otrzymałam kosmetyki ucieszyłam się bardzo, bo po pierwsze lubię kosmetyki tej marki, po drugie uwielbiam płyny micelarne, a po trzecie mam możliwość przetestowania żelu micelarnego, którego jeszcze nie miałam okazji sprawdzić. Vis Plantis to „kosmetyki pełne natury”, jest to nowa marka kosmetyczna czerpiąca natchnienie na natury.


Płyn micelarny, który otrzymałam zawiera w składzie aloes + pantenol, natomiast żel zawiera bławatek + pantenol. Już na pierwszy rzut oka widać różnicę między kosmetykami. Nie chodzi tu tylko o opakowanie, ale głównie o konsystencje - bardzo podobają się te magiczne pęcherzyki w żelu.




Oba produkty są delikatne i praktycznie bezzapachowe. Oba tak samo łatwe w użyciu - po prostu nakładasz na wacik i przecierasz. Pierwszy raz jak użyłam żelu to nałożyłam go tak dużo, że oko prawie mi zalało, jakie było przy tym moje zdziwienie, że nic nie piecze i nie podrażnia. Podobnie jest w przypadku płynu. Wydajniejszy wydaje się być żel, ale w przypadku płynu wacik nasączony jest z obu stron, więc mamy "większe pole do popisu". Oba produkty są tak podobne, że ciężko powiedzieć, czy któryś z nich jest "lepszy", ja za swojego faworyta wybrałam płyn, ale tylko ze względu na przyzwyczajenie. Na pewno mogę Wam polecić oba produkty, bo zdobyły moje serce i z tego co widziałam w "internetach" dziewczyny tak jak ja mają poztywne zdanie o obu kosmetykach. Oto kolejny przykład, że tanie też znaczy dobre.


Macie? Znacie? Używacie? Też się u Was sprawdziły?
PODKŁAD L’OREAL TRUE MATCH – NOWA WERSJA

01:40

PODKŁAD L’OREAL TRUE MATCH – NOWA WERSJA

Jakiś czas temu otrzymałam do sprawdzenia nowy podkład L'Oreal True Match. Podkład już stał się kultowy i jest uwielbiany przez wiele z nas - myślę, że się ze mną zgodzicie. Pojawił się on w ostatnim czasie na wielu blogach i jest przez wiele osób polecany. Czy rzeczywiście jest taki niezwykły? Czy różni się czymś od innych podkładów? Te i inne szczegóły pozwoliłam sobie sprawdzić. Zapraszam na podsumowanie.


Podkład wielokrotnie kusił mnie podczas zakupów, nigdy jednak nie miałam okazji poznać się z nim bliżej. Z racji przetłuszczającej się cery z problemami wybierałam podkłady dość ciężkie, matujące a ten do nich nie zależał. Przynajmniej nie w tamtym okresie. Teraz moja cera nieco się uspokoiła, więc mogę z powodzeniem sięgnąć po coś lżejszego, dlatego ucieszyłam się kiedy trafił w moje ręce nowy podkład L'Oreal. Jego formuła została poprawiona i naprawdę zasługuje na pochwałę!




Podkład z pewnością nie jest przeznaczony do cery mieszanej i tłustej, kiedy chcemy ukryć co nie co. Według producenta jest to podkład "idealnie dopasowujący się do koloru i struktury skóry. Zawiera mineralne pigmenty. Idealnie dopasowuje się do odcienia i tonacji skóry. Kremowa konsystencja bardzo łatwo się rozprowadza dla idealnego krycia bez efektu maski". Według mnie jest to podkład uniwersalny, który nie zadowoli tylko bardzo wymagających użytkowniczek szukających podkładów mających wszystko w jednym. 


Podkład rozprowadza się bez zarzutu, nie jest zbyt lejący ani zbyt suchy. Nie podkreśla suchych skórek/zmarszczek i ma odpowiednie krycie. Chociaż zdarzają mi się dni, kiedy chce ukryć więcej, wtedy sięgam po podkłady typowo matujące... True Match stapia się z cerą, nie tworzy maski i daje ok.4 godziny idealnego matu. Później trzeba tylko lekko przypudrować nosek i można dalej pracować. 



Używam odcienia 3.R/3.C Beige Rose (ten pośrodku) i jestem bardzo zadowolona. Podkład wygląda naturalnie i estetycznie. Skóra nabiera blasku i promienieje, dlatego lubię używać go na co dzień. Na specjalne okazje mam niezawodne podkłady Clinique Even Better oraz Revlon Colorstay, które mają lepsze krycie, oraz matują na dłużej. Pozostałe dwa odcienie - jeden za jasny, drugi za ciemny oddałam w dobre ręce, które tak jak ja są z niego bardzo zadowolone. Plusem jest również opakowanie z pompką, które zapewnia komfort i higienę. 

Podsumowując: Jeśli szukasz lekkiego podkładu na co dzień, który będzie "dobrze leżał" to polecam True Match od L'Oreal! 
Jesienna paletka NYX Bronze Smokey Look Kit

00:15

Jesienna paletka NYX Bronze Smokey Look Kit

Witajcie! Za oknem mamy piękną jesień - no przynajmniej w godzinach południowych, kiedy świeci słoneczko wtedy jest naprawdę bardzo przyjemnie. Jesień to przede wszystkim kombinacja różnych odcieni brązu, dokładnie tak samo jak w przypadku paletki NYX, którą chciałam Wam dzisiaj przedstawić.

Paletka towarzyszy mi już dłuższy czas, nie zawsze jednak nasze relacje były ciepłe i przyjacielskie. Początkowo nie mogłam się z nią zaprzyjaźnić, jednak kiedy poznałam ją bliżej stała się moją podstawową paletką na co dzień - zwłaszcza jesienią. 


Cena: ok. 39,90 zł
Dostępność: Salon NYX, sklepy internetowe

Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że paletka ma niewielkie rozmiary, ma to swoje wady i zalety. Na pewno sprawdzi się jako paletka podróżna, ponieważ zmieści się spokojnie w kosmetyczce, a w środku ma lusterko, aż 9 cieni i 2 błyszczyki do tego dwa aplikatory. Jedyny minus, który mi akurat nie przeszkadza to rozmiar cieni - są to naprawdę malutkie kwadraciki.

Cienie w paletce różnią się między sobą. Pierwszy górny rządek to cienie matowe, lekko suchawe. Najmniej napigmentowane ze wszystkich. Mamy wśród nich ciepły, lekko miedziany beż, lekką brzoskwinkę i podobny do pierwszego rdzawy beż. 

Środkowy rządek jest najciekawszy, cienie są lepiej  napigmentowane niż pozostałe, są bardziej kremowe, dobrze się nakładają i rozcierają. Są błyszczące, perłowe i bardzo ładne. Mamy tutaj miedziany, jasny złotawy beż i lekko różowawy beż. 

Trzeci rządek to cienie raczej suche średnio napigmentowane z dodatkiem drobnego brokatu. Na szczęście nie jest go dużo i nie wyglądamy śmiesznie świecąc się. Tu mamy chłodnawy, ciemny brąz, ciepły brąz i kolejny rudy.

 Swatche są ułożone dokładnie tak jak cienie w paletce.



Paletka spełnia swoją funkcję jak należy, cieni jest dużo, a paletka jest mała. Wiadomo nie wszystkich da się zadowolić, komuś nie będą odpowiadać kolory innym rozmiary. Lubię ją za ten wybór brązów, które są moimi ulubionymi, cienie są wystarczająco trwałe wiec dlaczego miałabym być niezadowolona?!. Paletka jest mini, więc spokojnie mogę zabrać ją ze sobą wystarczy włożyć ją do torebki. 

A Wy macie może którąś paletkę z tej serii? Jak Wam się podobają?


Bahama Breeze czyli egzotyczna plaża jesienią...

12:22

Bahama Breeze czyli egzotyczna plaża jesienią...

Dziś niedziela, za oknem zrobiło się szaro, ponuro i dość zimno. Idealna pora by zapalić wosk, najlepiej w turkusowym kolorze, który zachęca nie tylko kolorem ale i nazwą. Całe szczęście swoje zapasy poczyniłam jakiś czas temu i teraz znajduję same kuszące zapachy.


Z pewnością jest to jeden z tych wosków, który zachęca nie tylko nazwą ale i kolorystyką, która zdecydowanie przywołuje wakacyjne wspomnienia. Jak pewnie większość z Was kupuję swoje woski przez internet kierując się opinią innych oraz tym czy dany wosk wpadnie mi w oko. 

Wosk o nazwie Bahama Breeze to połączenie trzech dość intensywnych zapachów owocowych, a konkretnie mango, ananasa i grejpfruta. Wszystkie trzy aromaty są wyczuwalne dość wyraźnie, nie ma zapachu dominującego. Jeśli lubicie soczystego grejpfruta, słodkiego ananasa i przepyszne mango to ten wosk z pewnością Wam przypadnie do gustu. Zapach jest na tyle intensywny, mocny i słodki, że palę go w przerwach, by nie zakręciło mi się w głowie od tych słodkości. 

Wosk będzie idealny na letnie wieczory, ale również jesienią kiedy chcemy poczuć nieco orzeźwienia zupełnie jak na egzotycznej plaży z wypasionym drinkiem w ręce. Polubią go z pewnością osoby, które lubią intensywne słodkie zapachy z lekkimi nutkami cytrusów. Jeśli należycie do tych osób, to z pewnością ten zapach powinien znaleźć się u Was.

A Wy co teraz palicie? Znacie ten zapach?


WSPÓŁPRACA: HAPPINESS BOUTIQUE

04:50

WSPÓŁPRACA: HAPPINESS BOUTIQUE

Witajcie! Zdradzę Wam dzisiaj pewną tajemnicę. Chociaż pewnie Ci co śledzą mojego facebook'a mieli małe podpowiedzi co w trawie piszczy. Nawiązałam bowiem współpracę ze sklepem internetowym Happiness Boutique. W ramach niej otrzymałam naszyjnik, który po prostu skradł moje serce - przyznam szczerze, że na stronie znalazłam więcej cudowności, ale ten jest moim zdecydowanym faworytem! 


Naszyjnik dotarł do mnie zapakowany w woreczek i pudełko do którego dołączony był mały liścik. Cała oprawa sprawia, że czujemy się naprawdę wyjątkowo, doliczając do tego jakość wykonania otrzymujemy to co najlepsze. Naszyjnik taki jak mój naszyjnik możecie kupić TU


Happiness Boutique to sklep z indywidualnym podejściem do klienta, darmową wysyłką, korzystnym pakietem lojalnościowym i giveaway co drugi miesiąc.  Bogaty asortyment sprawia, że każdy z nas znajdzie tutaj coś dla siebie. Ja już mam kilka drobiazgów na oku :)








Pierwszy raz założyłam naszyjnik podczas wspólnego wypadu na miasto z moimi koleżankami. O tak niby na luzie schowałam go pod kurtką i czekałam aż go zauważą. Reakcja była taka jak się spodziewałam - naszyjnik został od razu zauważony i zrobił naprawdę furorę! Zdecydowanie polecam!






JABŁKOWY MACINTOSH SPICE - YANKEE CANDLE

21:34

JABŁKOWY MACINTOSH SPICE - YANKEE CANDLE

  Witajcie! Temperatura na zewnątrz spadła tak bardzo, że z przyjemnością większość z nas zapala wieczorami kominek i delektuje się zapachami Yankee Candle. Ja również przeprosiłam się z woskami i rozpoczęłam sezon aromaterapii :) Zaopatrzyłam się w spory zapas wosków w zeszłym roku i będę miała co palić, chociaż nie ukrywam, że są nowości na które również poluję. 

  Pierwszym woskiem na "rozkręcenie" sezonu jest jabłkowy "Macintosh Spice", akurat zbieraliśmy wczoraj jabłka w sadzie i tak jakoś przyszła mi na niego ochota. Opis jaki znajdziemy w internecie mówi o pachnącym, soczystym, idealnie okrągłym i lekko rumianym jabłku. Jest wręcz wzorem jabłka, o taki sobie ideał, który zwiastuje koniec lata i zapowiada by rozpocząć zimowe przygotowania. Wosk ten to po prostu pyszna babcina szarlotka, która została "zawoskowana". Opis brzmi naprawdę smacznie, ale czy wosk sprostał takiemu wyzwaniu?


  Jeśli chodzi o wosk to już sama myśl o tych pięknych soczystych jabłkach z naklejki na wosku powoduje ślinotok. Z pewnością jest to idealny zapach na jesień i zimę, kiedy to zbieramy jabłka i bardzo często w domach gości szarlotka. Ten zapach pasuje do tego klimatu idealnie - jest taki ciepły i domowy. Zapach jest intensywny z korzenną nutą przypraw, pierwsze skrzypce gra wspomniane wielokrotnie jabłko. Jest prosty ale uroczy, nie jest mdły, ani nużący dlatego spodoba się większości. 

A Wy już rozpoczęliście sezon na woski? Co teraz pachnie u Was?
Poznaj CLINIQUE i moje ulubione kosmetyki tej marki

20:49

Poznaj CLINIQUE i moje ulubione kosmetyki tej marki

Witajcie! Od niedawna postanowiłam wprowadzić nowy cykl o moich ulubionych markach, których używam na co dzień. Jak pewnie wiecie (lub zaraz się dowiecie) raz w tygodniu pojawia się post w którym opisuję daną markę i pokazuję moje ulubione kosmetyki tej marki. Ostatnio pisałam o marce THE BODY SHOP -> TUTAJ.  Dzisiaj przyszła pora na markę CLINIQUE. Myślę, że ta marka jest już Wam lepiej znana i więcej z Was miało okazję sprawdzić jakiś ich kosmetyk. 

Marka CLINIQUE powstała w 1968 roku i była to pierwsza na rynku marka alergologicznie przetestowanych produktów do pielęgnacji skóry w 100% pozbawionych zapachu stworzonych przez dermatologów. Jako pierwsza wprowadziła indywidualne konsultacje, podczas których klientki są poddawane bezpłatnej analizie skóry przy użyciu komputera Clinique i na tej podstawie określany jest rodzaj skóry - podobno wiele z nas źle określa swój rodzaj skóry. Marka była pionierem w łączeniu dermatologii z kosmetologią, a to wszystko działo się w czasach kiedy uważano, że skórę mamy taką z jaką się urodziliśmy i nie możemy nic z tym zrobić. 

A teraz przedstawię Wam moje kosmetyczne Top 5 od CLINIQUE:

Na pewno moim ulubionym kosmetykiem jest kultowy podkład korygujący EVEN BETTER. Podkład jest dość mocno kryjący, więc niektórym może wydawać się przytłaczający, jednak kiedy mamy dużo do ukrycia sprawdza się idealnie. Dobrze się rozprowadza, kryje co trzeba i nie tworzy efektu maski. Jest ze mną od lat i pewnie jak kiedyś będę mieć wątpliwości jaki podkład wybrać ponownie po niego sięgnę. 


Ten kosmetyk trafił do mnie zupełnie przypadkiem - przeglądałam stronę i stwierdziłam, że dlaczego by go nie kupić. Po prostu bajka! Od zawsze męczą mnie cienie pod oczami, mniej lub więcej widoczne. Nie każdy korektor potrafi sobie z nimi poradzić, a ten jest po prostu magiczny. Usuwa wszystko co chcę ukryć: cienie pod oczami, przebarwienia itp. a przy tym idealnie stapia się ze skórą stając się nie widoczny. Ten magiczny produkt to korektor w słoiczku Even Better.


Już nie raz pisałam, że używam pielęgnacji 3 kroków. Nie zawsze jednak sięgam po wszystkie 3 produkty, po prostu nie zawsze czuję taką potrzebę. Często jednak wybieram Liquid Facial Soap Mild Formula, czyli nic innego jak mydło w żelu, by czuć, że moja skóra jest naprawdę dobrze oczyszczona. O pielęgnacji 3 kroków przeczytacie - > tutaj.


Kolejnym produktem jest żel-krem Moisture Surge Extended Thirst Relief. Jest to produkt nawilżający, którego potrzebuje nawet moja tłusta skóra. Lekka konsystencja łatwo się rozprowadza i dobrze wchłania, przez co jest idealny dla każdego rodzaju skóry.


Chubby Stick Baby Tint Moisturizing Lip Colour Balm to fajny kolorowy balsam. Nie tylko chroni usta, ale i nadaje im lekki kolorek. Idealne rozwiązanie  na co dzień np. do pracy gdzie nie używam intensywnych kolorów i w tym wypadku ten balsam gra pierwsze skrzypce. Dobrze nawilża i pielęgnuje, a przy tym jest neutralny jeśli chodzi o smak i zapach. Zapomniałam dodać, że ładnie wygląda :)


Oczywiście do tej listy pasuje dopisać jeszcze tusz do rzęs High Impact Mascara, ale miało być tylko 5 produktów, więc ten zostaje tylko wspomniany.

A jakie Wy macie ulubione kosmetyki tej marki? Znacie coś z mojej listy?
Indyjskie pożegnanie lata 2015

13:31

Indyjskie pożegnanie lata 2015

Witajcie. Nieubłaganie nadszedł wrzesień, a wraz z nim pojawiła się jesienna pogoda. Co prawda zdarzają się jeszcze ciepłe dni - i to nawet bardzo, ale poranki i wieczory są chłodne.  Ja walczę ciągle z moją pracą mgr i jakoś nie mogę dać sobie rady - po prostu czas szybko ucieka. Miałam w minionym tygodniu ostatnią okazję do założenia typowo letniej sukienki, którą pożegnałam lato, oj grzało typowo wakacyjnie. A co tam słychać u Was?



Sukienka F&F
  Sandałki Pieces 
Poznaj THE BODY SHOP i moje ulubione kosmetyki

13:54

Poznaj THE BODY SHOP i moje ulubione kosmetyki

Pewnie większość z Was przynajmniej słyszała o marce The Body Shop, nie każdy jednak miał okazję sprawdzić ich kosmetyki. Może dlatego, że nie są ogólnie dostępne, a może dlatego, że cena nie zawsze jest przystępna. Jedno jest pewne TBS jest oryginalną, naturalną oraz etyczną marką kosmetyczną.
Na stronie www marki czytamy o nieustannym poszukiwaniu przez markę naturalnych substancji, które mogłyby zostać użyte do produkcji kosmetyków. Jest to pierwsza marka, która wprowadziła zasady uczciwego handlu i nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach. Wprowadziła również opakowania, które w całości mogą zostać poddane procesowi recyklingu.  Jak dla mnie to marka godna uwagi i tym sposobem trafiła do grona moich ulubieńców. 
Całą swoją działalność The Body Shop opiera na 5 zasadach :
NIE TESTUJEMY NA ZWIERZĘTACH
WZMACNIAMY SAMOOCENĘ
BRONIMY PRAW CZŁOWIEKA
CHRONIMY NASZĄ PLANETĘ
WSPIERAMY UCZCIWY HANDEL


A teraz przedstawię Wam moje kosmetyczne Top 5 od TBS:


1. Moim zdecydowanym faworytem jest seria CHOCOMANIA. Nie tylko wygląda smakowicie, ale i pachnie cudownie. Masło ma lekko brązowy kolor przez co delikatnie podkreśla opaleniznę. Zapach po umyciu utrzymuje się na skórze, a już samo używanie tych kosmetyków to czysta czekoladowa przyjemność. - zawsze mam ochotę je po prostu zjeść. Niestety ostatnie sztuki są dostępne jeszcze tylko w USA, całe szczęście poczyniłam zapasy. 


 2. Kolejną linią jest HONEYMANIA, która pachnie niczym miodek, czyli to co niedźwiadki lubią najbardziej. Jest to zapach słodki, nektarowy i bardzo przyjemny. Masło działa niczym miodowy opatrunek na skórę.


3. Na kolejnej pozycji uplasowała się WILD ARGAN OIL. Linia z olejkiem arganowym o dość intensywnym zapachu, z delikatnie wyczuwalną orzechową nutą. 


4. Jako ostania pojawia się SMOKY POPPY o zapachu intensywnych perfum. To linia o zmysłowym i uwodzicielskim zapachu. Do tego to czarne opakowanie i czerwony mak... pobudza wyobraźnię.



Uwielbiam kosmetyki TBS, a zwłaszcza masła dające sporą dawkę nawilżenia, która utrzymuje się przez długi czas. Zdecydowanie bardziej preferuje je niż balsamy do ciała. Różnią się od siebie jedynie wariantem zapachowym, ale jest ich tak wiele, że każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście nie przepadam za owocowymi zapachami, ale i takie znajdziecie w ofercie TBS. Jeśli chodzi o promocje to warto na nie polować, wtedy można zgarnąć produkty w dużo przystępniejszej cenie.

Znacie kosmetyki TBS? Macie swoją ulubioną linię?
SHINYBOX Sierpień 2015

03:09

SHINYBOX Sierpień 2015

Sierpniowa edycja pudełek SHINYBOX jest już w naszych rękach od kilku dni. W tym czasie zdążyły opaść emocje i mogłam na spokojnie ocenić zawartość. Ciekawych mojej opinii serdecznie zapraszam do dalszej części.

Sama oprawa jest jedną z moich ulubionych w historii boxów. Jak dla mnie idealne połączenie, które dla mnie okazało się hitem. Niestety w tym wypadku bardziej liczy się wnętrze, a nie to co widzimy na pierwszy rzut oka.



YASUMI - Maseczka regenerująca na noc - produkt pełnowymiarowy - 75,00 zł / 30 ml


INGRID COSMETICS - Lakier do paznokci Estetic - produkt pełnowymiarowy - 10,00 zł / 10 ml


LIV DELANO - Krem- sorbet do rąk Oriental Touch - produkt pełnowymiarowy - 12,00 zł / 75g


SYLVECO - Lipowy płyn micelarny - produkt pełnowymiarowy - 18,40 zł / 200 ml


MOKOSH - Kosmetyczny olej lniany - produkt pełnowymiarowy - 45,00 zł / 100 ml


SILVERTATTOO - Zestaw tatuaży ozdobnych - produkt pełnowymiarowy - 12,00 zł / op.
SKIN79 - Krem BB - próbka GRATIS



Ogólnie oceniam pudełeczko dobrze. Jednak wolałabym mieć możliwość testowania kosmetyków z wyższej półki, niż te za 10-20 zł, które można kupić w każdej chwili. Dobrze, że przynajmniej są to firmy, które są mało znane. Moim zdaniem nie do końca taka miała być idea pudełeczka. Bardziej cieszyły by mnie próbki kosmetyków luksusowych, które chciała bym sprawdzić przed zakupem i przekonać się czy warto po nie sięgnąć. Nie mniej jednak kosmetyki tej edycji są ok i tak jak w przypadku lipca zostaną zużyte prze mnie. Nie są one na tyle słabe, abym zrezygnowała z subskrypcji. Dam sobie kolejny miesiąc i zobaczymy co zaoferuje Shinybox we wrześniu. 

A Wam jak podoba się zawartość sierpniowego boxa?
L’OREAL PROFESSIONNEL PRO FIBER

04:16

L’OREAL PROFESSIONNEL PRO FIBER

Dzisiejszy wpis będzie poświęcony relacji z zabiegu na który zostałam zaproszona przez markę L'OREAL. Pielęgnacja PRO FIBER to najnowsza gama kosmetyków zapewniająca długotrwałą pielęgnację włosów, która rozpoczyna się w salonie fryzjerskim, a następnie jest reaktywowana w zaciszu domowym. Eksperci L'OREAL pracowali aż 15 lat nad stworzeniem tej linii, a chroni ją aż 15 patentów! 

Na zabieg zostałam zaproszona do salonu BOHEMA mieszczącego się w Krakowie przy ul.Kalwaryjskiej 53. Dzięki tym wspaniałym wnętrzom zabieg był jeszcze bardziej przyjemny.





W salonie przywitał mnie Pan Paweł, który spędził ze mną kolejne 2,5 godziny. Najpierw przeprowadził ze mną krótki wywiad dotyczący moich włosów i pielęgnacji jaką stosuję na co dzień. Dzięki temu mógł odpowiednio dobrać poziom pielęgnacji - w moim wypadku był to poziom 2 - gdzie priorytetem jest odbudowa włosa. Pozostałe dwie linie Pro Fiber powstały z myślą o wygładzeniu (w przypadku niewielkich zniszczeń) i rekonstrukcji włosa (gdy potrzebna jest naprawdę intensywna pielęgnacja).

Po profesjonalnej diagnozie przyszedł czas na sam zabieg. Koncentrat i maska techniczna nakładane są na włosy warstwami w odpowiednich proporcjach. Po 5 minutach preparaty są spłukiwane, a pielęgnacja jest uzupełniana specjalnie dobranym serum. Każda z trzech linii wyróżnia się wyjątkowym zapachem. Według mnie lekko korzennym. Byłam tak odprężona, że spokojnie mogła bym zasnąć. Kuracja kończy się modelowaniem włosów przez specjalistę. 





Moje włosy przed zabiegiem były szorstkie i matowe, nie ma się co dziwić skoro farbuje je regularnie od 8 lat. Pierwsze efekty zobaczyłam jeszcze na mokrych włosach, które były gładsze niż podczas mycia w domu. Nie było zupełnie żadnego problemu z rozczesaniem. A po wysuszeniu i ułożeniu były gładkie i błyszczące. Już daaawno nie widziałam moich włosów w tak dobrej kondycji, jestem bardzo zadowolona. Dla utrzymania efektu otrzymałam zestaw kosmetyków do domu.


Kuracja Pro Fiber dostępna jest od lipca 2015 wyłącznie w Salonach Expert L’Oréal Professionnel.

Jak się ubrać do pracy kiedy tak grzeje?

06:18

Jak się ubrać do pracy kiedy tak grzeje?

Na zewnątrz totalna masakra, która podobno ma trwać cały sierpień. Niestety Nie każdy do pracy może założyć krótkie spodenki, bluzkę na ramiączkach czy mini spódniczkę. Jestem w gronie osób, które nawet podczas upałów muszą być w miarę zakryte w pracy. Mi samej to nie przeszkadza, bo praca zobowiązuje i wypada odpowiednio się ubrać -w końcu to nie plaża. 

Moja ulubiona ostatnio stylizacja do pracy to koszulowa bluzka, legginsy, szpilki open-toe do tego torebka worek i obowiązkowo okulary. Na szczęście pracuję w godzinach największego upału w klimatyzowanym pomieszczeniu, więc noszenie takich ubrań nie jest problemem. Jedyny minus to taki, że nie mam się ani gdzie, ani kiedy opalić i straszę moimi białymi nogami. Chociaż z drugiej strony się cieszę, bo nie niszczę mojej skóry. A jak u Was z opalenizną? Skwarek? Czy może blada d**a jak u mnie?

A Wy jak się ubieracie do pracy w takie upały? Zrzucacie ubrania czy tak jak ja zakrywacie się?




Bluzka H&M
Legginsy STRADIVARIUS
Buty Bershka
Torebka ORSAY
Bransoletka AVON